
Co kryje się za ogromnym, widocznym z daleka sercem z krzewów, zasadzonych na stoku góry nad jeziorem Myczkowskim? Okazuje się, że to gest pamięci o zmarłej żonie i symbol polsko-indyjskiej historii miłosnej, która wydarzyła się w Bieszczadach.
Policja podała przyczynę śmierci aktorki Nai Rivery, która zginęła tragicznie tydzień temu w jeziorze Piru w Kalifornii. Wykluczono, że kobieta...
zobacz więcej
To właśnie tam postanowili zamieszkać zakochani w sobie: Polka i obywatel Indii. W Bieszczadach zbudowali hotel, gdzie ich goście mogliby odpocząć od pędzącego życia – opisuje portal korsosanockie.pl.
Na kilku hektarach pani Maria z ukochanym rozwijali swój biznes, zamierzali też wybudować kolej linową na szczyt góry Suche Berdo, gdzie sięgała ich ziemia. Nie uzyskali jednak wymaganych zgód władz samorządowych.
Wtedy – jak opisuje źródło – pani Marii pękło serce. Pocieszał ją jej mąż. Wówczas obiecał ukochanej, że „jeżeli któreś z nas umrze wcześniej, drugie zrobi na tym stoku wielkie serce z krzewów”.
Kobieta zmarła cztery lata temu, niespodziewanie. Wspólnym dziełem, hotelem Solinianka, opiekuje się nadal jej mąż. By dotrzymać słowa danego Marii zasadził na zboczu góry serce z czerwonych krzewów. To właśnie ono jest widoczne u podnóża nieczynnego kamieniołomu w Bóbrce, w drodze z Zalewu Myczkowskiego nad Solinę.