
Od początku lipca w Warszawie możemy spotkać tysiące martwych pszczół i trzmieli w parkach, na chodnikach czy na balkonach. – Owady te nie mają co jeść z powodu ubiegłorocznej suszy i tegorocznych ulew, bo rośliny nie dają tyle pokarmu, co powinny – wyjaśniła Magdalena Kozerska, prezes fundacji „Kochajmy pszczoły” w rozmowie z portalem tvp.info.
„Nie tylko ludzie ponoszą konsekwencje pandemii. Okrutną cenę za pandemię zapłaciły także zwierzęta pozaludzkie” – napisała na Twitterze...
zobacz więcej
– Wcześniej jednym z ważniejszych przyczyn umierania tych owadów była kwitnąca lipa wegierska, która zawsze wydziela niebezpieczny nektar dla tej grupy zwierząt – mówiła ekspert.
– W literaturze pszczelarskiej są zawarte informacje, że nektar z lip srebrzystych, czyli węgierskich jest trujący dla owadów w naszym klimacie. Jednak to jest jedna z przyczyn, dlaczego padają trzmiele i pszczoły. W chwili obecnej tę przyczynę możemy wykluczyć, bo lipy już przekwitły i owady te już nie pobierają tego nektaru, który mógłby być dla nich szkodliwy – przekazała prezes fundacji.
– Teraz bardziej przyczyną może być brak pożytków dla tych owadów. Obecnie jest niewiele roślin, które mogłyby dawać nektar tej grupie zwierząt. Również ten rok jest ciężki dla nich z powodu ubiegłorocznych susz i tegorocznych ulew, bo rośliny nie dają tyle pokarmu, co powinny – zwróciła uwagę Kozerska.
Dodała, że owady będą mieć więcej pożytku pszczelego, kiedy zacznie kwitnąć nawłoć. – Ta mimoza rozpoczyna jesień – mówiła.