Generał Szajtanow został zatrzymany niedaleko domu w Kijowie. Zdemaskowanie wysoko postawionego szpiega Rosji ukraiński kontrwywiad przedstawia jako swój wielki sukces. Sprawa generała Szajtanowa to jednak też wielki akt oskarżenia wobec ukraińskiego państwa. Jak oficer SBU, który brutalnie zwalczał Majdan i sabotował wojnę z Rosjanami w Donbasie, został potem awansowany i mógł przez lata donosić Moskwie? Kontrwywiad Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) zatrzymał generała tej służby Wałerija Szajtanowa 14 kwietnia – niedaleko domu, w Kijowie. Jest on podejrzany o zdradę stanu, ataki terrorystyczne i współpracę z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB). „SBU zebrała wystarczającą ilość dowodów, które wyraźnie świadczą o tym, że Szajtanow jest agentem Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Potwierdzają to dostępne materiały dowodowe, wśród których są nagrania audio i wideo” – napisała na swojej stronie SBU, ujawniając część materiałów. <br><br> 15 kwietnia sąd rejonowy w Kijowie umieścił Szajtanowa w areszcie tymczasowym na 60 dni. Generał usłyszał zarzuty popełnienia przestępstw przewidzianych w art. 111 kodeksu karnego („Zdrada państwa”) i art. 258 („Akt terrorystyczny”). Z informacji podanych przez ukraiński kontrwywiad wynika, że operację, która zakończyła się zatrzymaniem Szajtanowa, prowadzono od roku. <br><br> Za przeprowadzenie zamachów na terytorium Ukrainy strona rosyjska obiecała Szajtanowowi 200 tys. dolarów i rosyjski paszport - twierdzi SBU. Szajtanow miał zostać zwerbowany przez FSB w 2014 roku. Kontrwywiad utrzymuje, że generał zbierał i przekazywał rosyjskiej stronie informacje o przygotowaniach i okolicznościach prowadzenia określonych tajnych operacji w rejonie Donbasu i o zaangażowanych w nie siłach ukraińskich. Zdobywał też i przekazywał informacje o współpracy międzynarodowej SBU i o działalności Departamentu Kontrwywiadu. Szajtanow wziął też na siebie werbowanie innych oficerów SBU dla pracy dla FSB.<b>Zabić Czeczena </b><br /><br /> „Między innymi na zlecenie rosyjskich służb specjalnych planował zabójstwo znanego ochotnika Adama Osmajewa” – informuje SBU i publikuje zapisy rozmów Szajtanowa ze swym rosyjskim oficerem prowadzącym z listopada 2019 roku, z których wynika, że planują zabicie Czeczena mieszkającego na Ukrainie. To miała być zresztą kolejna już próba. W tym celu Szajtanow zwerbował byłego pracownika ukraińskich służb. W materiałach ujawnionych przez SBU figuruje on jako „N”. Za zabicie Osmajewa miał dostać pieniądze, obywatelstwo rosyjskie i status oficera rezerwy z rosyjską emeryturą. Dlaczego Rosjanom tak zależało na likwidacji Osmajewa – po wcześniejszych nieudanych zamachach taka akcja była bardzo ryzykowna? <br /><br /> Adam Osmajew urodził się w Groznym, uczył się w słynnym moskiewskim MGiMO i w Wielkiej Brytanii. Jego wuj Amin Osmajew do rozpadu ZSRS był przewodniczącym Rady Najwyższej Czeczeno-Inguskiej Autonomicznej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej i należał do grupy opozycyjnych deputowanych „Suwerenność”. Potem stał na czele lojalnego wobec Rosji parlamentu Republiki Czeczeńskiej funkcjonującego równolegle z parlamentem niepodległej Iczkerii. <br /><br /> Rodzina Osmajewów wyjechała do Moskwy. W 2008 roku Adam Osmajew przeniósł się na Ukrainę. Rosyjskie media twierdziły, że mogło to się wiązać z podejrzeniami o jego udział w przygotowaniu zamachu na Ramzana Kadyrowa. W mieszkaniu Osmajewa zrobiono wtedy