Rusza proces ojca oskarżonego o bestialskie zabicie dwójki swoich dzieci. Trzymiesięczna Łucja i pięciomiesięczny Miłosz zostali zamordowani, bo byli zbędnym balastem, a wręcz przeszkodą w „normalnym” funkcjonowaniu ich ojca Piotra P. Tak uważa prokuratura, która oskarżyła 27-letniego inżyniera środowiska o dwa zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Proces w tej sprawie ma ruszyć w czwartek przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Świadkiem oskarżenia jest m.in. najmłodszy polski milioner, podejrzewany o oszukanie ponad 200 tys. osób. To portal tvp.info ujawnił w lipcu 2019 r. ustalenia śledczych w sprawie śmierci dwojga niemowlaków. W 2016 r. umarła nagle trzymiesięczna Łucja. Rok później pięciomiesięczny Miłosz miał wyślizgnąć się z rąk ojca i skonać z powodu rozległych obrażeń głowy. To nie było jednak żadne fatum. <br /><br /> Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Warszawie i policjantów Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP wykazało, że dzieci zostały zamordowane przez swojego ojca Piotra. Dlaczego młody ojciec miałby dopuścić się takiej zbrodni? Tym bardziej, że konsekwentnie zaprzecza zarzutom. <br><br> <b>Cierpienie ponad miarę</b><br><br> Prokuratura twierdzi, że 27-letni inżynier środowiska zabił Łucję i Miłosza, „działając z zamiarem bezpośrednim i przemyślanym pozbawienia życia, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, spowodowanej: frustracją związaną z ojcostwem niechcianego dziecka, uznaniem dziecka za przyczynę odczuwania dyskomfortu psychicznego i przeszkodę w codziennym funkcjonowaniu, potraktowaniem dziecka jako zbędny balast destabilizujący dotychczasowe życie i ograniczający możliwości zaspokajania własnych potrzeb życiowych, w tym seksualnych”. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> Pierwszą ofiarą Piotra P. miała być Łucja, która zginęła 22 kwietnia 2016 r. Mężczyzna miał upozorować „zachłyśnięcie w ten sposób, że wywołał u dziecka wymioty, zassał nadtrawioną treść pokarmową przy użyciu tzw. gruszki do odśluzowania niemowlęcia, a następnie umieszczając wentyl tzw. gruszki w jamie ustnej, wprowadził nadtrawioną treść pokarmową do górnych dróg oddechowych dziecka, czym doprowadził do masywnego zachłyśnięcia, które spowodowało wystąpienie obturacji dróg oddechowych z następową niewydolnością krążeniowo-oddechową skutkującą zgonem dziecka”. Prokuratura uznała, że zadał córce „cierpienia ponad miarę”.8 września 2017 r. został zamordowany Miłosz. Śledczy twierdzą, że Piotr zakatował niemowlaka. „Uderzając ze znaczną siłą głową dziecka o podłogę, spowodował co najmniej trzy tępe, masywne urazy głowy (…) i doprowadził do (…) złamania kości sklepienia i podstawy czaszki, z wytworzeniem wolnych odłamów kostnych i z rozerwaniem opony twardej w okolicy ciemieniowej lewej, rozerwania opon miękkich w lewej okolicy ciemieniowej” – czytamy w zarzucie przedstawionym Piotrowi P. <br /><br /> Jeden z lekarzy ze szpitala przy ul. Żwirki i Wigury, do którego przywieziono konającego chłopczyka, miał stwierdzić, że „obrażenia dziecka wyglądają, jakby spadło z trzeciego piętra, a nie z rąk”, jak wówczas twierdził ojciec. <br><Br> <b>Piotrów dwóch</b> <br><br> Prokuratura oparła materiał dowodowy