
W Mińsku na Białorusi zmarł w czwartek 31-letni Raman Bandarenka, pobity w środę przez niezidentyfikowanych mężczyzn w maskach w znanej z protestów przeciw Alaksandrowi Łukaszence mikrodzielnicy Mińska. W czwartek zatrzymano też jednego z liderów ruchu anarchistycznego Mikałaja Dziadoka.
31-letni Raman Bandarenka zwrócił uwagę osobom, które odcinały białe i czerwone wstążki tworzące biało-czerwono-biały sztandar na jednym z podwórek...
zobacz więcej
Według mieszkańców mikrodzielnicy, nazywanej potocznie Placem Przemian, nieznajomi mężczyźni w maskach – jak twierdzi telewizja Biełsat, funkcjonariusze organów ścigania – przyjechali w środę wieczorem i zaczęli zdejmować wywieszone tam biało-czerwono-białe flagi używane przez środowiska opozycyjne. Kiedy Bandarenka coś do nich powiedział, został mocno popchnięty przez jednego z nich, a potem biło go już dwóch. W końcu wsadzono go do mikrobusa i zawieziono na komisariat.
Półtorej godziny później karetka pogotowia zabrała go do szpitala z komisariatu, gdzie oznajmiono, że doznał „obrażeń podczas bójki”. Gdy trafił na salę operacyjną, był już nieprzytomny. Mimo kilkugodzinnej operacji, jego stan się nie poprawił i wieczorem w czwartek zmarł.
W czwartek zatrzymany został jeden z liderów białoruskiego ruchu anarchistycznego Mikałaj Dziadok. Rzeczniczka MSW Wolha Czemadanawa powiedziała, że od kilku lat był on administratorem „radyklanego kanału Telegramu Mikola, gdzie publicznie wzywał do udziału w masowych zamieszkach”.
Według resortu na kanale Mikola publikowano również dane osobowe funkcjonariuszy organów ochrony prawa, apele o „grożenie im, nękanie i przemoc wobec nich”. W mieszkaniu, gdzie Dziadok się ukrywał, znaleziono koktajle Mołotowa zagraniczne karty bankowe i duże sumy pieniędzy w różnych walutach. Według Czemadanawej środki te miały służyć finansowaniu uczestników protestów.