rewizję – po tym, jak w nocy z 8 na 9 maja 2007 r. FSB w zaparkowanym na jednej z moskiewskich ulic żiguli znalazła materiał wybuchowy, kałasznikowa i radiotelefon. Jednak nie udało się powiązać Osmajewa z zamachem. Po tym, jak wyjechał na Ukrainę, znów rosyjskie służby uznały go za podejrzanego o planowanie zamachu. Ale tym razem już nie na Kadyrowa, ale samego Putina. Był to początek 2012 roku, prezydentem Ukrainy był Wiktor Janukowycz, a ukraińskie służby ściśle współpracowały z rosyjskimi. <br /><br /> Osmajew trafił za kratki, oskarżony po tajemniczej eksplozji w mieszkaniu w Odessie. Miał tam z dwoma innymi Czeczenami konstruować bombę, która wybuchła, zabijając jednego z nich, raniąc pozostałych. Sąd w Odessie skazał Osmajewa na 2 lata i 9 miesięcy więzienia. Jego ekstradycji zażądała Rosja, ale udało się tego uniknąć dzięki decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Osmajew odsiedział swoje i w 2014 roku wyszedł na wolność. Wraz z żoną, znaną lekarką i wolontariuszką Aminą Okujewą, pojechali do Donbasu walczyć z Rosjanami. Osmajew utworzył, w większości z Czeczenów, ochotniczy batalion im. Dżochara Dudajewa. <br /><br /> Wojna się skończyła, ale Rosjanie nie zapomnieli o Osmajewie. W czerwcu 2017 roku dochodzi do próby jego zamordowania. Człowiek podający się za korespondenta „Le Monde” nawiązuje kontakt z czeczeńskim małżeństwem. Dochodzi do trzech spotkań, za czwartym razem, w samochodzie, „dziennikarz” wyciąga broń. Osmajewa ratuje szybka reakcja żony, która postrzeliła zamachowca.Okazało się, że to 58-letni Rosjanin. Miał dokument tożsamości, który otrzymał wcześniej od władz w Winnicy, gdzie zgłosił się z zamiarem zmiany nazwiska. Stary paszport, który złożył, nie należał do niego. Zrabowano go mieszkańcowi Odessy, zastrzelonemu na ulicy przez nieznanych sprawców. <br /><br /> Proces zamachowca ruszył w czerwcu 2018 roku. Osmajew mówił, że za napastnikiem stoi Rosja, ale śledczy nie znaleźli dowodów na powiązania – jak udało się ustalić - odeskiego kryminalisty ps. Dingo ze służbami rosyjskimi. Wcześniej, bo 30 października 2017 roku, doszło do kolejnego zamachu na Osmajewa. Samochód, którym jechał z żoną, został podziurawiony przez nieznanych napastników z broni automatycznej. Jedna z 15 kul trafiła w głowę Okujewą, która zmarła na miejscu. Ranny Osmajew przeżył. <blockquote class="twitter-tweet"><p dir="ltr" lang="ru">Под Киевом обстреляли автомобиль Адама Осмаева, ранее подозреваемого в покушении на Владимира Путина <a href="https://t.co/Jn36vTcBiA">https://t.co/Jn36vTcBiA</a> <a href="https://t.co/Fsiwy5r9Dr">pic.twitter.com/Fsiwy5r9Dr</a></p>— Эхо Москвы (@EchoMskRu) <a href="https://twitter.com/EchoMskRu/status/925083618921283584?ref_src=twsrc%5Etfw">October 30, 2017</a></blockquote> <script async="" charset="utf-8" src="https://platform.twitter.com/widgets.js"></script><b> Niezatapialny Szajtanow </b><br /><br /> Dla dziennikarzy i ekspertów ukraińskich zajmujących się od lat konfliktem z Rosją i aktywnością służb rosyjskich na Ukrainie, zdrada Szajtanowa nie jest żadnym zaskoczeniem. Od dawna budził on wątpliwości, pojawiały się poważne podejrzenia. <br /><br /> Walerij Albertowicz Szajtanow urodził się 21 października 1963 roku. Ukończył Wyższą Szkołę Wojsk Powietrzno-Desantowych w Riazaniu. Służył w specnazie KGB ZSRS, a potem w specnazie SBU (Alfa). W marcu 2008 roku dostał medal „Za męstwo” III stopnia. Gdy na Majdanie rozpoczęły się protesty, Szajtanow był pułkownikiem SBU w