Wanda Gertz poświęciła życie walce o Polsce. Żołnierz Legionów, bliski współpracownik Józefa Piłsudskiego, konspirator wykonujący niezwykle trudne zadania przeciwko niemieckiemu okupantowi, dowódca w Powstaniu Warszawskim, jeniec oflagu, w końcu tragiczny los emigranta. Dzieje tej postaci jak w soczewce skupiają w sobie wielką i dramatyczną historię Polski i ruchu niepodległościowego w XX wieku. Nie dotknęły one jednak cichociemnego o nadludzkich siłach czy innego herosa generała. Tak swoje życie zapisała porucznik Wanda Gertz, „Lena”. Bohaterka. Do Dnia Kobiet przylgnęła niefortunna łatka, że to święto „komunistyczne”. Faktem jest, że dzień 8 marca dla celebracji piękniejszej połowy świata wybrała w 1910 roku Socjalistyczna Partia Ameryki. Rodowód nie miał jednak na celu docenienie roli kobietwe wcielaniu w życie idei Karola Marksa czy zachęcaniu ich do obalania kapitalizmu, a złożenie hołdu wszystkim pracującym przedstawicielkom płci pięknej. <br><br> Zresztą jakiekolwiek by były korzenie tego święta, jest to bardzo dobra okazja, żeby przypominać heroiczne losy Polek również walczących z bronią w ręku o niepodległość Polski. W tym gronie jedną z najwspanialszych kart zapisała Wanda Gertz, która swoim życiorysem mogłaby obdarzyć kilka innych osób mogących powiedzieć o sobie: „O, tak, miałem ciekawe życie”. <br><br> <b>Etos niepodległościowy</b> <br><br> Urodziła się 13 kwietnia 1896 roku w Warszawie, w rodzinie pochodzenia saksońskiego, która została w XVIII wieku sprowadzona do Polski przez dynastię Wettinów. Polonizacja jej przodków Von Schliss Gertzów nastąpiła bardzo szybko. Dzieciom wpajano etos patriotyczny i niepodległościowy. Tak też małą Wandę wychowywali rodzice Jan i Florentyna z Johnów. <br><br> Ojciec naszej bohaterki był uczestnikiem powstania styczniowego i w jego domu często spotykali się weterani, którzy rozprawiali o wolnej i niepodległej Polsce, o bitwach, żołnierskim trudzie. Ich historie również wpłynęły na dziewczynkę, która później zgłosi się do I Brygady Legionów Polskich. <br><br> Na razie w 1913 roku ukończyła Gimnazjum Kuzienkowej, a potem kursy buchalteryjne Zgromadzenia Kupców miasta Warszawy. W tym samym roku dołączyła do pierwszej organizacji o charakterze patriotycznym i konspiracyjnym, została skautem, plutonową 4. Drużyny im. Emilii Plater. Mundur od zawsze ją pociągał. Działała również w Konfederacji Polskiej, organizacji niepodległościowej, w której między innymi roznosiła odezwy i szyła chlebaki.„Od najmłodszych lat dziecięcych, nie wiem dlaczego, największe moje zainteresowania i marzenia skupiły się na wojsku i o wojsku. Jako pięcioletnia dziewczynka nie bawiłam się nigdy lalkami, a jedynie żołnierzami, których miałam niezliczoną ilość” – odnotowała we wspomnieniach „Marzenia dziecięce” zebranych po wojnie w „Studium Polski Podziemnej”. <br><br> <b>Zabawa w wojsko</b> <br><br> „Mając rodzeństwo starsze wiekiem przebywałam w towarzystwie brata starszego o cztery lata. Z nim to i z jego kolegą rówieśnikiem bawiliśmy się stale w wojsko, a czasem w podróże lub Robinsona. Jako jedyna dziewczynka w towarzystwie samych chłopców, byłam wykorzystywana do różnych pośledniejszych ról w zespołowych zabawach. Gdy bawiliśmy się w Robinsona — byłam przeważnie Piętaszkiem, gdy bawiliśmy się w wojsko — rekrutem, gdyż w owym czasie było nie