RAPORT

Pogarda

Na Pekinie czapka gore. USA domagają się od Chin prawdy o koronawirusie

Laboratorium w Wuhańskim Instytucie Wirusologii (fot. PAP/EPA/SHEPHERD)
Laboratorium w Wuhańskim Instytucie Wirusologii (fot. PAP/EPA/SHEPHERD)

Najnowsze

Popularne

Waszyngton wszczyna śledztwo w sprawie wybuchu pandemii konronawirusa i stawia komunistycznym władzom w Pekinie coraz mocniejsze zarzuty. Amerykanie nie są jednak w swojej krytyce nietransparentnej postawy Chin osamotnieni. Już niedługo Państwo Środka może o wiele mocniej niż dotychczas odczuć skutki swoich zaniedbań i przekłamań.

Media: USA wszczynają dochodzenie w sprawie wybuchu epidemii koronawirusa

Stany Zjednoczone wszczynają śledztwo, które ma ustalić, czy nowy koronawirus wydostał się z chińskiego laboratorium wirusologicznego w Wuhan –...

zobacz więcej

Wydarzenia z ostatniego tygodnia wskazują, że Stany Zjednoczone są gotowe jednoznacznie i oficjalnie oskarżyć Chiny o doprowadzenie do rozszerzenia się koronawirusa na cały świat. Stawiają im niezwykle mocne zarzuty – lekceważenie zasięgów epidemii, prześladowanie tych, którzy odważyli się mówić niewygodną dla władz prawdę, a także narażenie ludności na zakażenie.

USA uważają, że komunistyczne władze w Pekinie od samego początku ukrywały prawdę o epidemii, jej przebiegu, skali, sposobu rozprzestrzeniania się, liczbie zakażeń i zgonów. Przekonują, że kłamią i manipulują one w tej sprawie do dziś. Wykorzystują przy tym pandemię do celów politycznych, osłabiania USA i Zachodu, a także umacniania władzy wewnętrznej i w regionie.

Na początku kwietnia agencja Bloomberg poinformowała o tajnym raporcie wywiadu USA, w którym oskarżono władze Chin o ukrywanie prawdziwego zasięgu epidemii. Kilka dni później telewizja ABC podała, że amerykański wywiad w listopadzie ubiegłego roku ostrzegał, że wirus z okolic miasta Wuhan stanowi zagrożenie dla ludzi.

Telewizja ta poinformowała, że Narodowe Centrum Medycznego Wywiadu (NCMI) sporządziło w listopadzie raport, w którym ostrzegało, że wirus może mieć katastrofalne skutki i że może zagrażać amerykańskim żołnierzom w Azji.

We wtorek „Washington Post” poinformował o dwóch depeszach wysłanych przez amerykańskich dyplomatów, którzy na początku 2018 roku złożyli wizytę w laboratorium Wuhańskiego Instytutu Wirusologii, posiadającym najwyższy międzynarodowy poziom bezpieczeństwa BSL-4.

Nowe dane z Chin wywołały burzę. Niemcy zaniepokojeni

Niemcy krytykują Chiny za politykę informacyjną dotyczącą koronawirusa. Szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas zabrał głos w tej sprawie po tym,...

zobacz więcej

Chociaż odbyła się ona na zaproszenie chińskich władz, to Amerykanie mieli być na tyle zaniepokojeni sposobem zarządzania ośrodkiem, że wysłali do Waszyngtonu dwie depesze, w których domagali się poświęcenia większej uwagi tamtejszemu laboratorium ze względu na wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa.

Ostrzegali oni również, że prowadzone w ośrodku badania nad koronawirusami u nietoperzy stanowią ryzyko wybuchu pandemii podobnej do SARS w 2003 roku.

Chińskie władze odrzuciły te oskarżenia i powołały się na Światową Organizację Zdrowia, która stwierdziła, że nie ma dowodów na to, by wirus został stworzony w laboratorium.

Z kolei przed kilkoma dniami telewizja Fox News powołując się na liczne źródła poinformowała, że koronawirus powstał w laboratorium w Wuhanie, ponieważ Chiny chciały udowodnić, że ich potencjał w zwalczaniu broni biologicznej jest równy, a nawet większy niż Stanów Zjednoczonych.

Do pierwszego zakażenia, jak donoszą źródła, miało dojść na linii nietoperz – człowiek, ale nie na lokalnym targu, tylko w wuhańskim laboratorium. „Pacjent zero” miał być jego pracownikiem, który następnie zaczął zarażać innych mieszkańców miasta, co poskutkowało początkiem epidemii.

Informatorzy stacji Fox News twierdzą, że widzieli tajne dokumenty potwierdzające tę tezę i oceniają, że „to może być najdroższe tuszowanie prawdy przez chiński rząd w historii”.

