Nagle zaczęło pojawiać się w redakcji setki dziennikarzy, każdy chciał dać kawałek siebie; a może nie chcieli siedzieć w domu. Dla nas wszystkich to był szok – w 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej tamte tragiczne wydarzenia wspomina dziennikarz TVP Sławomir Siezieniewski. Tamtego dnia prowadził poranny program i relacjonował widzom sytuację.
Po katastrofie smoleńskiej i przy okazji każdej kolejnej rocznicy przywoływane są słowa ówczesnego marszałka Sejmu. – Przyjdą wybory prezydenckie...
zobacz więcej
Jak przyznaje, „to nie było tak, że wiedział coś więcej niż widzowie”.
– Tak naprawdę my dopiero na antenie, ze strzępków rozmów i informacji, dowiadywaliśmy się minuta po minucie, co stało się w Smoleńsku – przyznaje Siezieniewski. Wspomina, że największym dramatem było, gdy rzecznik MSZ na antenie powiedział: „Wszyscy zginęli”.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.