na opiniach biegłych, dokumentacji medycznej, w tym wyników ekshumacji obojga dzieci. W czasie śledztwa skorzystano z opinii 17 biegłych z zakresu m.in. neuropatologii, psychologii, psychiatrii, seksuologii, wariografii kryminalistycznej, psychologii sądowej i śledczej czy laboratoryjnej genetyki medycznej. <br><Br> Prokuratura uzyskała ponad 40 opinii. Miały one potwierdzić lub wykluczyć hipotezy i dowody z relacji świadków. Przed sądem ma się pojawić ich ponad 70, a relacje 43 zostaną tylko odczytane.<br><Br> Co ciekawe, kluczowym świadkiem oskarżenia jest Piotr K., nazywany „najmłodszym polskim milionerem”. Mężczyzna miał zbić fortunę, sprzedając preparaty wybielające zęby, środki na odchudzanie oraz żel na stawy.Specyfiki te nie miały żadnych właściwości leczniczych. Zdaniem stołecznej Prokuratury Regionalnej ofiarą przekrętu mogło paść nawet 200 tys. osób. Sam młodzieniec przez 17 miesięcy ukrywał się prze policją, zamieszczając w internecie np. pozdrowienia dla śledczych. <br /><br /> Piotr K. miał poznać Piotra P. w celi aresztu na warszawskiej Białołęce. Dzielili tam „niedolę” od grudnia 2017 r. do 14 lutego 2018 r. Ponoć przypadli sobie do gustu. Potwierdzają to także inni osadzeni. Ale tylko Piotr K. miał usłyszeć od swojego imiennika, że zabił Miłosza, uderzając nim o podłogę, bo się zdenerwował. Raz podczas rozmowy z K., oskarżony nazwał syna „to”. <br /><br /> Piotr P. miał także opowiedzieć, jak zginęła Łucja. – Jeśli chodzi o śmierć dziewczynki, to za pomocą gruszki Piotrek wprowadził nadtrawioną treść pokarmową do przewodu oddechowego poprzez tchawicę, którą otworzył zaciskając nosek – zeznawał „milioner”, dodając, że kompan opisał też, jak doprowadzić do wymiotów: „wystarczy odwrócić dziecko do góry nogami, nacisnąć brzuch, włożyć palec albo tę gruszkę do buzi, głęboko, żeby ono zaczęło wymiotować”. <br /><br /> Relacje obu panów znacznie się pogorszyły, gdyż Piotr K. zaczął się bać swojego imiennika i poprosił o przeniesienie do innej celi.<b>„Ciężko się pozbierać”</b> <br /><br />Podczas przesłuchań Piotr P. przekonywał, że kochał swoje dzieci i żonę. <br><br> – Do pierwszego czynu (zabójstwa Miłosza – przyp. red.) w ogóle się nie przyznaję. Chodzi o to, że ja nie zrobiłem tego, ja nie upuściłem mojego syna z premedytacją. Wszystko, jak to przebiegało, zaraz po zdarzeniu przedstawiłem policji. Moja wersja jest taka, że kochałem syna i chciałem dla niego jak najlepiej. A teraz też go kocham, tylko że nie mogę się pogodzić z tym, że to, co się stało, jest rzeczywistością – wyjaśniał. <br /><br /> Dopytywany, w jakich okolicznościach doszło do śmierci Łucji, zaskoczył śledczą. – Chcę powiedzieć, że pomodlę się za panią, bo pani nie zna tych wszystkich szczegółów, jak to wszystko przebiegało, co my przeżyliśmy z żoną. Samo to, że nam pierwsze dziecko zmarło. Dziecko zmarło w okolicznościach, które pani ma w dokumentach – wyjaśniał P. <br /><br /> Dodał także, że ciężko mu było się pozbierać z żoną po śmierci dziewczynki. <br><Br> – Ja mam już wrażenie, że nie wrócę do Marii i ona do mnie nie wróci, bo zniszczyłem nasz związek w ten sposób, że Miłosza z nami nie ma. Nie będę mógł się z widywać z Marią, rodzicami, nikim, bo dzieci już nie mam, dzieci nie mogę