Lider gangu ożarowskiego oskarżony o krwawe porachunki. Najpierw wbił mu nóż tuż obok serca. Ostrze się złamało. Gdy zobaczył, że żyje, tym nożem bez części ostrza przejechał po szyi. Wzdłuż całej długości – tak Piotr S. ps. Sajur, miał próbować zabić w 1994 r. swojego wspólnika Krzysztofa M. ps. Fama. O tę zbrodnię oraz zlecenie zabójstwa niejakiego „Studenta” w 2004 r. i podżeganie rok później do wyeliminowania „Famy”, został właśnie oskarżony przez mazowieckie „pezety” Prokuratury Krajowej. Gangsterowi grozi dożywocie. Portal tvp.info dotarł do szczegółów aktu oskarżenia przeciwko Piotrowi S., który przed kilkoma dniami prokurator Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej skierował do Sądu Okręgowego w Warszawie. Z ustaleń śledczych wynika, że „Sajur”, zanim jeszcze został gangsterem, a później bossem gangu, był gotów na najpoważniejszą zbrodnię. <br><br>Mazowieckie „pezety”, których częstych „klientem” jest Piotr S., oskarżyły go przede wszystkim o usiłowanie zabójstwa w 1994 r., zlecenie morderstwa w 2004 r. oraz podżeganie do zabójstwa w 2005 r. Do tego doszła produkcja amfetaminy w latach 2006-2007. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> <b>Bez litości</b> <br><br>Był sierpień 1994 r. Pierwsza połowa lat 90., była czasem, gdy rodziła się zorganizowana przestępczość. Wtedy, swoje bandyckie kariery wykuwali młodzi dresiarze, którzy za kilka lat mieli być gangsterami, a za ponad dekadę stali już na czele swoich gangów. Według śledczych z „pezetów”, Piotr S. parał się wówczas kradzieżami samochodów i rozbojami. Współpracował m.in. z 16-letnim Krzysztofem M. ps. Fama. <br><br>– Obaj byli zamieszani w napad na pewną kobietę, której zabrali pokaźną sumę. Ktoś wspominał, że natrafili na całą wersalkę pieniędzy. Okazało się, że o napadzie dowiedział się „Pruszków”. Nie jest pewne, czy gangsterom poskarżyła się sama ofiara, czy też gangsterzy zwąchali okazję do łatwego zarobku. W każdym razie, „Pruszków” chciał dopaść obu młodzieńców – opowiada jeden ze śledczych. <br><br> „Fama” dowiedział się, że wpadli z „Sajurem” w tarapaty i chciał ponoć ostrzec kompana. Pewne jest, że 26 sierpnia 1994 r. obaj wraz z jeszcze jednym mężczyzną, przyjechali pod wał przeciwpowodziowy w okolicach Wilanowa. <br><br>Z aktu oskarżenia wynika, że w pewnym momencie „Sajur” wydobył nóż kuchenny i z całej siły wbił go w klatkę piersiową „Famy”. Tuż obok serca. Cios był tak silny, że ostrze się złamało. Widząc, że kompan nie zginął od razu, Piotr S. miał próbować dobić rannego i kawałkiem ostrza przejechał po szyi. Po całej długości. Dookoła głowy. Tylko cudem nie przeciął tętnicy. Ale o tym, prawdopodobnie, nie wiedział. Bo „Fama” zalał się krwią. Jednocześnie „Fama” i jego towarzysz zobaczyli, że ktoś się zbliża. Uciekli więc z miejsca zbrodni.<b>O włos od śmierci</b> <br> <br>Z opinii biegłego, który badał obrażenia, jakie Krzysztof M. odniósł w sierpniu 1994 r., wynika, że mężczyzna znajdował się na krawędzi śmierci. Stracił ponad litr krwi i zaczynał się u niego wstrząs krwotoczny. Ale „Fama” przeżył. Jakimś cudem doszedł do pobliskich zabudowań i poprosił o pomoc. W bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala. Gdy już odzyskał przytomność, a lekarze pozwolili go przesłuchać, nie chciał powiedzieć, ani co się stało, ani kto to mu zrobił. Blizna dookoła szyi stała się znakiem rozpoznawczym „Famy”. A on sam został po latach znanym w warszawskim światku bandytą gotowym na wszystko. Podobno obiecał, że srogo się zemści za zdradę z 1994 r. <br><br>Przesłuchiwany w 2019 r. przez prokuratora mazowieckich „pezetów”, opowiedział oględnie o wydarzeniach z połowy lat 90. Nie chciał wskazać sprawcy. Nie odniósł się do zeznań skruszonego członka ożarowskiego, który wskazywał Piotra S. jako oprawcę „Famy”. <br><br> „Sajur” odpowie za jeszcze jedno przestępstwa mające związek z Krzysztofem M. Śledczy ustalili, że boss „Ożarowa” chciał zakończyć „sprawę” i w 2005 r. nakłaniał jednego z gangsterów do zabicia śmiertelnego wroga. Do zamachu jednak nie doszło. <br><br>Według CBŚP i prokuratury, Krzysztof M. miał planować w latach 2007-2009, uprowadzenie żony „Sajura”, który akurat przebywał za kratami. Do porwania nie doszło, gdyż w marcu 2009 r. „Fama” został zatrzymany. Policjanci opowiadali, że aby obezwładnić gangstera musieli, aż trzykrotnie porazić go paralizatorem. Potem „Fama” miał rozerwać kajdanki. Dlatego na policyjnym dołku pilnowało go aż trzech antyterrorystów. <b>Przeszkoda</b> <br><br>Znacznie