Kraj w kształcie serca – tak w folderach biur podróży opisywana jest Bośnia i Hercegowina. Kraj w kształcie serca – tak w folderach biur podróży opisywana jest Bośnia i Hercegowina. Ale to serce wielokrotnie było rozrywane - ostatni raz 28 lat temu, gdy zawrzał bałkański kocioł. Wojna domowa w byłej Jugosławii była najkrwawszym konfliktem w Europie od zakończenia II wojny światowej. W sumie zginęło ponad 110 tysięcy osób. Dziś, niemal trzy dekady po tych wydarzeniach, kraj powoli się odradza, ale pamięć o wojnie jest pielęgnowana. Ku przestrodze... Brukowane uliczki, tłumy turystów, uśmiechnięci mieszkańcy i zabawy do białego rana. To Mostar – niezwykle urokliwe wielokulturowe miasto w samym sercu Bałkanów. Malowniczo położone wśród gór nad rzeką Naretwą, jest architektoniczną perełką Bośni i Hercegowiny. Kamienne stare domy i wąskie uliczki są nocą pięknie podświetlone. Ma się wrażenie jakby znalazło się w bajkowym świecie. Popijam rakiję w jednej z kameralnych kawiarni i spoglądam na największą wizytówkę Mostaru – Stary Most. Ten wspaniały zabytek - pamiętający czasy panowania Osmanów - został wysadzony przez Chorwatów podczas oblężenia miasta. I choć go odbudowano, to nadal niektóre rany nie mogą się zabliźnić. <br/><br/> - Most zamiast łączyć nadal dzieli. I to dosłownie. Są tacy mieszkańcy Mostaru, którzy od zakończenia konfliktu nie przeszli na drugą stronę rzeki. Starają się żyć bez tego podziału, ale polityka prowadzona przez administrację bośniacką i chorwacką tego nie ułatwia. Są oddzielne szpitale i szkoły dla Bośniaków i Chorwatów. - podkreśla dr Agata Jawoszek – Goździk z Instytutu Slawistyki Polskiej Akademii Nauk. <br/><br/> Dziś młodzi mężczyźni udowadniają swoją męskość skacząc z mostu do lodowatej wody. A odwagi trzeba tu dużej, bo śmiałkowie muszą wykonać skok z 20 metrów. Zanim jednak się zdecydują na ten krok, to pobierają od turystów opłatę. Po uzbieraniu określonej sumy skaczą do zimnych wód Naretwy – ku dużej uciesze cudzoziemców. Moją uwagę przykuwają kamienie, na których widnieje napis: nie zapomnij. Takie głazy na starówce można spotkać w kilku miejscach. Życzliwość mieszkańców stwarza pozory normalnego życia. Niestety, kiedy zdejmie się maski, rzeczywistość wygląda inaczej. Turyści na ogół nie są tego świadomi. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div>Po jednej stronie miasta meczety, po drugiej katolickie kościoły. Ale ślady walk są widoczne w całym mieście i to na każdym kroku. Części budynków do dziś nie odbudowano, także tych w samym centrum. Na wielu widoczne są ślady kul. Nad miastem góruje 33. metrowy krzyż. Widać go z niemal każdego miejsca w centrum. Najlepiej widoczny jest nocą. Krzyż postawiono na jednym ze szczytów gór, z których podczas wojny chorwaccy żołnierze ostrzeliwali muzułmańską część Mostaru. <br/><br/> Pamięć o wojnie jest pielęgnowana, a w sklepach nie brakuje wojennych pamiątek. Dobrze sprzedają się wojskowe czapki, pociski i hełmy. Turyści chętnie je kupują. Lokalne agencje turystyczne prześcigają się w ofertach oferując przyjezdnym wycieczki opowiadające o wojnie przy okazji odwiedzenia takich miejsc, jak kamienne miasto Počitelj, Blagaj - ze słynnym klasztorem derwiszów i wodospady Kravica. Chętnych na takie wycieczki nie brakuje. <br/><br/> A mieszkańcy leczą się z powojennej traumy i stale pamiętają o koszmarze sprzed lat. Bo choć katów i ofiary można znaleźć po wszystkich stronach zaangażowanych w ten konflikt, to dziś chyba już nikt nie ma wątpliwości, że to właśnie Bośnia i Hercegowina ucierpiała najbardziej.Staramy się patrzeć w