już nigdy zobaczyć. Marii się śniły, a mi nigdy. Tęsknię za dziećmi i za Marią, bo to jednak była rodzina i z każdym dniem jest coraz ciężej. Jakby się wchodziło na taką górę, gdzie wraz ze wzrostem wysokości maleje stężenie powietrza i człowiek się dusi, i najzwyczajniej przestaje iść – mówił mężczyzna.Poproszony o udział w eksperymencie procesowym, początkowo wyraził nań zgodę. Ale dowieziony do mieszkania, w którym zginęły dzieci, zmienił zdanie. <br /><br /> <b>Egocentryk z wysokim IQ</b> <br /><br /> Biegły psycholog ocenił, że osobowość Piotra P. cechują niedojrzałość i egocentryzm. Oskarżony miał prezentować roszczeniową postawę w kwestii zaspokajania swoich potrzeb. Badanie wykazało, że P. „jest osobą o ponadprzeciętnym poziomie inteligencji”. <br /><br /> Zdaniem specjalisty mężczyzna „nie odnajdywał się dobrze w roli ojca”. Zeznawało o tym także wielu świadków. Specjalista stwierdził, że „w sytuacji, gdy dziecko jest niechciane, np. doszło do niepożądanej ciąży, dziecko przejawia wady rozwojowe, jest przewlekle chore, ryzyko skrzywdzenia jeszcze się potęguje i może prowadzić do zachowań, które mają za zadanie usunąć źródło frustracji, czyli doprowadzić do zgonu dziecka”. <br /><br /> Biegły tak próbował wyjaśniać motyw zabójstwa niemowlaków: „Ojcowie egocentryczni nadają sobie prawo do decydowania o życiu i śmierci swojego potomka, ponieważ na poziomie mentalnym jest on dla nich ich własnością i źródłem dodatkowych obowiązków. Nie dostrzegają w sposób empatyczny jego odrębności jako istoty żywej. Tyczy się to również zabójstwa potomka w sytuacji, gdy uznają go oni za zbędny balast, destabilizujący ich dotychczasowe życie. Rekonstrukcja procesu motywacyjnego podejrzanego w zakresie zarzutu zabójstwa Miłosza P. prowadzi do wniosku, że doprowadzenie do śmierci syna należy rozważać w kategorii powielenia wcześniej zastosowanego schematu rozwiązania życiowych trudności, tj. celowego uśmiercenia Łucji P.” – stwierdził biegły.<b>Ten felerny dywan</b> <br /><br /> Choć to Łucja zmarła pierwsza, to jednak dopiero po śmierci Miłosza zaczęto podejrzewać, że śmierci niemowlaków nie były nieszczęśliwymi wypadkami. Dramat chłopca rozegrał się 8 września 2017 r. ok. godz. 19.35 w jednym z żoliborskich mieszkań. – Maria, chodź tutaj! Miłosz mi wypadł – zawołał swoją żonę Piotr P. <br /><br /> Wcześniej mężczyzna wziął na ręce synka. Powiedział, że włoży go do wózka w salonie i będzie bujał, aż mały zaśnie. W mieszkaniu były jeszcze jego żona Maria oraz teściowa. Piotr zniknął im z oczu tylko na kilka chwil. I zaraz potem zawołał, że maluch wypadł mu z rąk. Kiedy kobiety wbiegły przerażone do salonu, zauważyły, że głowa Miłosza bardzo spuchła. <br /><br /> – Wypadł mi. Potknąłem się o ten głupi dywan – mówił zdenerwowany Piotr. Maria z Piotrem reanimowali synka do przyjazdu pogotowia. Niemowlak trafił do szpitala. Od razu zabrano go na specjalistyczne badania. Zmarł w czasie badania tomografem komputerowym. W akcie zgonu wpisano godzinę 22.25. W rozpoznaniu zaznaczono, że przyczyną śmierci były rozległe obrażenia głowy niemowlaka. <br /><br /> Lekarz dyżurny uznał jednak, że obrażenia Miłosza były zbyt rozległe jak na zwykłe wyślizgnięcie się z rąk. Uważał, że może mieć do czynienia np. z pobiciem niemowlaka. Szpital zawiadomił więc policję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. <Br><Br> Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Żoliborz, która wszczęła śledztwo w „sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Miłosza P.”