
Bryan Starr, 35-letni sierżant służący w amerykańskiej armii w stanie Georgia stanie przed sądem z powodu śmierci 5-letniego syna swojej partnerki. Mężczyzna kazał o zmroku wysiąść chłopcu z samochodu na autostradzie, ponieważ – jak twierdzi – źle się zachowywał. Pięciolatek został śmiertelnie potrącony przez inny pojazd.
Do tragicznego wypadku doszło nocą w Wodzisławiu Śląskim – informuje RMF24. Dachował tam samochód, którym jechało pięcioro nastolatków w wieku od...
zobacz więcej
Do zdarzenia doszło na drodze w Alabamie. Pięcioletni Austin Birdseye zmarł w niedzielę w szpitalu.
Starr twierdził, że chłopiec zachowywał się niesfornie i dlatego kazał mu wyjść z samochodu. Na zewnątrz było wówczas ciemno i padał deszcz. Mężczyzna powiedział, że stracił później kontakt z Austinem, po czym zauważył kilka samochodów zatrzymujących się na autostradzie. Niedługo potem dostrzegł, że pięciolatek leży na jezdni.
Heath Taylor, szeryf hrabstwa Russell zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami, że za wypadek nie można winić kierowcy samochodu osobowego, który potrącił chłopca. Podkreślił, że nic nie wskazuje na to, by miał szanse uniknąć zderzenia z pięciolatkiem. – Jaki jest twój proces myślowy, kiedy mówisz pięcioletniemu dziecku, żeby wysiadło z samochodu w deszczową noc, ponieważ zachowuje się głośno w samochodzie? – powiedział, odnosząc się do zachowania Starra.