
Plany wycofania części amerykańskich żołnierzy z Niemiec, kolejne doniesienia o rosyjskich zbrojeniach i szerzona przez Kreml dezinformacja na masową skalę – nie wpłynęły na osłabienie spoistości Sojuszu Północnoatlantyckiego. NATO jednoznacznie wskazuje na agresywną postawę Kremla i przygotowuje skuteczną odpowiedź. Swoją rolę do odegrania ma też prezydent Andrzej Duda, który w przyszłym tygodniu będzie w USA rozmawiał z Donaldem Trumpem o bezpieczeństwie w Europie.
Według czołowego amerykańskiego dyplomaty w Niemczech liczebność wojsk amerykańskich w Polsce może być większa niż pierwotnie zakładano – informuje...
zobacz więcej
Jeszcze przed rozpoczęciem wideokonferencji NATO wiadomo było, że naznaczona ona zostanie zapowiedzią USA, dotyczącą wycofania części amerykańskich żołnierzy z baz w Niemczech. Ich liczba zostanie prawdopodobnie zredukowana do 25 tysięcy.
Informacja ta – której szczegóły nie zostały jeszcze oficjalnie przedstawione, budzi zrozumiałe zaniepokojenie członków Sojuszu Północnoatlantyckiego. W tym kontekście ważną rolę ma do odegrania Polska, do której mogłaby trafić część żołnierzy.
Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg starał się jednak studzić nastroje, zapewniając, że nie dojdzie do żadnych niespodziewanych, gwałtownych ruchów i że sprawa ta to kwestia bilateralna miedzy Berlinem i Waszyngtonem. Po tym, jak w zeszłym tygodniu rozmawiał o niej z Donaldem Trumpem, teraz podkreślał, że nie ma na razie decyzji, w jaki sposób i kiedy Amerykanie zrealizują tę zapowiedź.
Podkreślił on przy tym, że amerykańska obecność wojskowa na Starym Kontynencie nie ogranicza się jedynie do Niemiec i że w ostatnich latach zauważalne było zwiększenie obecności USA m.in w krajach bałtyckich, Polsce i w regionie Morza Czarnego.
Współpraca militarna ma być jednym z tematów przyszłotygodniowego spotkania prezydentów USA i Polski w Waszyngtonie. Prawdopodobne jest, że podczas tej wizyty ogłoszone zostanie, że część amerykańskich sił stacjonujących w Niemczech trafi do Polski. O tym, że temat ten znalazł się w agendzie spotkania mówił również Andrzej Duda, który przed wylotem do USA odbędzie rozmowę z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem.
Stanowisko Polski w tej sprawie jest jasne – jak podkreślał w piątek minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, jesteśmy otwarci na nowe inicjatywy obronne USA, w szczególności na terytorium naszego kraju. Zwracał on przy tym uwagę, że władze w Warszawie postrzegają silne więzi transatlantyckie jako kluczowe dla bezpieczeństwa naszego kontynentu.
– Wysoko cenimy polityczne i militarne zaangażowanie USA w Europie, w tym także to związane ze wzmocnioną wysuniętą obecnością wojskową NATO (Enhanced Forward Presence) na wschodniej flance Sojuszu. Warto zaznaczyć, że liczba amerykańskich żołnierzy z poziomu kilkuset kilka lat temu, powiększyła się obecnie do ok. 5 tys. średniorocznie. To daje obraz skali zmian i progresu w ciągu ostatnich lat – przekonywał minister Błaszczak.
– Prezydent Andrzej Duda chce rozmawiać z prezydentem Donaldem Trumpem o interesach całego NATO; Polska jest bardzo ważnym państwem Sojuszu...
zobacz więcej
Z kolei szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski zwracał uwagę, że Andrzej Duda chce rozmawiać z prezydentem Donaldem Trumpem o interesach całego NATO i jego „misja ma także wymiar wspólnotowy, transatlantycki”.
Jakże odmienną postawę reprezentuje strona polska od niemieckiej – gdzie wśród mediów, ekspertów i przede wszystkim polityków dominuje co prawda „ton obrazy” na Trumpa za podjęcie decyzji o wycofaniu części wojsk, ale także lekceważenia ich znaczenia. Przekonuje się przy tym, że najbardziej na tym ruchu straci sama Ameryka, a najwięcej zyska Władimir Putin.
Co więcej, przy tej okazji próbuje się uderzyć także w Polskę, jako sojuszniczkę amerykańskiego prezydenta.
Jeśliby rzeczywiście doszło do takiego ruchu, to byłaby to jasna deklaracja polityczna USA – przez cały czas trwania prezydentury Trumpa niemieckie władze nie zrobiły nic, by ustanowić z nim normalne relacje sojusznicze. Większość tamtejszego establishmentu politycznego, na co dzień popierającego bliskie relacje z Rosją, Chinami czy Iranem – jest nastawiona wrogo do Republikanina i amerykańskiej prawicy w ogóle.
Do tego dochodzi lekceważenie przez Berlin zobowiązań wobec NATO, czyli przeznaczania na armię 2 procent PKB i bliska współpraca z Rosją, choćby poprzez współpracę przy budowie Nord Stream 2. Polityka ta – stojąca w opozycji do solidarności unijnej i podważająca Sojusz – była wielokrotnie krytykowane zarówno przez Trumpa, jak i Polskę i kraje Europy Środkowo-Wschodniej.
