„Wychodząc z kościoła w Nowy Rok 1945 ludzie ujrzeli wiszący na tablicy przed mostem strzęp ciała ludzkiego. W ustach nieszczęśnika tkwił papieros, w kieszeni podartej bluzy pusta flaszka z bimbru, a na piersiach kartka z napisem: »Tak zginie każdy bandyta polski«” – wspominał jeden z mieszkańców podhalańskiej wsi Krościenko. Tydzień wcześniej sprawcy tej zbrodni dokonali w Wigilię masakry kilkudziesięciu polskich cywilów.
„Pomyślcie. Co trzeba mieć w głowie? Żeby przedstawiać armię, która niszczyła nasz kraj i sprowadziła niewyobrażalne cierpienia i śmierć milionów,...
zobacz więcej
W pierwsze Boże Narodzenie w okupowanej Polsce Niemcy starali się sprawiać pewne pozory, stąd nie zabraniali ludności podbitego kraju obchodzić świąt tak jak dotychczas. Na rynku w Krakowie postawiono choinkę, a gadzinówka „Goniec Krakowski” donosiła (fałszywie) o wypełnionych po brzegi sklepach oraz tłumach ludzi, którzy kupują świąteczne prezenty.
Terror okupanta trwał jednak nadal. W grudniu 1939 r. do cywili coraz częściej docierały informacje o zbrodniach niemieckich, a na ziemiach wcielonych do Rzeszy trwały w najlepsze przesiedlenia Polaków do Generalnego Gubernatorstwa – obszaru nazywanego pogardliwie przez Adolfa Hitlera „śmietnikiem Niemiec”.
Okres świąteczny nie oznaczał bynajmniej wstrzymania krwawych represji. Dość wspomnieć, że 23 grudnia 1939 r. to jedna z przypuszczalnych dat zamordowania przez Niemców prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego.
Egzekucja na cmentarzu
W przeddzień świąt Bożego Narodzenia, 23 grudnia 1939 r., rozstrzelano również na kirkucie (cmentarzu żydowskim) przy ul. Siennej na Kalinowszczyźnie 12 przedstawicieli lubelskiej inteligencji. Zamordowani – wśród których znaleźli się m.in. urzędnicy, duchowni, prezesi sądów, adwokaci oraz studenci i wykładowcy KUL-u – zostali aresztowani w listopadzie. Niemcy uwięzili ich na Zamku Lubelskim.
– Więźniów wywołano na egzekucję późnym wieczorem,
kiedy przygotowywali się do wspólnej Wigilii. Wtedy kiedy więźniowie szykowali się do spotkania duchowego i modlitewnego w tych warunkach, w jakich się znaleźli, czyli w więzieniu na Zamku – mówiła na antenie Radia Szczecin
Barbara Oratowska, kierownik Muzeum Martyrologii Pod Zegarem.
Portal Onet opublikował artykuł opisujący „najsmutniejsze” zdaniem autora bożonarodzeniowe święta. Tekst szybko wzbudził kontrowersje, głównie...
zobacz więcej
„Było to w Wigilię o godzinie piątej po południu. Szykowaliśmy właśnie kolację wigilijną. Niemcy postawili choinkę na dziedzińcu zamkowym, a następnie wyprowadzono nas na spacer” – wspominał więziony na Zamku prawnik i wykładowca KUL Ignacy Czuma, któremu udało się przeżyć wojnę.
Według relacji innego więźnia, ks. Michała Słowikowskiego, na wieść o zamordowaniu dziesięciu towarzyszy „spowiadali się niemal wszyscy”, którzy pozostali na Zamku. „Byli tacy, co odchodzili niemal od zmysłów, pisali listy do swoich rodzin ze łkaniem, ale byli tacy, co z posągową obojętnością siedzieli i dumali” – wspominał duchowny.
Ciał zamordowanych na lubelskim kirkucie nigdy nie odnaleziono. Łącznie w ramach tzw. Sonderaktion Lublin rozstrzelano ok. 70 Polaków, a kilkudziesięciu wywieziono do obozów koncentracyjnych.
