
Istnieją już start-upy i instytuty, które chcą zapewnić ludziom „nieśmiertelność”. Jedne zbierają o nas dane i pracują nad stworzeniem awatarów, które mogłyby „żyć” po naszej śmierci. Inne zajmują się możliwością transferu umysłu – przeniesienia naszej świadomości do sieci – mówi medioznawczyni z UAM.
Nowe ogromne plamy na Słońcu, znajdujące się po stronie zwróconej bliżej Ziemi. Astronomowie ostrzegają przed niebezpiecznymi rozbłyskami...
zobacz więcej
Jak wylicza Katarzyna Nowaczyk-Basińska z Instytutu Teatru i Sztuki Mediów na Wydziale Antropologii i Kulturoznawstwa UAM w Poznaniu, około 200 podmiotów rynkowych – od start-upów aż po jednostki badawcze – zajmuje się na świecie tematyką ludzkiej nieśmiertelności. Według niej oznacza to, że kwestia wiecznego życia wykracza poza ramy religii, filozofii i sztuki, czyli strefy symboliczne i kulturowe.
– Nieśmiertelność uzyskała w ostatnich dwóch dekadach bezprecedensową w historii formę produktowo-usługową. Niesie to za sobą wiele problemów, w tym natury etycznej, których nie można lekceważyć – uważa Nowaczyk-Basińska. Na swoje badania dotyczące nowych form nieśmiertelności dostała dofinasowanie z NCN.
Badaczka przypomina, że o nieśmiertelności ludzie marzą od tysiącleci. Wieczne życie chciał uzyskać na przykład bohater mezopotamskiego eposu sprzed 4 tys. lat – Gilgamesz. Sam epos to najstarszy pisemny dowód opisujący takie pragnienie – zaznacza.
Według niej wiara w postęp nauki i rozwój technologii ożywiły pragnienie uzyskania „praktycznej nieśmiertelności”. Co to oznacza? – Nie chodzi o to, żeby przetrwała o nas pamięć lub rodzaj dziedzictwa, ale o „oszukanie” śmierci – opowiada Nowaczyk-Basińska.
Wciąż powielane są mity i nieporozumienia dotyczące pandemii – zauważa wirusolog molekularny z Gdańska dr Alicja Chmielewska. I zapewnia, że...
zobacz więcej
Dziesiątki firm pracuje m.in. nad stworzeniem naszych kopii (wizji nas), awatarów, które mogłyby „żyć” po naszej śmierci. Aby one powstały – firmy gromadzą dane, a potem przy pomocy algorytmów i sztucznej inteligencji tworzą wyobrażenie o osobie, która zmarła.
Naukowcy powtarzają, żeby w oczekiwaniu na szczepionkę przeciwko koronawirusowi, wzmocnić odporność za pomocą odpowiednio skomponowanego...
zobacz więcej
Ekspertka zauważa, że przez całe stulecia kluczowy był los pośmiertny zmarłego. Teraz się to zmieniło.
– Dziś staramy się zapewnić komfort żyjącym. To pokłosie indywidualistycznej kultury zachodnioeuropejskiej, w której żyjemy – zaznacza. I dodaje, że taka „inżynieryjna” nieśmiertelność dotyczy społeczeństw zaawansowanych technologiczne; nie jest uniwersalna.
Badaczka przypomina, że gdy takie przedsięwzięcia zaczęły się pojawiać, towarzyszyła im fala krytyki. Zwracano uwagę na to, że ma dehumanizujący charakter.
Wskazywano też na aspekty zdrowotne: utrzymywanie więzi ze zmarłymi w nieskończoność może zdaniem niektórych ekspertów doprowadzić nas do trudnych do przewidzenia patologii i zaburzeń.
Część osób ma już odporność na koronawirusa, nie wszyscy zatem muszą się szczepić, aby powstrzymać epidemię. Należałoby zatem określić poziom...
zobacz więcej
– Ale najnowsze badania wskazują, że żałoba jest podróżą. To indywidualne doświadczenie, nie musi się wiązać z koniecznością zamknięcia tej relacji. Jeśli nam służy, to warto ją podtrzymywać – opowiada Nowaczyk-Basińska. Zresztą – jak dodaje – chęć kontynuowana więzi ze zmarłymi jest częścią ludzkiej egzystencji.
Ale czy codzienne rozmowy z awatarem zmarłego dziadka czy babci byłyby korzystne dla zdrowia? – Trudno o jednoznaczną opinię, bo na razie nie ma badań związanych z używaniem takich technologii. Dlatego jestem ostrożna z entuzjazmem, jeśli chodzi o ich zastosowanie – podkreśla.
Jako „dinozaura” technologii nieśmiertelności określa Nowaczyk-Basińska krionikę, czyli technikę ochładzania ciał ludzi, których współczesna medycyna nie jest w stanie utrzymać przy życiu. Intencją jest przywrócenie tych osób do życia, gdy medycyna odpowiednio się rozwinie i zaradzi problemowi osoby „zamrożonej”.
– Firm zajmujących się tego typu praktyką jest na świecie kilkanaście. Z procedurą jest jednak pewien problem – może być ona wdrożona dopiero w momencie stwierdzenia przez lekarza śmierci; w innym przypadku byłoby to nielegalne i nieetyczne. Śmiałkowie, którzy poddają się zabiegowi formalnie oddają swoje ciała do eksperymentów medycznych – podkreśla badaczka.