
Niecały wiek temu nasz zachodni sąsiad razem ze Stalinem doprowadzili Europę do ruiny i wymordowali miliony ludzi, obywateli naszego kontynentu. Wszystko z powodu nienasyconej żądzy czerpania zysków i kontrolowania wszystkich dookoła. Jak to się stało, że 75 lat po zakończeniu II wojny światowej ostrzegamy siebie nawzajem w UE przed „powrotem nacjonalizmów”, a nie niepokoi nas fakt, że dogadani z Putinem Niemcy znowu są agresywnym hegemonem na naszym kawałku świata?
– Nie ma co mówić o europejskiej suwerenności, jeśli rozumie się ją jako robienie w przyszłości wszystkiego, czego chce Waszyngton – powiedział DPA...
zobacz więcej
– Europa stoi w obliczu fundamentalnej różnicy ideologicznej. Suwerenność, a przede wszystkim jej zrzeczenie się to główna idea projektu UE. 27 państw rezygnuje z praw, aby wspólnie stać się bardziej skutecznymi i chronić się przed atakami nacjonalistów, którzy w nieodległej historii doprowadzili kontynent do ruiny – pisał pod koniec listopada br. na łamach niemieckiego dziennika „Süddeutsche Zeitung” szef działu zagranicznego tej gazety. Słowa te miały tłumaczyć, dlaczego tak ważne jest, żeby utrzeć nosa demokratycznie wybranej przez Polaków i Węgrów władzy.
Stefan Kornelius, to niezwykle wpływowy dziennikarz, żywo zainteresowany budowaniem stosunków polsko-niemieckich na modłę praktykowaną przez rząd PO-PSL. Najlepszym tego wyrazem była promocja książki Korneliusa pt. „Angela Merkel. Pani kanclerz”, której towarzyszyło seminarium z udziałem gości honorowych: kanclerz Angeli Merkel i premiera Donalda Tuska. Podsumowując spotkanie polityków w Berlinie, szef działu zagranicznego „SZ” ogłosił, że „duet Merkel i Tusk to szczęśliwe zrządzenie losu dla stosunków polsko-niemieckich”.
Suwerenność – a przede wszystkim jej zrzeczenie się – to główna idea projektu UE. 27 państw rezygnuje z praw, aby wspólnie stać się bardziej...
zobacz więcej
Tak, proszę państwa, to, co się dzieje w Polsce i na Węgrzech, to nie realizacja programu, który wygrał w (kolejnych) demokratycznych wyborach, tylko jakaś agresywna walka z „liberalizmem”, który „przeraża” premierów naszych krajów. Kornelius nawet nie próbuje zrozumieć zachodzących zmian czy zobaczyć błędy, jakie ma na swoim koncie grupa trzymająca władzę w UE, tylko z pozycji władzy publicznie strofuje niegrzecznych „młodszaków”. Czy to powinno Niemców oburzać? Nie. Oni od dawna uważają, że mają pełne prawo rządzić Europą, kontrolować ją, czerpać z niej zyski i dyktować warunki. Kto uważa inaczej – tego należy z pełną surowością przywołać do porządku. Niemieckiego porządku.
Zastanawia mnie jedna rzecz. Jak to możliwe, że po tym – z perspektywy historii naszego kontynentu – stosunkowo niedługim czasie od zakończenia II wojny światowej, nasz kontynent bez oporów zgodził się na to, żeby Niemcy znowu kontrolowali Europę? Co i rusz ostrzegamy przez „europejskimi nacjonalizmami”, które „doprowadziły kontynent do ruiny”, a to przecież dwa konkretne nacjonalizmy: niemiecki i rosyjski doprowadziły do największej zagłady w historii nie tylko naszego regionu, ale całego świata. Tymczasem dowiadujemy się, że nacjonalizm niemiecki to filar postępu i jedności Europy, a polityka energetyczna i biznesy niemieckiego-rosyjskie, niszczące solidarność europejską, to nie nasza sprawa.
Niemcy udają prymusa multilateralizmu i wygłaszają peany na cześć Europy, ale w rzeczywistości rząd w Berlinie, tak jak prezydent USA Trump,...
zobacz więcej