do pomyślenia, aby dziewczynka mogła być żołnierzem” – wspominała. <br><br> Chęć walki z zaborcami nasiliła się po wybuchu I wojny światowej. Chciała spełnić marzenia ojca o niepodległej Polsce, ale także, a może przede wszystkim, służyć w mundurze jak żołnierz. W 1915 roku zaangażowała się ekwipowanie Batalionu Warszawskiego,liczyła, że pójdzie z nim na front, ale zawiodła się srogo, gdy padł rozkaz kategorycznego przyjmowania kobiet do służby liniowej. <br><br> Wiedziała, że biurokratyczne przeszkody jej nie zniechęcą. Drużynowa Janina Nadratowska, znająca marzenia nastolatki, zorganizowała Wandzie dokumenty na nazwisko „Kazimierz Żuchowicz”, zaś koleżanki załatwiły jej męskie przebranie i ostrzygły na krótko. Tak Gertz zgłosiła się do punktu rekrutacyjnego i została przyjęta. Na początek w lutym 1916 roku wysłaną ją do kompanii uzupełniającej w Lublinie, a od marca służyła w magazynie 1. pułku artylerii. <br><br> Jeden z najtrudniejszych momentów miał miejsce jak Kazik Żuchowicz miał stanąć przed komisją lekarską, to oznaczało bowiem ryzyko dekonspiracji. „Podeszłam tedy do biurka i zapytałam, kto mógłby mnie od tych oględzin uwolnić. Wskazano mi porucznika D., który zdziwiony trochę, zapytał mnie o przyczynę. Milczałam. Obecny zaś przy tej rozmowie pisarz wyraził przypuszczenie, iż jestem przebraną niewiastą… Trudno mi było zaprzeczyć. Trzeba było tylko prosić, aby nie odesłano mnie do domu” – wspominała.<b>Morowy oficer</b> <br><br> Nie odesłano. „Porucznik obiecał mi, że postara się znaleźć »morowego oficera«, który zgodziłby się zabrać mnie na front. Tymczasem jednak kazał mi przenieść się na inny etap, aby nie spotkać się z chłopcami, którzy zaczęli się wszystkiego domyślać” – odnotowała. Żeby nie było, Gertz miała odpowiedź na zaczepki kolegów, że jest kobietą, bardzo zgrabną zresztą: „O tobie mówią to samo”. <br><br> Dowódcy będący pod wrażeniem poświęcenia Żuchowicza odesłali ją na ordynansa majora Ottokara Wincentego Brzozy-Brzeziny w 5. baterii 1. pułku artylerii Legionów. Następnie trafiła do 2. baterii haubic porucznika Jana Mazurkiewicza. Pod tym oficerem służyłarównież w Zgrupowaniu „Radosław” podczas Powstania Warszawskiego, ale nie ma co wybiegać w przyszłość. <br><br> Gertz została przeniesiona do dowództwa pułku, gdzie miała zajmować się prowadzeniem biblioteki pułkowej. Zadanie raczej nudne jak się marzy o walce z bronią w ręku. Gdy jej oddział dostał się pod ogień nieprzyjaciela podczas walk nad rzeką Stochów, zdecydowała, że jej przyszłością będzie piechota. <br><br> „Ponieważ dotychczas nie brałam bezpośredniego udziału w bitwie, postanowiłam zwiać do piechoty. Namawiał mnie do tego jeden kolega, więc razem z nim mieliśmy pozostać w jakiejś wsi i przyłączyć się do pierwszego napotkanego oddziału piechoty. Zatrzymaliśmy się w Stobychewie i tu miało się odbyć nasze wystąpienie z artylerii” – napisała. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej </span><span>Polub nas</span></div><iframe src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"height="27" scrolling="no" frameborder="0" allowTransparency="true" ></iframe></div> Nie doszło jednak do niego. Podczas odwrotu sił niemiecko-austriackich cofających się przed rosyjską ofensywą, była zbyt wyczerpana fizycznie. Dowództwo wysłało ją na urlop do Warszawy, żeby odzyskała siły. Tam podjęła służbę w Polskiej Organizacji Wojskowej marszałka Józefa Piłsudskiego, sformowała w Warszawie żeński oddział POW, potem została zbrojmistrzem żandarmerii. <br><br> W ramach POW angażowała się w wiele działań konspiracyjnych, takich jak załatwianie fałszywych paszportów, ale głównym zadaniem było propagowanie działań legionów i wojska polskiego, przygotowywanie Polaków do funkcjonowania w powojennym, niepodległym kraju. W grudniu 1917 roku została aresztowana za udział w demonstracji na placu Zbawiciela. Sąd wojenny skazał ją na pół roku więzienia, ale dzięki kaucji odsiedziała tylko kilka tygodni.Do cywila przeszła po kryzysie przysięgowym. Pracowała między innymi w gazecie „Polska Ludowa” w Lublinie. Co ciekawe, jej redakcyjną koleżanką była pisarka Maria Dąbrowska. „Administrację »Polski Ludowej« prowadziła sprawnie i dzielnie tzw. obywatelka Kazik, która pod tym imieniem służyła przez dłuższy czas jako żołnierz Pierwszej Brygady na froncie. Była to sympatyczna panna o zawadiackiej płowozłowtej grzywie, którą ruchem głowy odrzucała znad oczu zuchowatej twarzy młodzika. Miała narzeczonego czy też zalotnika, wyglądającego przy niej na dziewczynę” – opisała Gertz Dąbrowska w „Dziennikach 1914-1925”. <br><br> <b>Bez reszty</b> <br><br> Zalotnika pewnie miała, ale to w zasadzie jedyne, co wiadomo o jej życiu prywatnym. Bez reszty poświęciła się bowiem walce o niepodległość. Już po zakończeniu działań wojennych jako żandarm rozbrajała niemieckich żołnierzy. Choć Polska była wolna po ponad 120 latach zaborów, Wanda nie chciała rezygnować z munduru, już w kwietniu 1919 roku wstąpiła do Wojska Polskiego, służyła między innymi w II Ochotniczej Legii Kobiet. <br><br> Zaangażowanie Gertz nie zostało niezauważone. 1 kwietnia 1920 roku Naczelny Wódz przyznał jej „prawo poborów i funkcji podporucznika piechoty i korzystania z odznak oficerskich na czapce bez prawa używania innych odznak oficerskich”. Było to de facto stworzenie nowej kategorii – Żuchowicz wywalczyła sobie stopień oficerski, choć formalnie kobiety nie mogły takowych posiadać. <br><br> Walczyła podczas wojny polsko-bolszewickiej, brała między innymi udział w obronie Wilna. Dowodziła około 250-osobowym oddziałem kobiet, konno patrolowała okolice obstawiane przez podległe jej drużyny. Ówczesny dziennik „Rzeczpospolita” relacjonował, że jest „duszą tej formacji”. „Nieustraszona, czujna. Hartowna. Gdy oddziały polskie wycofywały się z Wilna, ona trwała na stanowisku i nie zeszła aż padł rozkaz” – pisał korespondent. <br><br> Za walki o Wilno otrzymała Krzyż Virtuti Militari. „Porucznik Gertzowa sama jedna konno patrolowała dniem i nocą okolicę, wielokrotnie ostrzeliwana przez ukrytego w lasach nieprzyjaciela” – napisano we wniosku. To dzięki „jej energii dowództwo odcinka było zawsze dokładnie poinformowane o sytuacji” – wskazano.