
Koronawirusa, który od początku tego roku doprowadził do śmierci 534 tysięcy ofiar śmiertelnych na całym świecie, bardzo przypominają próbki, które do laboratorium w Wuhan trafiły siedem lat temu z opanowanej przez nietoperze kopalni miedzi w południowo-zachodnich Chinach. Połowa zakażonych wówczas górników zmarła. To, jakie tajemnice skrywa Instytut Wirusologii w Wuhan, było obiektem dziennikarskiego śledztwa, którego wyniki opublikował brytyjski „The Sunday Times”.
Blisko 70 proc. osób, u których potwierdzono zakażenie koronawirusem, już wyzdrowiało – poinformował rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech...
zobacz więcej
CZYTAJ WIĘCEJ W RAPORCIE
Jak opisuje tygodnik, w 2013 roku do wuhańskiego laboratorium naukowcy wysłali zamrożone próbki z byłej kopalni miedzi w Yunnan po tym, jak sześciu mężczyzn, którzy pracowali przy usuwaniu odchodów nietoperzy, zachorowało na ciężkie zapalenie płuc.
Połowa chorych zmarła, a podejrzenia wskazywały na nowy tym koronawirusa pochodzącego od nietoperzy – podaje Bloomberg, opierając się na raporcie „The Sunday Times”. Dziennik powołuje się przy tym na relację medyka związanego ze szpitalem, gdzie leczeni byli pracownicy kopalni.
Pojawia się także postać Shi Zhengli, wirusolożki zwanej „Batwoman”, która opisując w lutym 2020 roku Covid-19 stwierdziła, że jest on w 96,2 proc. podobny do próbki koronawirusa o nazwie RaTG13 – ta zdaniem „The Sunday Times” jest „niemal z pewnością” wirusem wykrytym w opuszczonej kopalni w 2013 roku.