
Pyton birmański, który jest gatunkiem skrajnie inwazyjnym na Florydzie, może wkrótce trafić do restauracji i na stoły lokalnych smakoszy – informuje CNN. Naukowcy muszą jedynie zbadać, czy poziom rtęci w mięsie tych gadów nie jest zbyt wysoki.
W wielu miejscach w górach leży już pierwszy śnieg i zwierzęta muszą sobie radzić w nowych, zimowych warunkach. Fotopułapka w Babiogórskim Parku...
zobacz więcej
– Kiedy pytony są bezpieczne do spożycia, mogą być naprawdę pyszne – mówi Donna Kalil, która do tej pory schwytała 473 osobniki. Kiedy zdarza jej się złapać mniejsze sztuki, o długości około dwóch metrów, używa zakupionego w sieci zestawu do mierzenia poziomu rtęci, by potwierdzić, że można je bezpiecznie spożywać.
Kalil gotuje najpierw mięso w szybkowarze, by je zmiękczyć, a później dodaje je w sosie do makaronu, chili lub krótko podsmaża z warzywami.
Osiągające 5-7 metrów długości pytony występują głównie na południu Florydy, gdzie stanowią poważne zagrożenie dla lokalnej przyrody. Populacje wielu gatunków ssaków, takich jak oposy, szopy pracze, jelenie czy króliki zmniejszyły się o ponad 95 proc. w miejscach zasiedlonych przez pytony.
Gatunek ten pochodzi z Azji Południowo-Wschodniej i zaczął pojawiać się w parku narodowym Everglades na południu stanu w latach 80., kiedy pojedyncze osobniki zostały wypuszczone lub uciekły hodowcom. Szacuje się, że co najmniej kilkadziesiąt tysięcy pytonów zamieszkuje obecnie tę część stanu, choć istnieją szacunki mówiące też o 200-300 tys.