Zaskakująca kariera biznesowa Swietłany Kriwonogich. Oficjalnie samotnik, poświęcający całą swoją energię mateczce Rosji, mający niewielkie mieszanko, działkę, jakiś garaż, trzy stare auta – wręcz asceta władzy. Takim rosyjska propaganda kreuje prezydenta Władimira Putina. Gospodarz Kremla bardzo chroni nie tylko swoją przeszłość w KGB, ale też prywatność. Z tą drugą jest coraz ciekawiej. Nieoficjalnie wiadomo, że się związał z gimnastyczką Aliną Kabajewą. Rosyjscy dziennikarze śledczy zrzeszeni w „Projekcie” dogrzebali się, że prezydent ukrywa nastoletnią córkę z romansu ze sprzątaczką. Stosunek Władimira Putina do kobiet wynika bezpośrednio z relacji panujących w sowieckich służbach specjalnych. Zafascynowany serialem „Siedemnaście mgnień wiosny” postanowił zostać szpiegiem. Już na studiach na Wydziale Prawa Państwowego Uniwersytetu w Leningradzie został dostrzeżony przez agentów KGB jako kandydat do służby, ale był problem – właśnie z kobietami. <br><br> W KGB z założenia mogli służyć wyłącznie szpiedzy mający żonę. Bynajmniej nie wizja demograficznego rozwoju Związku Sowieckiego była najważniejsza ani kojący wpływ kobiety na skołatane nerwy walczącego o sprawiedliwość społeczną i ludów zbratanie męża. Powód był o wiele bardziej prozaiczny. Żonatego mężczyznę łatwiej było kontrolować i w razie potrzeby – szantażować. <br><br> Wiemy, że <b><a href="https://www.tvp.info/tag?tag=Władimir%20Putin" target="_blank">Putin</a></b> od dziecka chciał dominować, nie unikał bójek. Z powodu licznych awantur został wykluczony z grona pionierów. Chciał zresztą swoją wyższość akcentować na wszelkie sposoby, choćby w sensie materialnym: w szkole podstawowej jako jedyny miał zegarek i chętnie się z nim obnosił. Potrzeba kontrolowania w przypadku kandydatki na żonę w jakiś sposób była u niego powiązana z niepewnością. <br><br> <h2>Epuzer</h2> <br> Gdy epuzer upatrzył sobie Ludmiłę Szkriebniewą jako przepustkę do KGB, miał wysyłać do niej swoich kolegów, których zadaniem było ją podrywać. Gdy kobieta odpowiadała, że jest z Wołodią, Putin nabrał pewności, że faktycznie znalazł odpowiednią kobietę. Ślub odbył się w lipcu 1983 r. i wkrótce małżonek został wysłany do szkoły szpiegowskiej w Moskwie. <br><br> Putinowie doczekali się dwóch córek. 35-letnia obecnie Maria jest dziecięcą endokrynolog, 34-letnia Katerina – już urodzona w NRD, gdzie służył ojciec – była tancerką akrobatyczną, a teraz jest szefową moskiewskiego instytutu zajmującego się sztuczną inteligencją.Małżeństwo trwało dość długo – przeszło ćwierć wieku, ale raczej nie należało do szczęśliwych. Wgląd w życie Putina-męża dała niemiecka telewizja ZDF, która kilka lat temu wyemitowała film dokumentalny „Putin the Man”. Dowiedzieliśmy się z niego wielu interesujących rzeczy o bogobojnym gospodarzu na Kremlu. <br><br> Zostawmy jednak ciekawostki jak ta, że nasz szpieg zgubił raz klucze do szafy ze ściśle tajnymi dokumentami wywiadowczymi i odzyskał je, bo znalazca zostawiał kartki na drzewach i słupach. <b>Autorzy filmu wskazali, że Władimir Władimirowicz tyranizował żonę Ludmiłę i regularnie ją bił</b>. Nie był jednak