mniej szczęścia niż Krzysztof M. miał Marcin C. ps. Student. Swój pseudonim, mężczyzna zawdzięczał oskarżeniu o udział zabójstwie studenta politechniki Wojtka Króla, 17 marca 1996 r. (wraz z kompanami został uniewinniony od tego zarzutu przez sąd). W 2004. „Student” był na dobrej drodze, aby stać się czołowym graczem w branży narkotykowej. Jednak tą samą drogą chciał podążać Piotr S., a ścieżka ta była za wąska dla dwóch ambitnych gangsterów. <br><br>Prokuratura oskarżyła „Sajura”, że we wspomnianym roku 2004 r. zlecił Mariuszowi R. ps. Baton, pozbycie się „zawalidrogi”. Za wykonanie zlecenia kiler miał otrzymać 40 lub 50 tys. zł oraz wysoką „pensję” co miesiąc. <br><br> „Student” został zwabiony na działkę w okolicach Warszawy, gdzie czekał na niego Mariusz R. Pod pretekstem wyjazdu „na robotę”, „Baton” pojechał z Mariuszem C. w okolice Pułtuska. Tam w lesie znaleziono później spalonego nissana ze zwłokami „Studenta”. Siedział za kierownicą. Wiadomo, że zabójca strzelił mu w tył głowy. <br><br>Według śledczych, na kilka miesięcy przed śmiercią Mariusza C., oskarżony próbował namówić do zabójstwa konkurenta, tzw. twierdzaków, młodych gangsterów wywodzących się z Nowego Dworu Mazowieckiego. Stojący na ich czele Rafał Ł. ps. Zwierzak, miał zażądać za robotę 20 tys. dolarów i do sfinalizowania transakcji nie doszło. W 2005 r. 22-letni „Zwierzak” został zatrzymany i zarzucono mu pięć zabójstw. Sąd udowodnił cztery i skazał go na dożywocie.<b>Człowiek z „miasta”</b> <br><br>Piotr S. nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu przestępstw, jak to ma zwyczaju od lat. Gangster ma opinię jednego z najmocniejszych ludzi „na mieście”. W lutym 1998 r. przeszedł do historii polskiej policji jako pierwszy przestępca zatrzymany w operacji kontrolowanego zakupu narkotyków. Funkcjonariusze udający Polaków z niemieckimi paszportami kupili od gangstera i jego kompanów trzy kilogramy amfetaminy. Za kilogram białego proszku mieli zapłacić prawie 5 tys. dolarów. Narkotyki przyniosła „przykrywkowcom” kurierka. Została zatrzymana. Przy wejściu do hotelu zatrzymano Piotra S. oraz jego kompanów. Boss trafił na siedem lat do więzienia. Gdy wyszedł na wolność, stanął na czele grupy ożarowskiej. <br><br>O sile S. świadczy fakt, że z dziesięciu członków gangu ożarowskiego, którzy chcieli dobrowolnie poddać się karze w czasie jednego z procesów, wycofało się, gdy dowiedzieli się, że ich towarzysz ma inne zdanie na ten temat. – To bardzo inteligentny i przebiegły człowiek. Wykorzysta każdą okazję do zbicia zarzutów. Cieszy się także dużym szacunkiem w półświatku – mówi jeden ze śledczych. <br><br>Według śledczych, Piotr S. od wyjścia na wolności na początku lat 2000., związał się z grupą mokotowską, która miała zaopatrywać jego grupę m.in. w kokainę. Miał wówczas wejść w komitywę ze Zbigniewem C. ps. Daks vel Dax, wicebossem „Mokotowa”. Bardzo poważną personą w tamtym czasie. „Daks” zmarł w grudniu ub.r. <b>Gang o mocnych korzeniach</b> <br><br>„Ożarów” pojawił się na mapie polskiego półświatka już w latach 80. za sprawą jego charyzmatycznego lidera Andrzeja Kolikowskiego ps. Pershing. Grupa z podwarszawskiego Ożarowa zaczynała od włamań do sklepów i rozbojów, by w latach 90. zająć się napadami na hurtownie i transporty z przemycanym spirytusem. <br><br>Gang szybko rósł w siłę i w pierwszej połowie lat 90. połączył się z gangiem pruszkowskim. W ramach jednej grupy, „ożarowscy” cieszyli się dużą autonomią, ale musieli oddawać część zysków do wspólnej kasy „Pruszkowa”. Jednak już pod koniec dekady doszło do rozdziału grupy ożarowskiej od silniejszego sojusznika. <br><br>W nowe stulecie gang wszedł mocno przetrzebiony i podzielony na kilka odłamów. Ograniczył się do utrzymania wpływów w części Warszawy. Przed kilku laty gang ożarowski przeniósł część swoich interesów do woj. lubelskiego, głównie do stolicy regionu. Bandyci stworzyli sieć handlarzy i przemytników narkotyków, uruchomili nawet kilka własnych laboratoriów amfetaminowych. Gang ożarowski współpracował także z półświatkiem na Dolnym Śląsku i Pomorzu. W Warszawie robił interesy z grupą mokotowską, która obecnie powoli odzyskuje swoje wpływy. <br><br>Od kilku lat, mimo uwięzienia większości osób z kierownictwa grupy, „Ożarów” jest uważany za wiodący gang w stołecznym podziemiu kryminalnym. Specjalizuje się w dystrybucji amfetaminy produkowanej w laboratoriach gangu lub przez „niezależnych chemików”. <br/> <br/> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%" />