W tym tygodniu po raz pierwszy od dwóch miesięcy zaczęła spadać średnia liczba zakażeń. To pierwszy sygnał stabilizacji, który oznacza, że w najbliższych dniach nie musimy wprowadzać narodowej kwarantanny – poinformował w czwartek premier Mateusz Morawiecki.
KORONAWIRUS – RAPORT
Jak wskazał szef rządu, wyhamowanie tempa przyrostu zakażeń oznacza, „że obostrzenia przynoszą skutki, a społeczna dyscyplina ma sens”. – Cel wprowadzanych ograniczeń, zarówno tych pierwszych, jak i tych ostatnich, z 7 listopada, jest cały czas ten sam: zmniejszenie mobilności. Im mniej kontaktów społecznych, tym większe szanse na opanowanie drugiej fali. Im więcej czasu w domu, tym mniej szans na zakażenie – wyjaśniał.
Kupimy w najszybszym możliwym terminie maksymalną liczbę dawek szczepionki, oczywiście w relacji do liczby naszej ludności – napisał premier...
zobacz więcej
W ocenie szefa rządu, jeśli w następnych dniach uda się utrzymać liczbę zakażeń na podobnym poziomie, będzie to oznaczać, że wygraliśmy pierwszą bitwę z wirusem.
– Jednak przed nami jeszcze długa wojna. Ale wygramy ją. Wierzę w to, że wrócimy do normalności – dodał premier.
Mateusz Morawiecki wyjaśnił, że po konsultacjach z Radą Medyczną ustalił próg alarmowy na 70–75 zakażeń na 100 tys. mieszkańców.
– W ostatnich dniach udało się nam wyhamować przed tym punktem krytycznym, jednak dystans, jaki nas dzieli od progu narodowej kwarantanny nadal jest niewielki i nie pozwala na swobodę. Dzięki naszej odpowiedzialnej postawie zyskaliśmy delikatną przewagę; nie możemy jej zmarnować. Żeby wygrać wojnę, potrzebujemy wielu takich zwycięstw. Jeśli teraz odpuścimy, cały wysiłek ostatnich tygodni może pójść na marne – ostrzegł premier.