Stanami Zjednoczonymi wstrząsnęła śmierć George’a Floyda — 46-letniego Afroamerykanina, który zmarł wskutek brutalnej interwencji policji. W Minnesocie, gdzie doszło do zdarzenia, na ulice wyszły tysiące protestujących. W ich ślad idą kolejne miasta…
Prezydent USA Donald Trump podpisał rozporządzenie wykonawcze dotyczące mediów społecznościowych. Wzywa ono federalnego regulatora rynku, by w...
zobacz więcej
Do tragicznego zdarzenia doszło 25 maja. Policjanci odpowiedzieli na zgłoszenie o potencjalnym oszustwie: zaszło podejrzenie, że George Floyd posługiwał się w jednym ze sklepów fałszywym czekiem.
Wyprowadzony w kajdankach, w asyście czterech funkcjonariuszy, miał „stawiać opór i zachowywać się agresywnie”, w efekcie czego został powalony na ziemię i obezwładniony. W poniedziałek do sieci trafiło nagranie, na którym widać jak jeden z policjantów — zidentyfikowany jako Derek Chauvin — przez około siedem minut przyciska kolano do szyi aresztowanego. Słychać też krzyki Floyda: „nie mogę oddychać!”, „nie zabijajcie mnie!”, które nie spotkały się z żadną reakcją. Dopiero gdy zatrzymany stracił przytomność, a z nosa zaczęła mu cieknąć krew, zdecydowano się wezwać pomoc.
46-letni George Floyd zmarł w szpitalu kilka godzin później. Choć funkcjonariuszy (poza Chauvinem w akcji brali udział jeszcze Tou Thao, Thomas Lane i Alexander Kueng) natychmiast zwolniono ze służby, a ich sprawą zajęło się FBI, nad reakcją tłumu nie dało się już zapanować.
W USA, gdzie rasizm wciąż jest odczuwalny znacznie bardziej niż choćby w Europie, społeczeństwo jest na takie przypadki szczególnie wyczulone. — Wiem, że nigdy nie odzyskam brata, ale potrzebujemy sprawiedliwości — mówił Philonise Floyd. — Wierzę, że wszyscy, którzy w tym uczestniczyli, zostaną skazani na śmierć. Mam dość tego, jak traktowani są czarni ludzie w naszym kraju. Przecież oni dokonali egzekucji w biały dzień! — burzył się brat ofiary, zalany łzami.
Sąsiadujące z Nowym Jorkiem miasto New Rochelle, w którym miała swój początek epidemia w Ameryce, zainicjowało pierwszą fazę reaktywowania...
zobacz więcej
W tym samym czasie w Minneapolis — największym mieście stanu Minnesota, skąd podchodził Floyd — trwały już najpoważniejsze od lat zamieszki. Wściekły tłum zajął i podpalił posterunek policji, plądrowane są sklepy, niszczone samochody, a od wtorku na ulice — według rozmaitych szacunków — wyszło nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Z raportu straży pożarnej wynika, że tylko w środę doszło do spalenia około 16 budynków.
Władze domagają się pokojowego przedstawiania postulatów. Społeczeństwo – jak najszybszego skazania winnych. Sprawie nie pomagają kolejne doniesienia medialne. Najnowsze dotyczą przeszłości Chauvina, na którego w ciągu kilkunastu lat służby spłynęło aż 18 skarg — większość dotyczących nadużywania władzy. Kwestia niewspółmiernej przemocy w trakcie zatrzymań od lat gnębi zresztą amerykański system. Tym bardziej, że ofiarami padają głównie czarnoskórzy mieszkańcy, wśród których wciąż narasta frustracja.
Oliwy do ognia dolał też Donald Trump. Prezydent USA uderzył najpierw w „bardzo słabego, radykalnie lewicowego burmistrza Jacoba Freya”, grożąc wysłaniem do Minneapolis Gwardii Narodowej, by „zrobiła swoje”. Protestujących nazwał też bandytami, którzy „niszczą pamięć o George’u Floydzie”, na co „nie pozwoli”, dodając, że „tam, gdzie zaczyna się plądrowanie, zacznie się też strzelanie”.
Wpis, zamieszczony za pośrednictwem Twittera, został oznaczony jako „naruszający zasady dotyczące wyrażania pochwały dla przemocy”, ale „ponieważ jego treść ma znaczenie z punktu widzenia interesu publicznego, zainteresowane osoby wciąż mogą go zobaczyć”.
....These THUGS are dishonoring the memory of George Floyd, and I won’t let that happen. Just spoke to Governor Tim Walz and told him that the Military is with him all the way. Any difficulty and we will assume control but, when the looting starts, the shooting starts. Thank you!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) May 29, 2020