
Michał Sz. mógłby się ukrywać, gdyby nie trafił do aresztu i może mataczyć w sprawie – pisze wpolityce.pl powołując się na uzasadnienie decyzji sądu. Z informacji przekazanych przez portal wynika, że aktywista LGBT nie przyznał się do ataku na kierowcę furgonetki pro-life, chociaż ma być widoczny na ujawnionych nagraniach. Dla prokuratury i sądu miał być ważny również fakt, że – jak pisze wpolityce.pl – Michał Sz. szarpał się z policjantami już w 2018 roku.
Tabloid „Fakt” po protestach w obronie mężczyzny o pseudonimie Margot zaatakował stołeczną policję. Gazeta opublikowała na okładce zmanipulowane –...
zobacz więcej
Część mediów przekonuje, że policja nie miała prawa zatrzymać aktywisty LGBT. Podkreślają, że powinien on odpowiadać z wolnej stopy, a tymczasowy areszt był na wyrost.
Według prokuratury, Michał Sz. - przedstawiający się jako Małgorzata Sz. „Margot” - podejrzany jest o dokonanie czynu chuligańskiego polegającego na udziale w zbiegowisku, brutalnym zaatakowaniu działacza fundacji pro-life oraz niszczeniu mienia należącego do fundacji. Chodzi o zdarzenia z 27 czerwca tego roku na ulicy Wilczej w Warszawie. Taki czyn zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności.
Jak pisze teraz wpolityce.pl, zdaniem sądu i prokuratury istniało wysokie prawdopodobieństwo, że Michał Sz. mógłby mataczyć w postępowaniu i wpływać na świadków m.in. w kwestii ustalenia wspólnych wersji w sprawie ataku na kierowcę furgonetki pro-life.
Podejmując decyzję o tymczasowym areszcie sąd miał również uwzględnić fakt, że Sz. nie ma stałego miejsca zamieszkania, co mogło mu ułatwiać unikanie wymiaru sprawiedliwości.
– Jako adres do korespondencji podał siedzibę kancelarii prawnej, która go reprezentuje. To jasno wskazuje, że może on podjąć próbę ukrywania się – mówi portalowi wpolityce.pl osoba znająca kulisy śledztwa.
„Niech się pani wstydzi swojego apelu w obronie agresora i przeprosi bezbronnego człowieka, pobitego przez aktywistę LGBT” – napisał w niedzielę...
zobacz więcej
Wg portalu osoby znające szczegóły sprawy twierdzą, że aktywista jest doskonale przygotowany do rozmów z policją i śledczymi. „Ktoś musiał wyszkolić go, jeśli chodzi o zachowanie przed stróżami prawa. Idzie też w zaparte nie przyznając się do winy. To częsty element zachowania przestępców” – czytamy.
Omawiana sprawa ma być nie pierwszym konfliktem Michała Sz. z prawem. W lipcu 2018 roku miał on napisać na chodniku przed Pałacem Prezydenckim: „Duda, zdrajco, wypier…j”. Interweniowała wtedy policja, z którą aktywista miał szarpać się na ulicy i tym samym złamać dwa artykuły Kodeksu karnego.