TVP info dotarła do korespondencji Łukasza G. z Romanem Giertychem. Biznesmen na początku maja pisał do adwokata, że ten wprowadził go w błąd, a materiały powierzone mu w ramach tajemnicy adwokackiej znalazły się w mediach. „Jako pana klient stałem się marionetką w rozgrywce politycznej” – pisał Łukasz G. Łukasz G. to biznesmen, od którego Ministerstwo Zdrowia kupiło wadliwe maseczki, a następnie zażądało zwrotu pieniędzy. Wtedy G. prosił o pomoc kancelarię Romana Giertycha.
Sprawa z „panem narciarzem od ministra Szumowskiego”, jak to chciała przedstawiać PO i jej politycy, to sprawa grubymi nićmi szyta i miała być...
zobacz więcej
„Szanowny panie mecenasie, kontaktował się ze mną dziennikarz, z którym się spotkałem u pana w kancelarii. Wskazuje, że chce publikować informacje przekazane w trakcie spotkania u pana w kancelarii, które miały być objęte tajemnicą adwokacką” – pisze w datowanym na 11 maja 2020 roku liście do Romana Giertycha Łukasz G.
Biznesmen przyznaje, że nie zna się na kruczkach prawnych, ale w jego ocenie dziennikarz powinien być podobnie jak adwokat zobowiązany do zachowania poufności. Wskazuje przy tym, że na spotkanie dziennikarza (prawdopodobnie Wojciecha Cz. – o czym później pisał biznesnem) zaprosił właśnie Giertych. Jak przypomina, otrzymał zapewnienia, że „nic co powie w tej kancelarii nie wyjdzie poza jej mury”.
Dzień później pierwszy artykuł „GW”
Stało się jednak inaczej, a materiały trafiły do mediów. 12 maja w „Gazecie Wyborczej” ukazał się pierwszy z serii artykułów Wojciecha Czuchnowskiego pt. „5 mln zł za bezużyteczne maseczki dla znajomego ministra Szumowskiego z nart”.
Sprawa z „panem narciarzem od ministra Szumowskiego”, jak to chciała przedstawiać PO i jej politycy, to sprawa grubymi nićmi szyta i miała być...
zobacz więcej
Mail do Giertycha został wysłany dzień przed publikacją. „Namówił mnie Pan do tego, żeby udzielić informacji prasie, że jestem bezpieczny” – wskazuje G. i dodaje, że Giertych obiecał mu, że nic nie zostanie opublikowane bez jego zgody.
„Wprowadził mnie pan w błąd, a teraz będę cierpiał z tego powodu” – twierdzi biznesmen i jednocześnie zwraca się do mecenasa o interwencję. Jak przyznaje, „w przeciwnym wypadku będę zmuszony poinformować prasę, że udzielając mi porady namówił mnie pan do działania na moją szkodę, na przekazanie informacji prasie”.
„Marionetka w politycznej grze”
„Teraz okazuje się, że jako pana klient stałem się marionetką w jakiejś rozgrywce politycznej” – podsumowuje „pan narciarz”, jak określali go politycy opozycji atakujący ministra Łukasza Szumowskiego.
Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski zaapelował na Twitterze o pomoc i zbieranie pieniędzy na kaucję dla Zbigniewa Stonogi,...
zobacz więcej
Jak wskazuje, radził klientowi złożenie zawiadomienia: „Ponieważ wątpił pan w skuteczność tegoż przy obecnym rządzie, uznaliśmy, że publikacja informacji o tej sprawie zabezpieczy pana przed rewanżem rządowym”.
Giertych: Poszkodowany jestem wyłącznie ja
„Tylko dlatego miało dojść do spotkania z dziennikarzem. Nie z mojej winy informacje, które mu pan przekazał okazały się stać w całkowitej sprzeczności z wersją, którą przedstawił pan mi. I na dodatek zmienił pan strategię wycofując się z zawiadomienia i wypowiadając pełnomocnictwo. Jestem tylko i wyłącznie poszkodowany w tej sprawie i tak się czuję” – odpowiada Łukaszowi G. adwokat.
Co istotne, zawartą 6 maja umowę z kancelarią Giertych – na którą wystawiono fakturę na 20 tys. zł netto – biznesmen wypowiedział następnego dnia. Także do treści tego dokumentu dotarła TVP Info. Już tam Łukasz G. prosił o „zachowanie tajemnicy przez pana mecenasa oraz wszystkie osoby obecne na spotkaniu w tym pana Wojciecha Cz. i nieprzekazywania do publicznych wiadomości treści rozmów i materiałów zdjęciowych i nagrań”.