Pod wpływem koronawirusa PKB Chin skurczył się pierwszy raz od 28 lat

Z powodu epidemii koronawirusa i wprowadzonych przez władze środków zapobiegawczych chińska gospodarka skurczyła się w pierwszym kwartale o 6,8...

zobacz więcej

Oficjalne amerykańskie śledztwo ma ustalić, czy wirus wydostał się z chińskiego laboratorium wirusologicznego w Wuhan. Stacja Fox News, powołując się na źródło w amerykańskim wywiadzie, poinformowała, że służby wywiadowcze USA gromadzą informacje o laboratorium i o początkach epidemii koronawirusa.

O narastaniu w ostatnim czasie konfliktu między obu krajami świadczą również sformułowane w środę przez Waszyngton sugestie, że Pekin mógł przeprowadzać w Lob Nor, miejscu chińskich prób atomowych, nielegalne próby broni atomowej o niskiej mocy.

USA oskarżają przy tym Chiny o blokowanie danych przesyłanych na potrzeby międzynarodowego nadzoru atomowego. Pekin co prawda, podobnie jak Waszyngton, nie ratyfikował Traktatu o całkowitym zakazie prób z bronią jądrową, ale ogłosił moratorium na eksplozje.

W odpowiedzi na zarzuty Chiny zapewniły, że przestrzegają moratorium na testy jądrowe oraz zobowiązań międzynarodowych.

Jako uderzenie w Państwo Środka należy też potraktować ogłoszenie przez Donalda Trumpa wstrzymania finansowania Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), którą oskarżył on o błędy w walce z epidemią koronawirusa i uległość wobec tego kraju. – Gdyby WHO wywiązała się ze swojej roli i wysłała ekspertów do Chin, by dokonali niezależnej oceny sytuacji, epidemia mogłaby zostać ograniczona przy niewielkiej liczbie ofiar śmiertelnych – mówił amerykański prezydent.

Przypomniał również, że organizacja ta sprzeciwiała się zamknięciu granic z Chinami, co okazało się tragiczne dla krajów, które tego nie zrobiły. WHO nie podważała również danych przekazywanych przez Pekin i broniła go przed oskarżeniami o zaniedbania.

Media: Źródłem koronawirusa nie targ, lecz laboratorium w Wuhan

Źródłem koronawirusa było laboratorium w chińskim Wuhan, a nie, jak dotąd sądzono, lokalny targ w stolicy prowincji Hubei – podaje stacja Fox News,...

zobacz więcej

Prezydent Donald Trump otwarcie mówi to, co myśli wielu ekspertów, polityków i zwykłych obywateli: „nie ufam informacjom podawanym przez Chiny”. Używane przez niego określenie „chiński wirus” to symbol bezkompromisowości, na którą nie może sobie pozwolić dziś wiele choćby europejskich państw, robiących zakupy medykamentów u chińskich dostawców.

Ale i tu widać zmianę myślenia. Można założyć, że już niedługo, po tym, jak nastąpi uniezależnienie od „chińskich darów”, wzmocni się krytyka reżimu w Pekinie. A co za tym idzie – nastanie zupełnie nowa forma relacji z Państwem Środka, które w dużym stopniu utraciły swoją długo i starannie odbudowywaną wiarygodność.

Irytacja Trumpa sięgnęła zenitu, gdy wirus z całą siłą uderzył w USA i zaczął zbierać tam ogromne żniwo. Jego liczni krajowi przeciwnicy polityczni i medialni zaczęli zaś wykorzystywać tę tragedię do zarzucania mu nieprzygotowania kraju do zaistniałej sytuacji.

– Codziennie słyszę w mediach, że najwięcej osób umiera w Ameryce. To nie my mamy największą śmiertelność wśród osób zakażonych koronawirusem. To muszą być Chiny – przekonywał prezydent Trump.

Podczas ostatniej konferencji zwrócił on uwagę, że chińskie władze dokonały właśnie korekty statystyk zakażeń i zgonów z powodu COVID-19 – co uznał za kolejny dowód na chińskie przekłamania. Liczbę osób zmarłych w Wuhan, gdzie znajdowało się epicentrum koronawirusa, powiększono oficjalnie o połowę. Władze w Pekinie przekonują tymczasem, że zmiana wynika z trudności w klasyfikacji pacjentów.

W Stanach Zjednoczonych – według oficjalnych statystyk - liczba zakażonych przekroczyła 700 tysięcy, a zmarło – 37 tysięcy osób. W Chinach odpowiednio jest to 83 tysiące zakażonych i 44,6 tysięcy zmarłych.

