Najprościej było przyjąć, że mężczyźni są mniej higieniczni. Czy i dlaczego mężczyźni chorują częściej czy może raczej poważniej w wyniku zakażenia wirusem SARS-CoV-2? Rzadko się zdarza, by choroba rozprzestrzeniająca się kropelkowo rozróżniała płcie, warto więc w tej kwestii wsłuchać się w sprawdzone dane i realnie postawione naukowe hipotezy, obecnie sprawdzane tak w laboratoriach, jak i klinicznie. Preferencyjne atakowanie mężczyzn przez koronawirusa było dostrzeżone jako statystycznie istotne i dosłownie gołym okiem widoczne już na początku stycznia w Wuhan. Trzy czwarte wszystkich hospitalizowanych stanowili wtedy mężczyźni. W Polsce takie dane zebrano i opublikowano w połowie kwietnia. Wynikało z nich, że wprawdzie nieco częściej objawowo chorują (lub są wychwytywane przez system ochrony zdrowia jako chore) kobiety (55,2 proc., mężczyźni 44,8 proc.), ale śmiertelność w wyniku COVID-19 jest wyższa wśród mężczyzn (57,9 proc., kobiety 42,1 proc.). Wtedy w Polsce zdiagnozowanych było ok. 7,5 tys., chorych, z których ok. 270 osób zmarło. <br /><br /> Jeszcze większe niż w Chinach dysproporcje zaobserwowano we Włoszech, gdzie w czasie wielkiego wybuchu epidemii w Lombardii (od 20 lutego do 18 marca) mężczyźni stanowili 82 proc. pacjentów wymagających intensywnej terapii. Podobnie było w Nowym Jorku miesiąc później, gdzie mężczyźni umierali na COVID-19 statystycznie częściej niż kobiety we wszystkich grupach wiekowych. <br /><br /> Od samego początku zatem było widać, że coś jest na rzeczy, aczkolwiek nie bardzo było wiadomo co. Najprościej było przyjąć, że mężczyźni są mniej higieniczni (mycie rąk) i znacznie częściej palą papierosy – co w Chinach oznacza, że pali ponad 50 proc. mężczyzn, a tylko kilka procent kobiet. Papierosy zaś, mimo przedziwnych obserwacji z Francji, według CDC, WHO etc. zwiększają ryzyko śmiertelności na <a href="https://tygodnik.tvp.pl/47907802/palisz-nie-zlapiesz-koronawirusa-cala-prawda-o-tym-czy-papierosy-chronia-przed-zarazeniem" target="_blank">COVID-19</a>. Ta zwiększona śmiertelność mężczyzn tym bardziej jest zadziwiająca, że przecież statystycznie żyją oni kilka lat krócej od kobiet, co oznacza że są mniej liczni od kobiet po przekroczeniu 70. roku życia. A to przecież wiek stanowi największe ryzyko pełnoobjawowego zachorowania na COVID-19.Na łamach najnowszego prestiżowego magazynu „Science” Merdith Wadman zmierzyła się z tematem tajemniczej różnicy w podatności na COVID-19 między mężczyznami i kobietami. Pracowicie odsiała ona informacyjne ziarna od plew. <br><br> Od jakiegoś bowiem czasu pojawiają się, często jeszcze nieopublikowane w czasopismach naukowych doniesienia, że to androgeny, czyli męskie hormony płciowe, grają tu rolę zasadniczą. Wśród obserwacji, które naprowadziły badaczy na taki trop, są m.in. częstsze w Hiszpanii poważne powikłania COVID-19 pacjentów charakteryzujących się tzw. łysieniem męskim. Świadczy ono o wysokim poziomie tych hormonów we krwi. Znacznie ciężej przechodzą COVID-19 także pacjenci cierpiących na raka prostaty, gdzie występuje nadprodukcja testosteronu. <br><br> Androgeny to hormony sterydowe produkowane w dużych ilościach w jądrach przez tzw. komórki Leydiga oraz przez komórki kory nadnerczy. Odpowiadają w organizmie już w życiu płodowym za kształtowanie się męskich narządów płciowych, a potem za tzw. wtórne cechy płciowe (masywniejsza i bardziej umięśniona męska budowa ciała, wynikła z wpływu anabolicznego tych hormonów, oraz niższy głos, owłosienie klatki piersiowej, kończyn etc.), wpływają też na spermatogenezę. Dlaczego miałyby zmieniać coś w działaniu wirusa? <br><br> Wstępna hipoteza badawcza zakłada, że androgeny ułatwiają wirusowi SARS-CoV-2 wnikanie do ludzkich komórek. Badania są w tej chwili prowadzone głównie przez specjalistów od raka prostaty – ich bowiem wiedza w zakresie działania androgenów na poziomie molekularnym, komórkowym i całego organizmu jest istotnie olbrzymia. Molekularny mechanizm tego zjawiska nie jest jeszcze w pełni poznany. A to niezbędne, aby takie statystyczne korelacje przerabiać na profilaktykę lub terapię. Aby w ogóle uznać, że to nie tylko korelacja, ale związek przyczynowo-skutkowy.Dzięki badaniom Markusa Hoffmanna z należącego do Uniwersytetu