<b>Na odsiecz</b> <br><br> Spod Wilna Gertz przeniosła się ze swoimi legionistkami do Warszawy, do której zbliżała się Armia Czerwona. Kobiety miały powstrzymywać Rosjan na peryferiach Pragi. Wyruszające na swoje pozycje ochotniczki żegnały setki warszawiaków, pobłogosławił je również nuncjusz papieski Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI. Legionistki nie wzięły udziału w walkach, ale po Bitwie Warszawskiej pomagały w oczyszczaniu lasów z niedobitków rosyjskiej armii. <br><br> Służba podporucznik Gertz była wzorowa. „Bardzo ideowa, przejęta obowiązkiem i umiłowana w służbie wojskowej. Taktowna i troskliwa o podwładnych jako dowódca oddziału. Zdolności fizyczne b. duże. Inteligencja b. duża. Jako organizator wykazała bardzo wielkie zdolności i dużo doświadczenia. Stanowcza i energiczna, umie wpłynąć na podwładnych i utrzymać silną dyscyplinę w oddziale. Zdolności wychowawcze duże. Ogólna wartość służbowa bardzo duża. Nadaje się w pełni na stanowisko dowódcy batalionu” – napisano w rocznym uzupełnieniu listy kwalifikacyjnej za rok 1921. <br><br> Młodego państwa polskiego nie było jednak stać na utrzymanie licznej armii, musiano przeprowadzić redukcję etatów. W 1922 roku zwolniono także Wandę Gertz, straciła przy tym stopień porucznika, gdyż prawo nie przewidywało służby kobiet w Wojsku Polskim. Wiedziała jak walczyć, jak dowodzić, co mówić rannym podopiecznym, teraz, w wieku 25 lat, musiała się nauczyć jak prowadzić normalne życie. <br><br> Nie było jej to jednak pisane – mundur, służba Polsce były najważniejsza. Już w 1923 roku została instruktorką i organizatorką pierwszych obozów Przysposobienia Wojskowego Kobiet, działała Organizacji Przysposobienia Kobiet do Obrony Kraju. Była urzędniczką wojskową zatrudnioną w Generalnym Inspektoracie Sił Zbrojnych w Warszawie, zaś po przewrocie majowym osobistą sekretarką samego marszałka Piłsudskiego. <br><br> <b>Na ochotnika</b> <br><br> Historia nie zostawiła Polski i samej Gertz w spokoju. We wrześniu 1939 roku, po niemieckiej napaści, zgłosiła się na ochotnika do obrony Warszawy. Po klęsce w kampanii wrześniowej ponownie dołączyła do konspiracji. Już od listopada 1939 roku działała w Służbie Zwycięstwu Polski, jednej z pierwszych organizacji konspiracyjnych w okupowanym kraju. Posługiwała się pseudonimami „Kazik” oraz „Lena”.W kwietniu 1942 roku stworzyła Oddział „Dysk” – dywersyjno-sabotażowy oddział kobiecy Kedywu Armii Krajowej. Jej podkomendne brały między innymi udział w akcjach w ramach Małego Sabotażu. Stopniowo angażowano je do coraz bardziej niebezpiecznych zadań – niszczenia maszyn w niemieckich fabrykach, wrzucania zapalników czasowych do transportów wojskowych, wysadzania mostów, a także wykonywania wyroków na konfidentach. <br><br> Gertz nie zajmowała się tylko logistyką, również brała bezpośredni udział w akcjach. Wykonała między innymi wyroki na dwóch konfidentach, skazanych na śmierć przez podziemie za współpracę z Gestapo. Osobiście likwidowała zdrajców, żeby ustrzec swoje dziewczyny przed nieprzyjemnym przeżyciem. Uczestniczyła także 16 grudnia 1942 roku w akcji wysadzenia pociągu pod Radomiem. Jej podkomendne brały udział także w przygotowywaniu zamachu na Franza Kutscherę. <br><br> Po wybuchu powstania warszawskiego Oddział „Dysk” przydzielono do Zgrupowania „Radosław”, z którym przeszedł szlak bojowy przez Wolę, Stare Miasto i – od 1 września już kanałami – Śródmieście. We wrześniu ciężko chora Gertz nie brała już udziału w walkach, ale jej wpływ na oddział był nadal ogromny. Doświadczona okropnościami I wojny światowej, bardzo odpowiedzialnie dowodziła swoimi podkomendnymi, mając na uwadze przede wszystkim ich młode życie. W walkach zginęło względnie mało członkiń oddziału, bo 11, a 9 zostało rannych. To efekt licznych zakazów i obostrzeń wydanych