kierownictwie Centrum Operacji Specjalnych jednostki Alfa. Ta właśnie jednostka brała w nocy z 18 na 19 lutego 2014 roku udział w szturmie Domu Związków Zawodowych – jednego z głównych ośrodków demonstrantów na Majdanie. Rannych i poparzonych zostało wtedy wielu uczestników protestu. <br /><br /> W czerwcu 2014 roku szef parlamentarnej komisji śledczej badającej wydarzenia na Majdanie Hiennadij Moskal oświadczył, że zgodnie z posiadanymi przez niego dokumentami nazwisko Szajtanowa pojawia się co najmniej w dwóch epizodach: podpalenia Domu Związków Zawodowych oraz snajperskiego ostrzału demonstrantów 20 lutego („czarny czwartek”). Moskal ujawnił plan operacji specjalnej, mówiąc, że Dom Związków Zawodowych szturmowała i podpaliła jednostka Alfa na rozkaz szefostwa SBU. Celem miało być oczyszczenie budynku z protestujących. <br /><br /> Stworzono grupę szturmową, która przeniknęła do Domu Związków Zawodowych przez hotel „Chreszczatyk”. W skład grupy wchodziło 224 funkcjonariuszy, w tym Walerij Szajtanow. Jak mówił Moskal: „pułkownik Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Szajtanow W. A., zgodnie z danym planem, kierował grupą przykrycia i wsparcia ogniem, wyselekcjonowaną spośród pracowników 2. Zarządu Jednostki Specjalnej Alfa SBU, do której odkomenderowano jeszcze 10 pracowników pododdziałów MSW Ukrainy. Szajtanow był wtedy naczelnikiem 2. Zarządu Alfy. Uważam, że należy go koniecznie wezwać na przesłuchanie w celu uzyskania informacji o składzie całej grupy przykrycia i wsparcia ogniem, nazwisk dziesiątki pracowników pododdziałów MSW odkomenderowanych do jego grupy”. Problem w tym, że Szajtanow ignorował wezwania na komisję. Z SBU przychodziły pisma, że albo jest na chorobowym, albo w strefie ATO w Donbasie. Tam bowiem skierowana została Alfa.Po wydarzeniach na Majdanie część członków jednostki specnazu SBU stała się obiektem śledztwa. Część zawieszono. Nowe władze nie mogły być pewne lojalności Alfy – tym bardziej, że odmówiła wyruszenia na Krym, żeby rozbroić jednostkę Berkut. Ale zaraz potem wybuchły walki w Donbasie i dowództwo sięgnęło po wszystkie dostępne zasoby kadrowe. Nawet te skompromitowane na Majdanie. SBU przywróciła do czynnej służby także część Alfy. W tym Szajtanowa, któremu powiedziano, że oto pojawia się szansa, by odkupił swe grzechy. Ten jednak grzechów nie odkupił, przeciwnie. <br><br> Nie jest wykluczone, że to właśnie na skutek jego działań ukraińska strona poniosła porażkę w Słowiańsku i Kramatorsku, skąd rebelia rozlała się w efekcie tego na cały Donbas. Jeden z oficerów Alfy opowiadał później, że dowódca jednostki Czowhaniuk i jego zastępca Szajtanow nie pozwalają otwierać ognia do terrorystów, którzy otoczyli lotnisko w Kramatorsku. Na lotnisko zajmowane przez Ukraińców przyjechał były dowódca Alfy w Doniecku Aleksandr Chodakowski, który otwarcie przeszedł na stronę Rosji i założył batalion Wostok. <br><br> Chodakowski znał dobrze Czowhaniuka i Szajtanowa, rozmawiał z nimi, zapewniał okrążonym dostawy wody i jedzenia. Później, w jednym z wywiadów prasowych, Chodakowski opowiadał, że wtedy przekonał dowódców ukraińskich siłowików, by nie szturmowali pozycji rebeliantów. <br><br> Należy pamiętać, że w momencie wybuchu rebelii Alfą wciąż dowodzili ludzie wybrani na te stanowiska przez szefa ochrony osobistej upadłego już prezydenta Wiktora Janukowycza. Nic dziwnego, że sabotowali polecenia z Kijowa, odmawiając m.in. niszczenia blokad postawionych przez oddział Girkina vel Striełkowa