Zbrodnia w Wawrze
Jedną z pierwszych masowych egzekucji na terenie okupowanej Polski była zbrodnia przeprowadzona na mieszkańcach Wawra i Anina. W ramach odwetu za zabicie przez miejscowych kryminalistów dwóch niemieckich funkcjonariuszy,
zamordowano wówczas 107 niewinnych ludzi.
Niemcy rozpoczęli przygotowania do akcji pacyfikacyjnej w nocy z 26 na 27 grudnia 1939 r.
Ppłk Max Daume, zastępca dowódcy 31 pułku Ordnungspolizei wydał rozkaz skierowania do Anina i Wawra w trybie pilnym ok. 300 żołnierzy. Dowodził nimi
major Friedrich Wilhelm Wenzel. Oddział dotarł na miejsce samochodami tuż przed godziną 22.30.
Wenzel wydał rozkaz sprowadzenia do komendy
wszystkich mężczyzn w wieku od 16 do 70 lat. Wśród zatrzymanych znaleźli się również goście spędzający Boże Narodzenie u rodziny i znajomych, w tym dwóch obywateli USA. Niemcy przeprowadzili sąd doraźny, który zakończył „obrady” około godz. 5 rano. Na śmierć skazano 114 osób.
Stanisław Piegat, jeden z siedmiu mężczyzn, którym cudem udało się przeżyć egzekucję, wspominał: „Wyszedł major i podoficer. Major po niemiecku, a oficer po polsku powiedzieli, że za zabicie dwóch żołnierzy niemieckich jesteśmy wszyscy skazani na śmierć”. Przed ogłoszeniem „wyroku” Niemcy dotkliwie pobili Antoniego Bartoszka, właściciela restauracji, w której zginęło dwóch funkcjonariuszy.
Następnie powiesili go przy wejściu do lokalu.
Skazanych ustawiono na placu pomiędzy ulicami Błękitną a Spiżową.
Zabito 85 mieszkańców Wawra i Anina oraz 22 osoby z innych miejscowości. Wśród ofiar znalazł się mężczyzna niemieckiego pochodzenia, Daniel Gering. Pomimo nalegań przedstawicieli sądu doraźnego
nie chciał jednak tego pochodzenia potwierdzić, ponieważ czuł się Polakiem.
„Wyzwaniem jest zrozumienie, że sprawcami nie były potwory, ale zwykli ludzie, którzy zaakceptowali ideologię nienawiści i podążali za nią oraz...
zobacz więcej
Krwawa Wigilia
23 grudnia 1944 r. w małopolskiej wsi Ochotnica Dolna oddział SS zamordował 56 osób. Wydarzenie, które
przeszło do historii pod nazwą „Krwawa Wigilia”, było kolejną akcją odwetową. Powodem pacyfikacji stała się śmierć dwóch niemieckich żołnierzy, w tym Unterscharführera SS Bruno Kocha. Dokonali tego 22 grudnia sowieccy partyzanci, którzy pomimo sprzeciwu miejscowej ludności postanowili zaatakować Niemców.
Następnego dnia do Ochotnicy Dolnej przyjechała z Krościenka 200-osobowa karna kompania SS pod dowództwem
Albrechta C. Matingena. We wsi obchodzono wówczas Wigilię, ponieważ 24 grudnia wypadał w 1944 r. w niedzielę. Oprócz wymordowania kilkudziesięciu mieszkańców esesmani spalili znaczną część miejscowości. Puszczono z dymem ok. 50 gospodarstw, w tym m.in. remizę strażacką.
Wśród ofiar rzezi znalazło się 21 kobiet i 19 dzieci.
W oficjalnym raporcie Niemcy napisali, że „doszło do potyczki ogniowej jednostki SS z silną bandą sowiecką”, w wyniku której zabito „70 bandytów”. Po dokonaniu masakry oddział Matingena wciąż dawał o sobie znać miejscowym. „Wychodząc z kościoła w Nowy Rok 1945 ludzie ujrzeli wiszący na tablicy przed mostem strzęp ciała ludzkiego. W ustach nieszczęśnika tkwił papieros, w kieszeni podartej bluzy pusta flaszka z bimbru, a na piersiach kartka z napisem: »Tak zginie każdy bandyta polski«” - wspominał mieszkaniec Krościenka, ks. Bronisław Krzan.