. Zarządziła przeprowadzenie sekcji zwłok niemowlaka.<b> „To nie był wypadek” </b> <br /><br /> Tydzień po śmierci Miłosza śledztwo w sprawie jego śmierci przejęli: Prokuratura Okręgowa w Warszawie i funkcjonariusze elitarnego Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP. Powodem tej decyzji było stwierdzenie, że w rodzinie tej doszło do dwóch zgonów niemowląt w ciągu półtora roku. <br /><br /> Biegli wykluczyli, by śmierć Miłosza była wynikiem zwykłego upadku. W ich opinii znalazło się stwierdzenie, że „rozległe obrażenia głowy dziecka nie korespondują z relacją ojca”, a na ciało chłopca „oddziaływano ze znaczną siłą”. Taka opinia wykluczała zdaniem śledczych to, że śmierć pięciomiesięcznego chłopczyka to był nieszczęśliwy wypadek. <br /><br /> 21 listopada 2017 r., funkcjonariusze „terroru” zatrzymali Piotra P. W stołecznej Prokuraturze Okręgowej mężczyzna usłyszał zarzuty zabójstwa Miłosza i nakłaniania w 2015 r. żony „do przerwania ciąży z ich pierwszym dzieckiem, wbrew przepisom ustawy, poprzez nagabywanie kobiety do usunięcia ciąży, zamawianie i dostarczanie jej tabletek wczesnoporonnych”. <br /><br /> Piotr P. nie przyznał się do zarzutów. Podtrzymał to, co mówił od samego początku, że syn mu wypadł z rąk. – Wszedłem do dużego pokoju, idąc do wózka, zahaczyłem lekko o róg dywanu nogą, potknąłem się o dywan, Miłosz saltem poleciał w tył – powiedział dodając, że próbował łapać syna, ale nie zdążył. <br /><br />Sąd uznał, że są mocne przesłanki, aby aresztować go na trzy miesiące.<b>Łucja zgasła w łóżeczku</b> <br /><br /> Policjanci z „terroru” i prokuratorka z „okręgówki” zaczęli prześwietlać małżeństwo Piotra i Marii P. Przesłuchali dziesiątki świadków. Ustalili, że mężczyzna poznał swoją przyszłą żonę w 2014 r., kiedy studiował na UKSW. On miał 21 lat, a jego wybranka była o dwa lata starsza. <br><Br> W następnym roku Maria powiedziała Piotrowi, że jest z nim w ciąży. To właśnie wtedy miał przekonywać ją, aby poddała się aborcji. Zdaniem prokuratury Piotr twierdził, że oboje są za młodzi na dziecko. Maria była jednak nieprzejednana. Potem za namową Piotra, pod koniec 2015 r., wzięli ślub i zamieszkali na warszawskim Żoliborzu. <br /><br /> 26 stycznia 2016 r. urodziła im się córeczka – Łucja. W kwietniu dziewczynka trafiła do szpitala. Lekarze zdiagnozowali u niej zachłystowe zapalenie płuc. Mała przebywała w szpitalu od 11 do 21 kwietnia. <br /><br /> Dzień po powrocie dziewczynki do domu Maria poprosiła męża, żeby pojechał do sklepu oddać jej spodnie, gdyż mijał termin ich zwrotu. Piotr jednak nalegał, aby to Maria pojechała do centrum handlowego. Zapewnił, że w tym czasie zajmie się Łucją. Maria pojechała. Kiedy wróciła, Piotr powiedział jej, że mała śpi. <Br><br> Kobieta zajrzała do sypialni dziecka i zobaczyła, że Łucja nie daje znaku życia. Miała sine dłonie i rączki wyciągnięte do góry w bezruchu. Przerażeni rodzice wezwali pogotowie, a do czasu przyjazdu karetki, oboje próbowali reanimować