wokół Słowiańska. Czowhaniuk i Szajtanow podobno spotkali się w Słowiańsku z separatystami i po tych rozmowach odmówili przeprowadzenia szturmu. Ale nie brak też głosów, choćby spośród byłych członków kierownictwa SBU, że Alfa nie była szkolona i przeznaczona do takich działań, jak otwarty szturm na Słowiańsk. Potwierdziło się to w maju 2014 roku, gdy Alfa wzięła udział bezpośredni w działaniach bojowych i poniosła duże straty. <br><br> Sprawa działań specnazu pod Słowiańskiem stanęła na posiedzeniu sztabu operacyjnego z udziałem p.o. prezydenta Ołeksandra Turczynowa po tym, jak szeregowi funkcjonariusze Alfy niemal zbuntowali się przeciwko swojemu dowództwu, wprost zarzucając zdradę. Zapadła decyzja o odebraniu dowodzenia Alfą Czowhaniukowi i Szajtanowowi. Wydawać by się mogło, że po czymś takim czekać ich już tylko może prokuratorskie dochodzenie. Tymczasem nic tak się nie wydarzyło. Wręcz przeciwnie, Szajtanow zaczął robić szybką karierę w SBU.Zaraz po tym, jak został prezydentem, Petro Poroszenko przywrócił Szajtanowa do służby, na stanowisko 1. zastępcy naczelnika 8. Zarządu Centrum Operacji Specjalnych Walki z Terroryzmem (Alfa) SBU. Z okazji Dnia Niepodległości w sierpniu 2015 roku dekretem prezydenta Poroszenki Szajtanow dostał awans do stopnia generała-majora. I do tego medal Bohdana Chmielnickiego III stopnia. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Szajtanow cieszył się maksymalnym zaufaniem ówczesnego szefa SBU Wasyla Hrycaka. I brał udział w porachunkach ekipy prezydenckiej z politycznymi wrogami. <br /><br /> W październiku 2015 roku Szajtanow wjechał do Dnipropietrowska z oddziałem ściągniętym ze strefy walk w Donbasie, żeby aresztować biznesmena i polityka Hiennadija Korbana, wcześniej zastępcę gubernatora, oligarchy Kołomojskiego, lidera partii UKROP. Ciemne chmury zaczęły zbierać się nad generałem, gdy zmienił się prezydent, a wraz z tym szef SBU. Odszedł protektor Szajtanowa, Wasyl Hrycak. <br /><br /><b> Elbrus i Bobyl </b><br /><br /> SBU ogłosiła, że Szajtanowa FSB zwerbowała już w 2014 roku i podała dane rosyjskiego oficera, który miał to zrobić. To pułkownik Igor Jegorow. SBU opublikowała jego zdjęcia zrobione w 2014 roku na Ukrainie, gdy uczestniczył on we wspólnych przedsięwzięciach służb ukraińskich i rosyjskich. Zapewne to wtedy zwerbował Szajtanowa. Jegorow do 2014 roku często gościł służbowo na Ukrainie. Zajmował się pogłębianiem współpracy SBU i FSB. Komórka organizacyjna, w której służy Jegorow, choć w nazwie ma kontrwywiad, to zajmuje się działaniami operacyjnymi poza granicami Rosji. Jak twierdzi SBU, „Zarząd Operacji Kontrwywiadowczych 1. Służby FSB to jednostka specjalizująca się w planowaniu, organizacji i przeprowadzaniu akcji wywiadowczych i dywersyjno-terrorystycznych tak na terytorium Ukrainy, jak i innych państw”. <br /><br /> Szajtanow miał nosić agenturalny kryptonim „Bobyl”. Śledztwo ustaliło, że Szajtanow i Jegorow spotykali się w ostatnich latach we Francji, Niemczech i Chorwacji. Do ostatniego spotkania miało dojść w Niemczech w lutym br. SBU ma je udokumentowane – choćby w postaci zdjęć. Ukraiński kontrwywiad ma też taśmy z podsłuchanych rozmów – omawiano na nich m.in. zabójstwo Osmajewa.Kilka dni po aresztowaniu Szajtanowa, grupa Bellingcat, portal The Insider i „Der Spiegel” opublikowały wyniki wspólnego śledztwa dziennikarskiego, z którego wynika, że prowadzący generała oficer FSB Jegorow od lat działał pod pseudonimem „Elbrus” i był zamieszany m.in. w