Przeniesienie części amerykańskich żołnierzy z Niemiec do Polski byłoby też jasną deklaracją militarną – wyrazem wsparcia dla sojusznika szczególnie zagrożonego przez rosyjską agresję. Moskwa jest agresywna i musi zdawać sobie sprawę, że naprzeciw siebie ma kogoś, kto nie boi się konfrontacji. Taka postawa – postawa siły – to jedyna zrozumiała przez Rosję odpowiedź. Każdą inną traktuje ona bowiem jako przejaw słabości.
NATO – w stosunku do Moskwy – to zupełnie inna instytucja niż pełna sprzeczności i rosyjskich wpływów UE. To, co pokazał Kreml podczas trwania pandemii – wzmożony atak propagandowy, manipulacje, próby rozgrywania krajami członkowskimi, a także kolejne zbrojenia, prowokacje, dalsze podsycanie konfliktu na Ukrainie – dało wielu politykom, także tym, liczącym na jakąś formę „dogadania się” z Putina, wiele do myślenia.
– Największe mocarstwo gospodarcze i militarne na świecie daje znak, bo w dyplomacji i polityce międzynarodowej tego typu działania są zawsze...
zobacz więcej
Dlatego też odpowiedź Sojuszu musiała być wyartykułowana jednoznacznie – jesteśmy gotowi – i na nowy wybuch pandemii, i na zagrożenie rosyjskie.
W efekcie ministrowie obrony państw Sojuszu zapowiedzieli dalsze wzmacnianie sił przeciwlotniczych i przeciwrakietowych. NATO zarzuca Rosji, że ta odpowiada za upadek traktatu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu INF, do czego doszło po tym, gdy kraj ten rozmieścił w zeszłym roku system rakietowych SSC-8.
– Pociski SSC-8 mają podwójne zastosowanie, są mobilne i trudne do wykrycia. Mogą dotrzeć do europejskich miast z krótkim czasem ostrzegania. I obniżają próg użycia broni jądrowej. Rosja modernizuje także międzykontynentalne pociski balistyczne – mówił sekretarz generalny Sojuszu.
Zwrócił on również uwagę na zagrożenie, jakie stanowią rosyjskie rakiety hipersoniczne, które są pięciokrotnie szybsze od prędkości dźwięku, a to oznacza, że nie można ich przechwycić przez systemy obrony przeciwrakietowej.
W reakcji na rosyjskie zbrojenia, wiele krajów Sojuszu ogłosiło, że kupuje nowe systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, w tym baterie Patriot i platformy rakietowe ziemia-powietrze (SAMP/T), a także inwestuje w myśliwce piątej generacji.
NATO chce być również przygotowane na ewentualną drugą falę pandemii koronawirusa. Pierwsza wykazała braki wielu członków sojuszu do walki z masowymi zakażeniami, a także skalę dezinformacji i manipulacji ze strony Rosji i Chin, które wykorzystywały kryzys do rozbijania Zachodu i realizowania swoich celów.
Obecność wojskowa Stanów Zjednoczonych w Europie jest dobra zarówno dla USA, jak i dla krajów europejskich - tak szef NATO komentuje zapowiedź...
zobacz więcej
Dlatego też członkowie Sojuszu zgodzili się na ustanowienie zapasów sprzętu medycznego i materiałów eksploatacyjnych oraz na powołanie nowego funduszu umożliwiającego szybkie pozyskiwanie potrzebnych materiałów medycznych czy usług.
Odpowiedzią NATO na rosyjską agresję jest zwiększone zaangażowanie sił amerykańskich w Polsce i szerzej, w Europie Środkowo-Wschodniej – co wpływa na bezpieczeństwo całego regionu. Amerykanie wspierają również Ukrainę, która wciąż znajduje się na celowniku Kremla. Moskwa nie tylko nadal wspiera prorosyjskich separatystów, ale także militaryzuje granice i zmienia zaanektowany Krym w twierdzę.
Co prawda Unia Europejska właśnie zdecydowała się na przedłużenie o rok sankcji na Rosję, za jej agresję na Ukrainę, jednak nie zmienia to faktu, że Władimir Putin na razie nie zamierza wypełnić porozumień mińskich mających na celu uregulowanie konfliktu na wschodzie kraju.
Kijów zdaje sobie sprawę, że jedynie podniesienie poziomu obronności Ukrainy może zabezpieczyć ją przed rosyjską inwazją czy kolejnymi prowokacjami. Dlatego tak ważna dla tego państwa jest udzielona w tym tygodniu zgoda Departamentu Stanu USA na sprzedaż mu 16 kutrów patrolowych Mark VI i uzbrojenia o wartości 600 mln dolarów. Dzień wcześniej poinformowano zaś o odbiorze pocisków przeciwpancernych Javelin. Po raz pierwszy pociski te trafiły na Ukrainę z USA w kwietniu 2018 roku.
„USA nieustannie stoją u boku Ukrainy, jeśli chodzi o poparcie dla jej suwerenności i integralności terytorialnej w obliczu rosyjskiej agresji” – oświadczyła na Facebooku ambasada USA w Kijowie.
Decyzje podjęte zarówno podczas wideokonferencji NATO, jak i USA w stosunku do Ukrainy, czy też w kwestii kolejnych sankcji na Nord Stream 2, a także wydłużenie sankcji unijnych o rok - dają nadzieję na przeciwstawianie się wciąż agresywnej polityce Moskwy wobec Zachodu. Zbliżające się spotkanie Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem to szansa na wzmocnienie tego pozytywnego trendu.
Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia