
Im większym poparciem cieszy się wśród Polaków, tym większą złość wywołuje u przeciwników politycznych. Łukasza Szumowskiego w ostatnich dniach ostro zaatakowali m.in. politycy opozycji, sprzyjający jej dziennikarze, publikujący na SokuZBuraka, a teraz nawet na pierwszej stronie „Newsweeka” Tomasz Lis. Co ich tak drażni? Opinie Polaków.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski wskoczył na pierwsze miejsce w rankingu polityków z największym zaufaniem społecznym. – Ufają mu nawet ci...
zobacz więcej
CZYTAJ WIĘCEJ W RAPORCIE
Prezydent Andrzej Duda cieszy się wśród obywateli tak wysokim zaufaniem, że wyprzedzenie go w sondażu poparcia wydawało się niemożliwe. Do czasu, aż do gry wkroczył Łukasz Szumowski. Od pierwszych dni walki z epidemią Polacy byli pod wrażeniem opanowania i profesjonalizmu profesora. „Jest w mediach na okrągło i słusznie. Do jego polityki informacyjnej trudno się przyczepić” - komentowała nawet na Twitterze Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej”. Inni dziennikarze dodawali, że mamy do czynienia z fenomenem, „bo jakoś ministrowie zdrowia nigdy w odbiorze społecznym chwaleni nie byli”.
Wcześnie wprowadzone restrykcje i jasne przekazy co wolno, a czego nie, szybko docenili także Polacy. Z sondaży wynika, że Łukaszowi Szumowskiemu ufa ponad połowa Polaków. Dla porównania jest to wynik niemal dwukrotnie wyższy od tego, jaki w badaniu osiągnął inny profesor i lekarz – Tomasz Grodzki (PO). Różnica jest więc ogromna.
Obecne zamieszanie w sieci pokazuje, że dla niektórych miarka się przebrała. W ostatnich dniach internet zalewa więc fala zarzutów. „Najwyższy Czas” i inne media doszukały się nagle, że spółka zarządzana przez brata Łukasza Szumowskiego dostała dotację z budżetu państwa. Co ważne, temat ten był wyciągany już w 2018 roku. Potem odkopano go już w połowie roku 2019, gdy środowiska Janusza Palikota sugerowały, że firma wprowadziła do badań klinicznych lek na nowotwory akurat w czasie, gdy resort wycofywał inne preparaty z listy leków refundowanych. Później okazało się, że był to fake news.
Dziś nagle temat znów został wyciągnięty, a chociaż przez lata w działaniu firmy nie doszukano się żadnych nieprawidłowości, politykowi sugeruje się nepotyzm. Fakt, że brat szefa resortu również jest wybitnym specjalistą branży medycznej, a wykształcenie zdobywał w renomowanych uczelniach w Massachusetts, Illinois czy Nevadzie, są skutecznie pomijane. Podobnie jak informacje, że jego firma zakończyła właśnie kolejną fazę badań innowacyjnej cząsteczki OATD-01 w kierunku leczenia sarkoidozy oraz idiopatycznego włóknienia płuc. Z pozytywnych efektów tej pracy będą mogły skorzystać miliony Polaków.
Rząd zamówił na start 150 tys. testów. W jednym z radomskich zakładów rozpoczęto właśnie ich produkcję. – Planujemy, że na początku przyszłego...
zobacz więcej
Ogólnikowe wrzutki mają jednak podważyć galopujące zaufanie Polaków do ministra. W tym celu dziennikarka Onetu Eliza Michalik stwierdziła, że Łukasz Szumowski jest „niemądry i niekompetentny”, SokZBuraka dodał, że „lekarz nie powinien być ministrem zdrowia”, a „Newsweek” cynicznie uderzył w polityka wypominając mu przywiązanie do wiary katolickiej.
Nietrafiony, choć zmasowany atak trwa i będzie trwał. To pewne, bo już za niecały miesiąc wybory prezydenckie. Sondaże jasno pokazują, że Andrzej Duda jest zdecydowanym liderem. Łukasz Szumowski zapowiedział już publicznie, że bezpieczne głosowanie w lokalach wyborczych może mieć miejsce dopiero za około 2 lata, więc wybory korespondencyjne to najlepsze rozwiązanie. Taka narracja dla opozycji, której kandydaci notują w badaniach bardzo słabe wyniki, jest nie do przyjęcia. Obóz anty-PiS będzie grał na przełożenie wyborów i stworzenie poczucia, że państwo nie panuje nad epidemią.
Uspokojenie sytuacji jest niemożliwe z jeszcze jednego powodu. Dzięki zamówieniu rządu, polskie firmy produkują już setki tysięcy testów na koronawirusa, a inne zakłady szyją miliony maseczek. W poniedziałek „Gazeta Polska” poinformowała też, że w kraju powstanie fabryka frakcjonowania osocza. Projekt w tej sprawie resort zdrowia przesłał już do KPRM, a Polska wreszcie nie będzie musiała płacić zagranicznym koncernom 500 mln zł rocznie za leki osoczopochodne. Rodzima produkcja to dla wielu zagranicznych graczy potężne straty finansowe, a taki efekt zawsze wywołuje w Polsce liczne głosy oburzenia.