sprawę zestrzelenia malezyjskiego boeinga nad Donbasem latem 2014 roku. Jegorow urodził się w Stalino (dzisiejszym Doniecku). Służył w specnazie FSB Wympieł. Uczestniczył w operacji zajęcia Krymu (to było łatwo ustalić, bo już SBU podała, że Jegorow dostał medal „Za przywrócenie Krymu”), a latem 2014 roku był kuratorem prorosyjskich separatystów w Ługańsku. Używał wtedy pseudonimu „Elbrus”. Pojawia się on w materiałach międzynarodowego śledztwa ws. katastrofy MH17.SBU twierdzi, że udało się zdemaskować Szajtanowa w dużej mierze dzięki aresztowaniom, do których doszło w styczniu br. Zatrzymano wtedy członków grupy dokonującej zabójstw na zlecenie, w tym podejrzanego o zabicie Aminy Okujewej. Jednak aresztowanie Szajtanowa to na pewno efekt wspólnych działań SBU i służb zachodnich. Świadczą o tym choćby ujawnione operacyjne nagrania wideo spotkań Szajtanowa z Jegorowem – jeśli nie robili tego ludzie służb europejskich czy amerykańskich, a Ukraińcy, to było to możliwe tylko za zgodą i wsparciem kontrwywiadów krajów zachodnich. Na jednym z ujawnionych zdjęć obaj panowie przechodzą obok sklepu w Hamburgu. Podsłuchem mogli się natomiast zajmować Amerykanie – bo nagrania są z różnych miejsc Europy. Skany paszportu i ankiety Jegorowa są pewnie jeszcze z czasów Janukowycza. <br><br> Prowadzenie Szajtanowa było tylko jednym z kierunków działalności Jegorowa. Być może dlatego też tak długo nie ruszano generała – żeby zachodnie służby mogły spokojnie rozpracowywać oficera FSB. Zatrzymanie Szajtanowa mogłoby spłoszyć Jegorowa. Pytanie, jak długo wiedziano o zdradzie generała i czy SBU umiejętnie wykorzystywała go do dezinformowania Rosjan? To już zapewne kwestia tego, ile kontrwywiad ukraiński wiedział i jak duża była obawa przed przeciekiem. <br><br> Bo skoro generał Szajtanow szpieguje, to jaka gwarancja, że Rosjanie nie mają inych szpiegów dobrze ulokowanych w SBU? Niewykluczone, że ukraiński kontrwywiad dostał sygnał od zachodnich partnerów, że można zdjąć zdrajcę – tym bardziej, że jak donosi Bellingcat, niemieckie władze szykowały się na przyjazd Jegorowa w marcu i chciały go zatrzymać. Jednak ten zrezygnował z podróży – być może uznano, że Rosjanie wyczuli, co się święci.Nie można też wykluczyć, że sprawa ma swój kontekst polityczny, wewnątrzukraiński. Zrobienie medialnego show wokół zatrzymania może oznaczać, że ktoś przez Szajtanowa chce wyjść na jego patrona Hrycaka. <br/><br/> W tak delikatnych sprawach unika się raczej rozgłosu. Tymczasem tutaj zatrzymanie nastąpiło niemal w świetle kamer, z dramatycznymi niemal zdjęciami. Niewykluczone, że obecna ekipa prezydencka i człowiek Zełenskiego w SBU, czyli Bakanow, liczą że afera z Szajtanowem uderzy w jego byłego protektora, poprzedniego szefa SBU Wasyla Hrycaka. A być może chodzi nawet o szukanie kompromatu na byłego prezydenta Poroszenkę. Wszak to za jego rządów Szajtanow awansował i cieszył się dużym zaufaniem. <br/><br/> Dziwnie też wygląda twierdzenie wiceministra spraw wewnętrznych Antona Heraszczenki, że Szajtanow szykował zamach na szefa MSW Arsena Awakowa. Są też głosy, że Szajtanowa po prostu wystawiono na strzał, żeby odwrócić uwagę od innych, bardziej znaczących osób z SBU. Wątpliwości mogą budzić – amatorskie chwilami – działania generała. Choćby omawianie zabicia Osmajewa prze telefon (choć z użyciem pseudonimu i unikając wprost pewnych sformułowań) czy też okoliczności zamachów na Osmajewa. <br><br> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%">