nieczuły na kobiece wdzięki. W trakcie urodzinowej imprezy jednego z kolegów miał po pijanemu obłapiać jego córkę i całować wbrew jej woli. <br><br> <h2>Medalistka</h2> <br> W kwietniu 2008 r. „Moskowskij Korrespondent” poinformował, że Putin rozwiódł się z Ludmiłą i zaręczył z Aliną Kabajewą, dwukrotną medalistką olimpijską w gimnastyce. Oczywiście na początku Kreml wszystkiemu zaprzeczał. Była żona została wyekspediowana, zajmuje się biznesem i władze jej w tym nie przeszkadzają, co jak na rosyjskie warunki oznacza już całkiem sporo. <br><br> Nie wiadomo, jak układa się pożycie 68-letniego prezydenta z 37-letnią Kabajewą, możemy się domyślać, że dobrze. Media donoszą, że para doczekała się nawet już czwórki dzieci, najpewniej ma co najmniej dwójkę bliźniaków urodzonych w 2019 r. <br><br> Z pewnością nie kłócą się o politykę, bo pod tym względem są jak jeden mąż. Kabajewa przez kilka lat była posłanką kremlowskiej partii Jedna Rosja do Dumy i ma słusznie ukształtowany pogląd na rosyjską scenę polityczną. Twierdzi więc, ze liderzy opozycji to „nikczemnicy” i „jak pająki w słoiku pożrą się nawzajem”. W jej ocenie najgorszy z nich jest Aleksiej Nawalny, który jest zwykłym złodziejem i powinien siedzieć w więzieniu. <br><br> Zdaniem rosyjskich dziennikarzy śledczych Andrieja Zacharowa i Romana Badanina związek z Kabajewą nie wyczerpał miłosnej aktywności Putina. Owoc romantycznego uniesienia prezydenta Rosji ma mieszkać na Wyspie Kamiennej, najbardziej prestiżowym adresie w Petersburgu. Cisza, zabytki, rezydencje znane z sowieckich wersji filmów o przygodach Scherlocka Holmesa – żadnych komunałek, biedy, raj na ziemi.W Rosji Putina Wyspa Kamienna stała się azylem dla najbardziej zaufanych ludzi elit. Nie można pójść do pośrednika nieruchomości z walizką pieniędzy i poprosić o kluczyki do swojego M. Wyłącznie wewnętrzny krąg przyjaciół mógł dopiero zasłużyć na możliwość osiedlenia się na wyspie między Małą i Wielką Newką. Adres przy Drugiej Brzozowej Alei to azyl i życie niedostępne dla zwykłych śmiertelników. Zarówno w sensie symbolicznym i jak najbardziej dosłownym, kompleks jest bowiem otoczony fosą. <br><br> <h2>Judocy</h2> <br> Na Wyspie Kamiennej mieszkają więc między innymi sparingpartnerzy Putina w judo: Wasilij Szestakow i Arkady Rotenberg, przyjaciele prezydenta z dawnych lat: Jurij Kowalczuk, Siergiej Fursenko, Wiktor Miaczin i Nikołaj Szamałow, z którymi w latach 90. Putin działał w spółdzielni mieszkaniowej Ozero Dacza. <br><br> Spółdzielnia zajmowała się budowaniem daczy dla zamożnych petersburżan we wsi Sołowiowka nad brzegiem Jeziora Komsomolskiego w Karelii. Jej organizatorzy okazali się być tak skuteczni, że do 2012 r. objęli najwyższe stanowiska w rosyjskim rządzie, zrobili też zawrotne majątki. Tylko Kowalczuk został głównym udziałowcem <b><a href="https://www.tvp.info/tag?tag=bank" target="_blank">Banku</a></b> Rossija (ma 40 proc. akcji) przeprowadzającego wiele ważnych operacji finansowych między innymi na rynku gazowym. Zapewne nie bez racji Kowalczuk jest nazywany „osobistym bankierem” Putina. <br><br> Ci ludzie elity, znani z pierwszych stron