przez „Lenę”, która pod koniec września otrzymała promocję do stopnia majora. <br><br> <b>W niewoli</b> <br><br> Na ostatniej odprawie, tuż przed kapitulacją Czerniakowa, Gertz wypłaciła ocalałym kobietom żołd w wysokości 20 dolarów i 10 tys. zł („młynarek”). Po upadku powstania po raz pierwszy w historii kobiety zostały uznane za jeńców wojennych. Gertz wyprowadziła z miasta około dwa tysiące kobiet żołnierzy AK. <br><br> Sama trafiała do kolejnych obozów Lamsdorf, Muhlberg oraz Oflagu IX C w Molsdorfie. W tym ostatnim została wyznaczona na polską komendantkę. Domagała się od Niemców przestrzegania Konwencji Genewskiej. Była tak nieustępliwa, że gdy Amerykanie wyzwolili obóz, niemiecki komendant powiedział: „Dzięki paniom znam dobrze Konwencję Genewską. To mi pomoże w życiu jeńca wojennego”. <br><br> Wyzwolenie nie oznaczało dla Wandy Gertz koniec służby. Walczyła dalej, o przyznanie kobietom praw żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych, była również przewodniczącą Podkomisji Weryfikacyjnej WSK AK. Ostatnim etapem służby major była wyznaczona jej przez władze brytyjskie funkcja inspektora kobiet żołnierzy PSZ w Anglii.„Lena” została zdemobilizowana w 1948 roku, w tym czasie w Polsce pełnię władzy mieli już komuniści. Wiedziała, że po sterowanym z Moskwy reżimie nie można spodziewać się niczego dobrego, dobrze poznała sowietów w ciągu poprzednich 30 lat. „W kraju nie odbywa się odbudowa, a przebudowa na rosyjską przybudówkę” – oceniała. <br><br> <b>Okrutny los</b> <br><br> Zdecydowała się na los emigrantki, a ten nie obszedł się z nią łaskawie. Doświadczona oficer, zaufana marszałka Piłsudskiego nie miała środków do życia. Podjęła się pracy w kuchni kolejowej w Londynie. Nie był to odosobniony przypadek; jak pamiętamy, generał Stanisław Maczek pracował w Edynburgu między innymi jako barman. Stan zdrowia Gertz zaczął się w tym czasie gwałtownie pogarszać. Ze zdiagnozowanym rakiem wątroby została uznana za niezdolną do pracy fizycznej i przeniesiona na zasiłek społeczny. Żyła w nędzy. <br><br> Aktywność w środowiskach emigracyjnych nie dała Wendzie Gertz wytchnienia. Polacy, naturalnie, zaraz się skłócili, co zapewne tylko pogłębiło poczucie zniechęcenia. Wanda Gertz, odznaczona między innymi Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari aż pięciokrotnie Krzyżem Walecznych, zmarła na raka 10 listopada 1958 roku w Londynie. <br><br> Tuż przed śmiercią zażartowała w rozmowie z innymi emigrantami, że „będzie w Polsce przez nimi”. Faktycznie, dzięki staraniom towarzyszy broni w 1960 roku jej prochy zostały sprowadzone do Warszawy i złożone na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, w kwaterze oddziału „Parasol”. W uroczystości wzięło udział kilka kobiet z „Dysku”, które mimo wszystko zdecydowały się tuż po wojnie wrócić do Polski. <br><br> Przez większą część życia Wanda Gertz walczyła o wolną i niepodległą Polskę i wiernie jej służyła. Los obszedł się z nią nader okrutnie, ale zarówno ziemianki podczas I wojny światowej, nawała sowiecka czy niemiecka okupacja nie potrafiły jej złamać. Jak naszej ojczyzny. <br><br><img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%" /> <i>Pisząc artykuł, korzystałem z materiałów opublikowanych między innymi w serwisach Dzieje.pl, Histmag.org oraz przez Muzeum Powstania Warszawskiego.</i>