Pekin od samego początku wykorzystuje dane do przekonywania, że o wiele lepiej poradził sobie z trudną sytuacją niż kraje Zachodu – w myśl zasady, że nikt tak dobrze nie potrafi zadbać o obywateli, jak partia komunistyczna.

Prezydent USA wstrzymuje finansowanie WHO

Prezydent USA Donald Trump polecił swej administracji wstrzymać wpłacanie składek na Światową Organizację Zdrowia (WHO), do czasu wyjaśnienia, jaką...

zobacz więcej

Chiny alergicznie reagują na każdą krytykę – od razu przystępują do ataku. Rzecznik chińskiej dyplomacji Zhao Lijian rozpowszechniał na Twitterze teorie spiskową, według której wirusa przywieźli do Wuhanu amerykańscy żołnierze, a inni urzędnicy przekonują, że zarzuty ze strony USA to pomówienia i próby spychania na ich kraj odpowiedzialności.

Z kolei ambasadora Chin we Francji został niedawno wezwany do tamtejszego MSZ w związku z krytycznymi uwagami na temat epidemii koronawirusa w Europie, jakie pojawiły się na stronie internetowej chińskiej ambasady w Paryżu. Zamieszczony na niej tekst był typowym przykładem manipulacji – atakowania Zachodu i wykazywania jego słabości i obrony postawy Chin.

Wiele krajów krytykuje też jakość medykamentów sprowadzanych z tego państwa, co tylko przyspiesza proces usamodzielniania się ich pod tym względem.

Ostentacja chińskiej propagandy, która –˜ podobnie jak rosyjska – wykorzystuje pandemię do rozgrywek politycznych, doprowadziła do kryzysu nie tylko w stosunkach z Waszyngtonem, ale również m.in. z Francją i Wielką Brytanią.

Francuski prezydent Emmanuel Macron ocenił w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „Financial Times”, że Chiny nie informowały o epidemii w sposób przejrzysty. – Nie bądźmy tak naiwni, by mówić, że były o wiele lepsze w radzeniu sobie z tym. Nie wiemy tego. Wyraźnie widać, że wydarzyły się rzeczy, o których nie wiemy – zaznaczył.

Z kolei szef brytyjskiej dyplomacji Dominica Raaba zapowiedział, że relacje z Chinami nie wrócą automatycznie po kryzysie do normy. – Będziemy musieli zadać trudne pytania o to, jak on się rozpoczął i jak mógłby zostać zatrzymany wcześniej – dodał.

Chińczycy dyskryminują cudzoziemców. Nie wpuszczają ich do miejsc publicznych [WIDEO]

Państwowe chińskie media przestrzegają przed przywleczonymi przypadkami koronawirusa, co podsyca wśród Chińczyków lęk przed cudzoziemcami....

zobacz więcej

Reakcją Pekinu na te słowa było jedynie wezwanie do współpracy i przypomnienie, że oba kraje do tej pory chwaliły go za poradzenie sobie z epidemią.

Również sąsiedzi Chin oskarżają to państwo o wykorzystywanie obecnej, kryzysowej sytuacji do roszczeń na Morzu Południowochińskim. Różne jego części za swoją własność uważają Wietnam, Filipiny, Malezja, Brunei i Tajwan. Pekinu to jednak nie obchodzi, domaga się sprawowania kontroli nad 90 proc. tego akwenu. Jest to strategiczny region tranzytu towarów, z bogatymi łowiskami, złożami gazu ziemnego i ropy naftowej.

Relacje Chin ze Stanami Zjednoczonymi są od dłuższego czasu złe, z tendencją do bycia bardzo złymi. Już za czasów Baracka Obamy widoczne było mocne przesunięcie zainteresowań USA na ten rejon Azji i wspieranie państw regionu przed coraz bardziej agresywnymi ruchami Państwa Środka. Sięgnięcie po prezydenturę Donalda Trumpa jedynie wzmocniło te tendencje.

Republikanin jednoznacznie atakował władze ChRL i nie zatrzymał się nawet przed wypowiedzeniem wojny handlowej. Ostatecznie wyszedł z tego sporu zwycięsko, ale żadna ze stron nie ma wątpliwości, że nie jest to koniec rywalizacji.

Dziś punktów zapalnych jest mnóstwo. Koronawirus jest jedynie najbardziej widocznym polem konfliktu. Oba kraje wciąż toczą ze sobą wojnę handlową, prowadzą spór w kwestiach bezpieczeństwa, praw człowieka i wolności słowa. I prowadzić je będą dalej. Od wyniku tej rywalizacji w dużym stopniu będzie zależała przyszłość całego globu.

Petar Petrović

Autor jest dziennikarzem Polskiego Radia

Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne Aplikacja mobilna TVP INFO na urządzenia mobilne
źródło:
Zobacz więcej