przyszłość <br/><br/> - Wynocha stąd. Natychmiast – krzyczy serbski żołnierz i kieruje lufy karabinu w stronę przestraszonych ludzi. - No już ruszać się – ponagla. Jest maj 1992 roku. 15-letni wówczas mieszkaniec Mostaru Miran Meskic w popłochu pakuje swoje rzeczy. Serbowie w kilka minut zajmują dom i każą całej rodzinie opuścić pomieszczenia. Cały dobytek zostaje spakowany do dwóch plastikowych toreb. Strach, rozpacz i niepewność jutra. Wokół słychać huk bomb i krzyk mieszkańców. W mieście zaczęły się czystki etniczne. Miran z rodziną przedostają się na zachodnią stronę miasta. Nie jest tu do końca bezpiecznie, ale przynajmniej mają gdzie się schronić. Ukrywają się u wujka. W mieście nie ma elektryczności, brakuje leków i jedzenia. Po kilku miesiącach udaje mu się wrócić do własnego domu. Muzułmańska część miasta jest zrujnowana... <br/><br/> Od wybuchu wojny minęło 28 lat, od jej zakończenia prawie 25, ale rany goją się cały czas. Dziś Miran jest właścicielem hostelu w Mostarze. Dobrze sobie radzi, jest także szczęśliwym ojcem i mężem. Podkreśla, że stara się żyć normalnie, choć wspomnienia czasem go nawiedzają i wywołują ból. - To był straszny czas. Byłem młodym chłopakiem, marzyłem, żeby kiedyś znów żyć normalnie. To co tu się działo było straszne. Mieszkałem z bratem, rodzicami i dziadkami. Gdy istniała Jugosławia mieliśmy wspaniałe życie, dużo podróżowaliśmy, kraj dobrze się rozwijał. Wszyscy żyliśmy w zgodzie. Mieliśmy bezpłatną służbę zdrowia, edukację, a po przepracowaniu w jednej firmie kilku lat można było dostać mieszkanie. I nagle wszystko się zawaliło - wspomina mężczyzna.1 marca 1992 roku Bośniacy zagłosowali za niepodległością. Socjalistyczną Republikę Bośni i Heregowiny zamieszkiwali wówczas prawosławni Serbowie, katoliccy Chorwaci i bośniaccy muzułmanie (Boszniacy). Referendum zbojkotowali Serbowie. Wcześniej za oderwaniem się od Jugosławii zdecydowała Słowenia, Chorwacja i Macedonia (obecnie Macedonia Północna). 6 kwietnia na terenie Bośni i Hercegowiny rozpoczęły się pierwsze bratobójcze walki. Boszniaków eksmitowano z własnych domów. W Mostarze w trakcie eksmisji dochodziło do przemocy i gwałtów. Z kobiet często zdzierano ubrania. W kraju toczyły się najpierw walki Boszniaków i Chorwatów przeciwko Serbom. Chorwaci nie znali litości. Sytuacja zmieniła się w 1993 roku kiedy do walki przeciwko Boszniakom dołączyli Chorwaci. Na terenie całego kraju powstało wiele obozów zakładanych przez Serbów, do których siłą zwożono muzułmanów. Według ekspertów mogło ich być nawet 200. <br/><br/> - W Bośni i Hercegowinie były obozy koncentracyjne. W Mostarze też taki powstał. Tak właśnie. Obóz koncentracyjny. Ludzi tam bito, torturowano i głodzono. Wielu nie przeżyło. Mój wujek spędził w obozie kilka miesięcy. Schudł aż 40 kilogramów. Oblężenie Mostaru trwało prawie rok – wspomina Miran.Po wojnie tylko w Mostarze odnaleziono 2 masowe groby muzułmanów.<br/><br/> -Do dziś wiele rodzin nie wie co się stało z ich bliskimi. Nadal wielu ludzi nie odnaleziono. Nie wiadomo gdzie ich pogrzebano – wzdycha Miran. <br/><br/> Choć zawieszenie broni między Boszniakami a Chorwatami podpisano w marcu 1994 roku, to wojna trwała nadal. Koniec wojny przyspieszyło ludobójstwo w Srebrenicy w lipcu 1995 roku – Serbowie zamordowali 8 tysięcy muzułmańskich mężczyzn i chłopców. Pod koniec sierpnia tego samego roku wojska Paktu Północnoatlantyckiego zaatakowały Serbów, a po nalotach NATO do akcji wkroczyli Chorwaci. Serbowie przegrali wojnę i w listopadzie zostało podpisane porozumienie w Dayton kończące wojnę na Bałkanach. Serbowie