w Getyndze Centrum Badań nad Ssakami Naczelnymi sprawozdanym na łamach „Cell” wiadomo jednak już od kwietnia, że wirus SARS-CoV-2 wymaga do swego działania i wydajnego wchodzenia do komórek nie tylko własnej proteinazy rozcinającej jego długie pierwotne białko na stosowne fragmenty – enzymy i białka strukturalne wirusa. Wymaga także naszej, zakotwiczonej w błonie komórek proteinazy o niewdzięcznej dla uszu nazwie TMPRSS2. Ona musi przyciąć stosownie sławne białko „Spike” wirusa, bo inaczej nie zwiąże się ono ze swoim receptorem, czyli ACE-2 na naszych komórkach. <br /><br /> Odkrycie to było spore, bo istnieją zarejestrowane już od lat leki hamujące proteinazę TMPRSS2, takie jak mesylan <a href="https://tygodnik.tvp.pl/47826730/leki-na-covid19-czyli-co-jest-skuteczne-w-walce-z-koronawirusem-i-jaka-role-odgrywa-w-tym-zgaga" target="_blank">kamostatu</a>. Specjalistom od prostaty nazwa TMPRSS2 też nie jest obca. Bo w około połowie wszystkich nowotworów prostaty mutacja w genie tej przedziwnej i wielofunkcyjnej błonowej proteinazy towarzyszy przyspieszaniu działania genu odpowiedzialnego za raka. W gruczole krokowym TMPRSS2 jest wytwarzana w sporych ilościach dokładnie pod wpływem wiązania się testosteronu z jego receptorem wewnątrz komórek. <br /><br /> Czyli: im więcej aktywności androgenów, tym więcej TMPRSS2 powstaje w komórkach, a zatem tym większa szansa na obróbkę białka Spike wirusa SARS-CoV-2 i jego łączenie się z receptorem ACE2. Ergo – tym więcej wirusa wejdzie do komórek. Niestety nie udało się potem jednoznacznie wykazać, że w płucach sytuacja z ścieżką prowadzącą od testosterony do SARS-CoV-2 działa tak samo, jak w komórkach prostaty – które z kolei nie mają z natury ACE2. Wirus nie atakuje przecież męskich prostat, tylko najpierw płuca.Włoscy badacze jednak znaleźli korelację epidemiologiczną (to nie tak dużo, jak molekularny mechanizm, ale jeśli zbierzemy dużo puzzli, da się z tego zrobi obraz). Mianowicie ustalono na ponad 40 tys. pacjentach, że jeśli ich poziom androgenów w ramach terapii raka prostaty jest zmniejszony specjalnymi lekami antytestosteronowymi, to są oni cztery razy mniej narażeni na zakażenie COVID-19 niż mężczyźni z rakiem prostaty leczeni inaczej. <br><br> Istnieją także dane z terenu Wielkiej Brytanii, uzyskane dzięki analizie osób i ich danych medycznych oraz genetycznych zarejestrowanych w UK Biobank (przeanalizowano kilkaset przypadków), które wyraźnie korelują wysoki poziom androgenów we krwi mężczyzn z powikłaniami COVID-19. <br><br> Są jednak i problemy. Np. efektu tego nie widać u kobiet, a cierpią one – z niewielką wprawdzie częstością – na nadmierną produkcję androgenów. Być może tu istotna jest kwestia niskiej częstości takich schorzeń. Być może chodzi i o to, że z kolei żeńskie hormony sterydowe – estrogeny – wspomagają gojenie nabłonków, w tym płucnych.No i ten brak wyraźnego efektu androgenów na komórki nabłonków oddechowych… Czy zatem antyandrogeny – leki hamujące hormony męskie – są do pomyślenia w terapii COVID-19? „Science” sprawozdaje takie badanie kliniczne, prowadzone w Los Angeles, Seattle i Nowym Jorku. Uczestnikami jest 200 weteranów cierpiących na COVID-19 i hospitalizowanych, którym (w grupie badanej) podany zostanie pojedynczy zastrzyk z leku hamującego działanie androgenów. W ciągu trzech dni ma on zdolność całkowicie zahamować powstawanie testosteronu. To z kolei mocno redukuje aktywność genu kodującego TMPRSS2. Przynajmniej w komórkach prostaty tej kluczowej dla działania SARS-CoV-2 ludzkiej proteinazy nie da się już znaleźć śladów tej niezbędnej wirusowi proteinazy ludzkiej. <br><br> Tylko jest jedno ale… efekty uboczne tej terapii w trakcie jej trwania to zasadniczo chemiczna kastracja. Ponadto mają miejsce uderzenia gorąca i zaczynają rosnąć piersi. Terapia ta jest jednak stosowana – jako comiesięczne zastrzyki – podczas raka prostaty. <br><br> Tymczasem w eksperymencie z leczeniem COVID-19 podaje się ten preparat tylko jeden raz. Chodzi tylko o to, by szczególnie narażeni na powikłania starsi mężczyźni nie umierali pod respiratorem albo i w oczekiwaniu na tenże. Bo to, że są bardziej narażeni na śmierć z powodu COVID-19, to pewne. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%">