
Przedsiębiorcy z branż, które najmocniej ucierpiały przez pandemię, apelują o pomoc, na przykład ulgi podatkowe – informuje „Rzeczpospolita”. Dziennik zauważa, że żółta strefa w całym kraju oznacza mniej ludzi w barach i restauracjach oraz skrócenie ich godzin pracy.
Budżet na 2021 r. jest skrojony pod walkę z koronawirusem – powiedział w Sejmie minister finansów, funduszy i polityki regionalnej Tadeusz...
zobacz więcej
CZYTAJ WIĘCEJ W RAPORCIE
Mniej osób może uczestniczyć w weselach i imprezach rodzinnych, są też surowe limity dotyczą widowni w kinach, teatrach i na różnego rodzaju kongresach.
„Jesteśmy między młotem a kowadłem. Rozumiemy, że walczymy z pandemią, ale nasi pracownicy krzyczą o chleb” – mówi Dagmara Chmielewska, dyrektor zarządzająca Stowarzyszenia Branży Eventowej. „Znów na potęgę odwoływane są imprezy, targi, kongresy. Pracownicy zaczynają odchodzić, szukają bardziej stabilnego gruntu” – dodaje.
W coraz trudniejszej sytuacji są właściciele lokali gastronomicznych. Skrócenie godzin pracy to dla wielu z nich katastrofa. Ledwo dyszą kina, znów przekładane są premiery kolejnych filmów.
„Rząd powinien mieć strategię na drugą falę epidemii, ale tej strategii niestety nie widać” – przekonuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
„Firmy z branż najmocniej dotkniętych kryzysem powinny mieć możliwość starania się o dodatkowe wsparcie” – ocenia Witold Michałek, ekspert w dziedzinie gospodarki w Business Centre Club. Jego zdaniem firmy muszą zacisnąć zęby i próbować przetrwać ten czas.