gazet, mają tajemniczą sąsiadkę. Dwóch mieszkańców przyznało w rozmowie z „Projektem”, że słyszeli jej nazwisko, ale nigdy nie widzieli jej na oczy ani nie mają pojęcia, kim ona jest. Wiadomo, że nazywa się Swietłana Kriwonogich. <br><br> Dziennikarze ustalili, że urodziła się w 1975 r. i wychowała w komunałce przy ulicy Gorochowej, w czasach ZSRR – Dzierżyńskiego. Wskazano, że była to jedna z wysepek zorganizowanej przestępczości. Mieszkanie typowe dla Sojuza – pięć dzwonków do drzwi, po jednym dla każdej rodziny, wspólna kuchnia i łazienka.<h2>Perspektywy</h2> <br> Swietłana nie miała większych perspektyw. Matka pracowała przy remontach, ojciec być może się zapił; wiadomo, że kobieta na pewno z kimś mieszkała. Po liceum Swieta zatrudniła się jako sprzątaczka w sklepie. Podjęła też studia na Państwowym Uniwersytecie Ekonomii i Finansów w Petersburgu na Wydziale Międzynarodowych Stosunków Ekonomicznych, choć studenci nie pamiętają, żeby pojawiała się na zajęciach. <br><br> W 2000 r. ambitna studentka otrzymała dyplom i jej życie zaczęło się zmieniać jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, co zbiegło się zresztą w czasie – może przypadkiem – z objęciem przez Putina funkcji prezydenta Federacji Rosyjskiej. Kriwonogich wraz z matką zamieniła zatęchłe mieszkanko przy Gorochowej na rezydencję na Wyspie Kamiennej. <br><br> <b>Zacharow i Badanin ustalili, że majątek Swietłany i jej matki tak sympatycznie się rozmnożył, że mają już także rezydencje w Moskwie i Soczi</b>. Dziennikarze przepytali byłych sąsiadów obrotnych kobiet z Gorochowej, którzy przyznali, że w latach 90. Swietłana miała możnego dobroczyńcę, „członka petersburskiego rządu”. Jedna z osób wskazała, że był to po prostu „tatuś”. <br><br> Oczywiście w żadnych dokumentach nie ma śladu, kim był tajemniczy dobrodziej, ale udało się ustalić, jak Swietłana dorobiła się w krótkim czasie. 25-letnia absolwentka weszła w posiadanie akcji kilku dochodowych przedsiębiorstw, wśród nich był szybko rozwijający się Bank Rossija. Jej udziały w banku oficjalnie należą do spółki o wdzięcznej nazwie Relax. W 2007 r. firma miała około 3,6 proc. akcji banku, co wystarczało już na godne życie. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> Bank Rossija jest nierozerwalnie związany z Putinem, któremu wiele zawdzięcza. Powstał jeszcze w czasach Pierestrojki, ale długo operował jedynie na północnym wschodzie Rosji. Pierwsze biuro w Moskwie otworzono dopiero jak Władimir Władimirowicz został prezydentem. Wtedy bank wzbogacił się gwałtownie dzięki przekazaniu aktywów Gazpromu, między innymi prywatyzacji grupy ubezpieczeniowej SOGAZ.Wgląd w prywatyzację firmy należącej do Gazpromu dał były wiceminister energii Władimir Miłow w rozmowie z magazynem „Forbes”. – Po wyborach prezydenckich (w 2004 r. – przyp. red.) zapadła decyzja o sprzedaży SOGAZ-u strategicznemu inwestorowi. Putin powiedział: „Bank Rossija, kropka” – opowiadał Miłow. <br><br> Oczywiście takie fortunne zrządzenia znacznie wzmocniły pozycję Banku Rossija i dały jego udziałowcom krociowe zyski. Po aneksji Krymu bank został jednak objęty zachodnimi