córeczkę. Przybyły do mieszkania lekarz stwierdził zgon z przyczyn naturalnych.Prokuratura Rejonowa Warszawa Żoliborz wszczęła wtedy postępowanie w celu wyjaśnienia przyczyny zgonu Łucji, ale zanim dotarły do niej ekspertyzy, sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Biegły z zakresu medycyny sądowej ustalił, że „dziecko zmarło w mechanizmie niewydolności krążeniowo-oddechowej”. Jednak eksperci nie potrafili jednoznacznie wskazać, co do tego doprowadziło. <br /><br /> Niedługo po śmierci Łucji Maria ponownie zaszła w ciążę. I znów Piotr miał być z tego powodu bardzo niezadowolony. W kwietniu 2017 r. urodził się Miłosz. Chłopczyk był jednak chorowity. W lipcu trafił do szpitala, w którym przebywał do 6 września. Dwa dni później on też już nie żył. <br><br> <b>Tajemnice wydarte z grobów</b> <br /><br /> Śledczy nabrali poważnych podejrzeń, że śmierć Łucji też mogła być wynikiem zabójstwa. Doszło do kolejnych przeszukań, w czasie których zabezpieczono sprzęt elektroniczny i nośniki danych Piotra i Marii. Policjanci i prokuratura zaczęli także gromadzić dokumentację medyczną. <br /><br /> W lutym 2018 r. śledczy doprowadzili do ekshumacji zwłok Łucji i Miłosza. Jednocześnie zlecili biegłym medycyny sądowej, m.in. neurochirurgowi dziecięcemu i patomorfologom, ustalenie mechanizmów i przyczyny śmierci obojga niemowlaków. Badanie szczątków Miłosza potwierdziło wcześniejsze opinie biegłych. Okazało się jednak, że obrażenia, jakich doznał przed śmiercią chłopczyk, świadczą, o tym, że został zamordowany.Okazało się także, że chłopczyk ma obrażenia żeber, które nie mogły powstać w czasie reanimacji. Zdaniem biegłego złamania były efektem uciskania klatki piersiowej chłopca. <br /><br /> Badania szczątków Łucji wykazały, że dziewczynka też mogła zostać zamordowana. W jej przypadku patomorfolog stwierdził, że przyczyną śmierci było masywne zachłyśnięcie. Zdaniem biegłego możliwe było upozorowanie zachłyśnięcia. <br /><br /> 26 czerwca 2019 r, Piotr P. usłyszał kolejne zarzuty, w tym zamordowania Łucji ze szczególnym okrucieństwem. Pozostałe zarzuty dotyczyły nakłaniania żony do przerwania ciąży, a także posiadania w dniu zatrzymania 4 gramów marihuany. <br><Br> Prokuratura uznała, że mężczyzna wyłudził ze swojej uczelni zapomogę „z tytułu losowej śmierci dziecka”. Wcześniej jednak miał podrobić podpisy swojej żony na dokumencie wykorzystanym do uzyskania wspomnianej pomocy finansowej. Piotr miał także wykorzystać śmierć syna, dokonując oszustwa na szkodę jednego z towarzystw ubezpieczeniowych. <Br><Br> <b>Enka</b> <br /><br /> Piotr P. nie przyznał się do żadnego z zarzutów. Zdaniem jego obrońców prokuratura i policja manipulują materiałem dowodowym, wybierając np. tylko te opinie, które świadczą na niekorzyść ich klienta. Adwokaci zarzucali prokuraturze także niedopuszczenie obrony do przesłuchań świadków. <br /><br /><div> Obrońcy skarżyli się także na to, że prokuratura nie wyrażała zgody na widzenia Piotra P. z rodzicami od listopada 2017 r. do czerwca 2019 r. Teraz podejrzany może już przyjmować bliskich. Piotr P. został uznany za więźnia typu N, czyli niebezpiecznego. <br /></div><div><br /></div><div><i><b>Imiona dzieci oraz ich matki zostały zmienione. </b></i></div>