do dziś nie uznają zbrodni w Srebrenicy za ludobójstwo. <br/><br/> - Nie żyję już tym okresem. Staram się patrzeć w przyszłość. Żyjemy tu i teraz. Jesteśmy małym, biednym krajem, ale patrzymy w przyszłość z optymizmem. To oczywiście jest trudne, bo rany w sercu są ogromne, ale staramy się. Nie chcemy już więcej wojen. Nigdy więcej – podkreśla Miran.Jerozolima Europy <br/><br/> Podczas wojny domowej na Bałkanach bardzo ucierpiało też Sarajewo. Miasto dzielnie broniło się prze prawie 4 lata – bo tyle trwało jego oblężenie. Zginęło ponad 10 tysięcy osób, w tym półtora tysiąca dzieci. Tylko w pierwszych dziesięciu miesiącach ze wzgórz opanowanych przez serbską armię na miasto spadło 800 tysięcy pocisków moździerzowych. Przed wojną prawie jedną trzecią małżeństw stanowiły tu małżeństwa mieszane. W zgodzie żyli ze sobą muzułmanie, Żydzi, katolicy i prawosławni. Z tego względu Sarajewo często nazywane było Jerozolimą Europy. A potem wszystko się skończyło. <br/><br/> - Miałem 13 lat gdy rozpoczęła się wojna. Mój wujek, który był w Kanadzie wysyłał nam paczki z jedzeniem przez ONZ. Pamiętam huk granatów, ostrzały i oblężenie miasta – wspomina nauczyciel fizyki i języka angielskiego Edin Lepic. A 33-letni Amil dodaje - Wojna była dla nas ciężkim przeżyciem. Przetrwaliśmy dzięki sile woli, paczkom z jedzeniem i solidarności ludzi.<br/><br/> Jedynym łącznikiem miasta ze światem był tunel pod lotniskiem w Sarajewie. Umożliwił dostawy żywności, paliwa. leków i broni. Przeszło nim milion osób. Miał 800 metrów długości, dziś zostało tylko 20. Tunel połączył ze sobą dwie dzielnice: Butmir i Dobrinję.Spacerując ulicami miasta widać ślady wojny. Warto spojrzeć nie tylko na fasady budynków, ale także pod nogi. Na chodnikach widoczne są czerwone plamy – które nazwane zostały „sarajewskimi różami”. Powstały one w miejscach, w których zginęło przynajmniej trzech mieszkańców. W Sarajewie jest ok. 150 takich „róż”. O tragicznej historii miasta przypominają także pomniki. Na mnie największe wrażenie zrobił Pomnik Dzieci Sarajewa ze śladami małych stópek odlanych w metalu. Smutnym symbolem jest także dziewiętnastowieczny budynek Biblioteki Uniwersyteckiej. Bo choć po wojnie go odbudowano, to nie udało się ocalić tysiącletnich manuskryptów żydowskich i arabskich.<br/><br/> Dziś Sarajewo tak jak i cały kraj stara się budować tożsamość. Spaceruję ulicami miasta tak boleśnie dotkniętego przez historię. Mijam nowoczesne budynki, piękne kamienice obok których straszą zbombardowane ruiny bloków. W pubach roześmiana młodzież pali fajki wodne. Przed jednym z nich siedzi Nikola Tesla. Rzeźba słynnego wynalazcy jest naturalnych rozmiarów. Dochodzę do Placu Wyzwolenia. Dziś to miejsce spotkań, beztroskich zabaw i gry w szachy.<br/><br/> - Dobrze pamiętam wojnę w byłej Jugosławii. Jestem z Grecji, więc bardzo uważnie obserwowaliśmy to, co działo się na Bałkanach. W końcu to niedaleko naszych granic. Cieszę się, ze Sarajewo powoli się rozwija. Jest bardzo zniszczone, widać ruiny wielu budynków. Ale na szczęście przyjeżdża tu coraz więcej turystów, a ci napędzają gospodarkę. - podkreśla napotkany turysta z Grecji. <br/><br/> W Sarajewie Zachód miesza się ze Wschodem. Europa ze światem orientu. Sercem miasta jest Baščaršija – tradycyjny turecki bazar z wąskimi uliczkami, restauracjami i straganami. Zapach bałkańskich dań, kawa podawana w miedzianym tygielku i śpiewy muezinów nawołujących do modlitwy tworzą wyjątkową wielokulturową mieszankę tego miasta, w której warto się zatracić...<br/><br/> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%">