
Grupa dziewięciu właścicieli restauracji, barów i dyskotek rozpoczęła piąty dzień strajku głodowy przed siedzibą portugalskiego parlamentu. W ten sposób sprzeciwiają się wprowadzonym przez tamtejszy rząd restrykcjom związanym z pandemią koronawirusa. Domagają się rozmowy z premierem i ministrem ekonomii. Strajkujący przyjmują tylko płyny takie jak woda, herbata lub kawa, które przynoszą im ich zwolennicy.
João Cotrim de Figueiredo, lider i jednocześnie jedyny przedstawiciel partii „Inicjatywa Liberalna” w portugalskim Sejmie w ostrych słowach...
zobacz więcej
KORONAWIRUS – RAPORT
Bary i kluby nocne są zamknięte w Portugalii od marca. Restauracje zostały częściowo otwarte w maju. Jednak wprowadzone 8 listopada ograniczenia, takie jak obowiązek zamknięcia o określonych godzinach i nieotwieranie w weekendy, rozwścieczyła restauratorów.
Wielu z nich ogłosiło upadłość. Ci, którym udało się przetrwać na rynku, ostrzegają, że poczynając od najbliższego weekendu, należałoby przywrócić godziny otwarcia sprzed lockdownu, w przeciwnym razie upadnie cała branża restauratorska. Rząd zaoferował rekompensatę za przestoje w weekendy w wysokości 20 proc. średnich przychodów w okresie od stycznia do października. Jednak restauratorzy uważają, że to za mało.
W internecie zbierane są podpisy pod petycją z prośbą o przywrócenie działalności klubów, barów i restauracji. Zebrano około 45 tys. podpisów.
W porównaniu z zeszłym rokiem liczba zarejestrowanych bezrobotnych wzrosła w Portugalii o 34,5 proc. Ponad 70 proc. tej liczby stanowią ludzie, którzy pracowali w restauracjach lub handlu detalicznym.