
Ambasador Bialorusi Uładzimir Siamaszka został wezwany w poniedziałek do MSZ Rosji z powodu zatrzymania pod Mińskiem 33 obywateli Rosji; według mediów – najemników z tzw. grupy Wagnera. MSZ Rosji oceniło, że zatrzymania dokonano pod „zmyślonym pretekstem”.
To była dopiero pierwsza grupa ze 180 lub 200 osób – powiedział w sobotę prezydent Alaksandr Łukaszenka o 33 najemnikach rosyjskiej Grupy Wagnera,...
zobacz więcej
Z wysłannikiem Białorusi spotkał się wiceminister spraw zagranicznych Rosji Andriej Rudenko, który oświadczył, że Rosjanie zostali zatrzymani „pod bezpodstawnym i zmyślonym pretekstem”. W komunikacie rosyjski resort podał, że celem spotkania była „rzeczowa rozmowa na temat stanu i perspektyw stosunków rosyjsko-białoruskich”.
Zatrzymanie obywateli rosyjskich „jest niezgodne z duchem bratnich i sojuszniczych stosunków pomiędzy dwoma krajami i narodami” – oświadczyło ministerstwo.
Resort przekonuje, że Moskwa „nigdy nie ingerowała i nie zamierza ingerować w wewnętrzne procesy w innych państwach, a tym bardziej na Białorusi". Sąsiedni kraj MSZ nazwało "najbliższym przyjacielem i sojusznikiem” Rosji. Moskwa oczekuje szybkiego zwolnienia zatrzymanych - podano w komunikacie.
Rosjanie zostali zatrzymani w sanatorium pod Mińskiem w nocy z 28 na 29 lipca. 1 sierpnia białoruski Komitet Śledczy zadecydował o ich aresztowaniu. Strona białoruska ogłosiła, że mężczyźni ci są najemnikami z tzw. grupy Wagnera, rosyjskiej firmy najemniczej zaangażowanej – według mediów – w konflikty w Donbasie, Syrii i Libii. Władze w Mińsku oświadczyły, że obywatele Rosji przeniknęli na terytorium Białorusi w celu zdestabilizowania sytuacji przed wyborami prezydenckimi, wyznaczonymi na 9 sierpnia.