
Niemieccy maturzyści nie są uczeni o historii okupacji Polski podczas II wojny światowej, zbrodniach na ludności cywilnej, powstaniu warszawskim – mówi szefowa berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego Hanna Radziejowska. Dodaje, że jej instytucja zamierza to zmienić.
Niemiecki historyk Raphael Utz uważa, że jego rodacy niewiele wiedzą o Polsce, a w szczególności o zbrodniach popełnionych na Polakach w czasie II...
zobacz więcej
– W niemieckich kompendiach przygotowujących do matury z historii nie omawia się przebiegu okupacji Polski podczas II wojny światowej poza wskazaniem daty i przyczyny wybuchu wojny oraz przedstawianymi w kontekście Holokaustu lokalizacjami obozów zagłady.
W ośmiu przeczytanych przeze mnie podręcznikach nie było słowa o terrorze i zbrodniach na polskiej inteligencji i ludności cywilnej, o powstaniu warszawskim, polskim państwie podziemnym i rządzie na emigracji. O Armii Krajowej znalazłam jedną wzmiankę – zaznacza badaczka.
Radziejowska zaznacza, że w części dotyczącej ratowania Żydów pojawia się tylko jeden przykład – niemieckiego fabrykanta Oskara Schindlera. W innym podręczniku, w którym znajdują się analogiczne proporcje i dobór materiału, na mapie prezentującej nowe granice państw po 1945 r., na Ziemiach Zachodnich – które przypadły Polsce w zamian za utratę tzw. Kresów z Lwowem i Wilnem na rzecz ZSRR – znajduje się duży napis „reparacje” – zauważa.
Zwraca również uwagę na to jak w niemieckich kompendiach przedstawia się liczbę ofiar wojny. W każdym z podręczników figuruje tylko całkowita liczba 6 mln wymordowanych Żydów Europy, polscy Żydzi nie są w żaden sposób wyodrębnieni – relacjonuje.
W różnych książkach wymienia się poszczególne grupy i kategorie ofiar, zazwyczaj oddzielnie mówi się tam o ludobójstwie Sinti i Romów, ofiarach eutanazji, homoseksualistach czy jeńcach wojennych; pojawiają się też bardziej ogólne, ale nieprecyzyjne kategorie w rodzaju „poległych żołnierzy”, „sowieckich Żydów” czy „cywilów polskich i sowieckich”.
Jak podkreśla badaczka, „to oznacza, że niemiecki maturzysta nie dowie się, że Polska straciła w sumie 6 mln swoich obywateli, w tym 3 mln polskich Żydów”.
Ostatnie – sprzed kilku dni – dwie wypowiedzi, w których padły słowa o odpowiedzialności Polaków za zbrodnie Holokaustu, nie były przypadkowe.
zobacz więcej
Takie badanie byłoby bazą do opartej na faktach dyskusji nad niemieckim nauczaniem historii i pozwoliłoby też projektować dalsze działania mające na celu wypełnienie „pustego miejsca w niemieckiej pamięci” dotyczącego zbrodni w okupowanej Polsce – uzupełnia.
Jak zauważa, w niemieckich podręcznikach omawiany jest temat wojny totalnej (niem. Vernichtungskrieg) i jej konsekwencji, ale pojawia się dopiero w kontekście napaści III Rzeszy na ZSRR w czerwcu 1941 r., nie 1 września 1939 r. Podręczniki odnotowują zbrodnie przeciwko ludności cywilnej w okupowanej Europie na przykładzie francuskiego Oradour-sur-Glane czy czeskich Lidic (w każdym z tych miejsc zginęło po kilkaset osób).
Brak w tym miejscu jakichkolwiek wzmianek o spaleniu i wymordowaniu kilkuset polskich wsi, tragicznych losach Zamojszczyzny czy rzezi warszawskiej Woli (gdzie w trzy dni zamordowano 30-40 tys. osób) – zwraca uwagę Radziejowska. Dodaje, że za pozytywne można uznać pojawienie się w każdym podręczniku tematyki współpracy III Rzeszy z ZSRR i paktu Ribbentrop–Mołotow.
Badaczka podkreśla, że bardzo dobrą informacją są niedawne decyzje Bundestagu o stworzeniu w Berlinie dwóch nowych centrów dokumentacyjnych. Pierwsze będzie poświęcone przebiegowi i ofiarom niemieckiej okupacji na różnych terenach Europy, drugie ma być częścią miejsca pamięci polskich ofiar II wojny światowej i skupiać się na okupacji w Polsce, jej ofiarach i ogólniejszej tematyce stosunków niemiecko-polskich.
Według Radziejowskiej żadne z tych działań nie zastąpi jednak systemowej edukacji prowadzonej w szkołach. Jest ona niezbędna szczególnie teraz, gdy rośnie pokolenie Niemców, które nie ma żadnej świadomości wyrządzonych Polsce krzywd – uzupełnia.