sankcjami jako powiązany z Kremlem, media zwracają uwagę, że w zasadzie wszyscy udziałowcy mają jakieś związki z Putinem. <br><br> Sam prezydent dał bankowi w potrzebie swoje symboliczne wsparcie. Powiedział, że właśnie tu otworzyłby swoje konto i trzymał w nim swoje wynagrodzenie. – Jest bank, który ma moim zdaniem tak dźwięczną i symboliczną nazwę. Nazywa się <b><a href="https://www.tvp.info/tag?tag=Rosja" target="_blank">Rosja</a></b> – mówił Putin. A trzeba pamiętać, że był to okres gdy wartość rubla spadała na łeb na szyję i wielu Rosjan kombinowało jak uchronić swoje pieniądze, o ile takowe posiadali. <br><br> <h2>Z gorylami</h2> <br> Swietłana Kriwonogich nie miała takich problemów. Miała z czego żyć. Także 3,6 proc. akcji Banku Rossija, które potem spadły do 2,8 proc., nie świadczą o jej rzekomo niskiej pozycji w hierarchii, ta bowiem jest wyjątkowa. „Projekt” zwrócił uwagę na sytuację ze stycznia 2011 r. Kurort narciarski Igora w Okręgu Leningradzkim, około 40 km na północ od osiedla dacz postawionego przez pracowitą spółdzielnię Ozero. W pewnym momencie wszystkie stoki zostają zamknięte. Poszła plotka: Putin zjeżdża. I faktycznie, zaraz zjechał ze swoimi gorylami. <br><br> To ulubione miejsce prezydenta (wówczas premiera) do jazdy na nartach, był na otwarciu ośrodka w 2006 r. Tu jego córka Katerina miała wesele z Kiryłem Szamałowem, synem Nikołaja, spółdzielcy z Ozera. Miejsce nie może być w rękach kogoś, komu Putin by nie ufał. 25 proc. akcji w spółce Ozon zarządzającej ośrodkiem posiada Kowalczuk, „osobisty bankier” Putina (Bank Rossija sfinansował inwestycję). 75 proc. – Swietłana.Spółka przyniosła w 2019 ro. pół miliarda rubli dochodu (około 24,5 mln zł). Podobnych inwestycji jest więcej. To choćby Leningrad Center (również podział 25 proc. akcji Kowalczuka, 75 proc. Kriwonogich), w którym działa między innymi kabaret z półnagimi tancerkami. <br><br> <b>Nasuwa się oczywiste pytanie, jak Swietłana doszła do takiego majątku i pozycji</b>. W ramach odpowiedzi Zacharow i Badanin sugerują przeniesienie się do 4 stycznia 1999 r. W samolocie mającym wystartować z lotniska Petersburg-Pułkowo i lecącym do Moskwy miejsca 5A i 5B zajmują Putin, wówczas szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa, oraz jego bliski współpracownik Wiktor Zołotow, były ślusarz, teraz – dowódca Gwardii Narodowej. Przed nimi na miejscu 1B siedzi Swietłana Kriwonogich; nie przez przypadek. <br><br> <h2>Loty</h2> <br> Takich lotów w kolejnych latach było więcej, co najmniej dwa odbyły się w towarzystwie Zołotowa. Raczej mało prawdopodobne, by były to przypadkowe spotkania. W świecie rosyjskich służb specjalnych takie przypadki się nie zdarzają. Z ustaleń „Projektu” wynika, że od lat 90. Kriwonogich była przyjaciółką Putina. Przepytywani dawni znajomi obecnego prezydenta twierdzą, że coś tam słyszeli, ale nie będą o tym mówić. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przekonuje, że w życiu nie słyszał tego nazwiska. <br><br> Przyczyną tej niewiedzy czy też amnezji ma być fakt, że w 2003 r. – w tym czasie Putin prowadził swoją pierwszą kampanię prezydencką – kobieta zaszła w ciążę. Na świat przyszła córka Elizawieta. <b>Dziennikarze ustalili, że akcie urodzenia nie ma podanego nazwiska ojca. Jest tylko dający do myślenia patronimik – Władimirowna</b>. <br><br> Obecnie Elizawieta ma około 17 lat i, jak to nastolatka, namiętnie publikuje swoje zdjęcia w mediach społecznościowych. Tym chętniej zresztą, że ma się czym pochwalić – odrzutowce, helikoptery, high life. Dziennikarze poszli tym tropem i poprosili prof. Hassana Ugaila z Uniwersytetu w Bradford o komputerowe porównanie twarzy Putina i Elizawiety. Podobieństwo wyniosło 70,44 proc. „Na podstawie tych informacji możemy wyciągnąć wniosek, że te osoby mogą być spokrewnione” – napisał w raporcie.Oczywiście podobieństwo twarzy to za mało, żeby stwierdzić, że ktoś jest spokrewniony. Nie jest to żaden dowód, ale może być interesującą poszlaką, gdy się dołoży do tego dotychczasowe ustalenia i zawrotną karierę matki nastolatki. Kiedy jednak „Projekt” poprosił Swietłanę o komentarz, jej córka zaraz skasowała większość zdjęć, tych na których lepiej widać jej twarz. <br><br> <h2>Poszlaki</h2> <br> Pozostają jeszcze inne poszlaki, które mogą, ale nie muszą układać się w jedną całość. To relacje Swietłany z zaufanymi ludźmi prezydenta. To choćby Władimir Litwinienko, rektor Sankt-Petersburskiego Państwowego Instytutu Górniczego. Putin obronił na tej uczelni (choć wówczas inaczej się nazywała) pracę doktorską z ekonomii. Uniwersytet miał kilka burs, które znajdowały się na Wyspie Wasiliewskiej i powiązana z nim firma handlowała znajdującymi się w nich mieszkaniami. Jedno z nich trafiło się babci Elizawiety Władimirowny ze strony matki. <br><br> Innym dobrodziejem był Oleg Rudnow, zaufany Putina jeszcze z połowy lat 90., gdy przyszły prezydent był współpracownikiem Anatolija Sobczaka, wówczas mera Sankt Petersburga. Rodnow wykonywał dla Putina delikatne zadania, na przykład odnowił grób jego dziadka czy kupił dom dla jego rodziny w obwodzie twerskim. W 2006 r. kupił 200-metrowy apartament tuż obok placu Pałacowego. Wkrótce trafiło ono do Swietłany. <br><br> Kobiecie pomógł jeszcze jeden przyjaciel Putina, wiolonczelista Siergiej Roldugin, jeden z bohaterów afery <b><a href="https://www.tvp.info/tag?tag=Panama%20Papers" target="_blank">Panama Papers</a></b>. Okazało się, że w 2011 r. jego firma zarejestrowana na brytyjskich Wyspach Dziewiczych dokonała dwóch pożyczek firmie kierującej ośrodkiem narciarskim Igora w wysokości 200 mln rubli. Zastanawia zaskakująco niskie oprocentowanie – 1 proc. w skali roku. Wasz pokorny sługa nie obraziłby się za takie warunki kredytu hipotecznego. <br><br> Firma pomogła również Swietłanie kupić 37-metrowy jacht, który cumował między innymi w klubie jachtowym Laguna, należącym do Jurija Kowalczuka. Zacharow i Badanin ustalili, że łączna wartość majątku zdobytego przez Swietłanę Kriwonogich to około 7,7 mld rubli, czyli około 100 mln dolarów. Może to cena, jaką Władimir Putin płaci za dyskrecję, ale może po prostu była sprzątaczka z leningradzkiej komunałki ma niezłą smykałkę do interesów. <br><br> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%">