Trupy pod choinką
Jak pisałem w ubiegłoroczne święta, podczas Bożego Narodzenia Niemcy w dalszym ciągu mordowali też więźniów Auschwitz. W Wigilię 1940 r. na środku obozowego placu postawiono dużą choinkę przystrojoną lampkami. Chwilę potem strażnicy ułożyli pod nią ciała zmarłych, które zastępca komendanta Karl Fritzsch nazwał
„prezentami dla żyjących”.
Podczas pierwszych obozowych świąt więźniowie usłyszeli też od Fritzscha, że nie mogą śpiewać polskich kolęd. Chociaż za złamanie tego zakazu groziła im kara śmierci, osadzeni nie rezygnowali z kolędowania i składania sobie życzeń.
W Wigilię 1941 r. Niemcy ponownie ułożyli pod choinką ludzkie zwłoki, tym razem ok. 300 zamordowanych jeńców z komanda radzieckiego. Tego dnia, wczesnym wieczorem, zarządzono także apel, podczas którego więźniowie mieli wysłuchać bożonarodzeniowego przemówienia radiowego papieża Piusa XII.
Mieszkańcy Oświęcimia we Wszystkich Świętych pamiętali o ofiarach niemieckiego obozu Auschwitz. Znicze zapłonęły m.in. przy Ścianie Straceń,...
zobacz więcej
Ojciec Święty był świadomy, że otwarta krytyka narodowego socjalizmu może sprowokować zbrodniarzy do brutalizacji działań, dlatego starał się używać w orędziu ogólnych sformułowań. Nikt nie miał jednak wątpliwości, przeciwko komu kieruje swój przekaz. Niemcy kazali wysłuchać więźniom orędzia do samego końca, mimo że na zewnątrz panował wówczas siarczysty mróz. W trakcie apelu zmarły 42 osoby.
Zbrodnie w Jugosławii
W okresie Bożego Narodzenia masowe egzekucje przeprowadzano też na innych terenach okupowanych bądź zależnych od Trzeciej Rzeszy. Gdy w styczniu święta obchodzili wierni wyznania prawosławnego, siły Osi dokonywały masakr w Serbii i Chorwacji. Zbrodnie wojenne w Serbii, popełniane nie tylko w okresie świąt, są kolejnym przykładem
zadającym kłam twierdzeniu o „nieskazitelnym Wehrmachcie”.
Pod koniec sierpnia 1941 r. Niemcy zainstalowali na tym terenie kolaboracyjny rząd gen. Milana Nedicia. Ponieważ jednak Nedić nie radził sobie z aktywną w Serbii partyzantką jugosłowiańską oraz czetnikami, wkroczyli tam żołnierze Wehrmachtu. Reakcja Niemców była brutalna: postanowili mordować 100 serbskich cywili za każdego zabitego Niemca i 50 za każdego rannego.
Wrogi stosunek żołnierzy Wehrmachtu do Serbów wynikał poniekąd z przekonania, że przyczynili się oni do wybuchu I wojny światowej, która zrujnowała ich kraj gospodarczo (konflikt rozpoczął się po zabójstwie austriackiego arcyksięcia Ferdynanda, dokonanego przez Serba Gawriło Principa). Niemcy, ale również żołnierze innych państw sojuszniczych, doprowadzili do śmierci tysięcy cywili na terenie Jugosławii.
Najgłośniejsza była masakra w serbskiej miejscowości Kragujevac. Według różnych szacunków żołnierze Wehrmachtu zabili wówczas od ok. 2,7 tys. do nawet 7 tys. osób.
Zbrodnie w Serbii oraz innych rejonach Bałkanów były jednym z głównych oskarżeń wysuwanych wobec głównodowodzącego siłami niemieckimi w południowo-wschodniej Europie, feldmarszałka Wilhelma Lista. Podczas procesów norymberskich zacytowano jego własne słowa, że „Serbowie są krwiożerczy z natury”. Podobnych określeń użyli dowódcy Wehrmachtu, gdy w Kragujevacu rozkazali żołnierzom strzelać do kilkuletnich chłopców.
źródło:
portal tvp.info
#niemcy
#boże narodzenie
#okupacja
#zbrodnie
#ii wojna światowa
#historia
#pacyfikacje