Spośród ponad 260 spraw zaledwie trzy dotyczą – jak twierdzą media – „zarzutów politycznych”. Niektóre środowiska sędziowskie, politycy opozycji oraz media twierdzą, że w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego – nie uznawanej przez nich za sąd – rozpatrywane są sprawy przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, którzy sprzeciwiają się reformom sądownictwa. Ze statystyki wynika coś zupełnie innego. W ubiegłym roku Izba Dyscyplinarna rozpatrywała ok 260 spraw. Ponad 90 spraw dotyczyło sędziów, ponad 100 – prokuratorów, a ok. 60 - adwokatów i radców. Spośród nich zaledwie trzy dotyczą – jak twierdzi opozycja – „zarzutów politycznych”. Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego – która w ocenie TSUE i Izby Pracy SN – „nie stanowi niezawisłego i bezstronnego sądu z uwagi na okoliczności jej utworzenia, zakres kompetencji i skład oraz udział Krajowej Rady Sądownictwa w nowym składzie w ukonstytuowaniu tej Izby” – zajmuje się sprawami związanymi z naruszeniem dyscypliny przez sędziów, prokuratorów, prokuratorów IPN, a także notariuszy, adwokatów, radców prawnych i komorników. <br><br> W ostatnim roku do Izby Dyscyplinarnej wpłynęło ponad 260 spraw, które odpowiednio – poprzez kasację lub jako druga instancja postępowania – były rozpatrywane. W 2019 r. ponad 90 sprawy dotyczyło sędziów, ponad 100 – prokuratorów, 30 – adwokatów, ponad 30 – radców, pięciu notariuszy i jednego komornika. <br><br> Tylko kilka spośród tych spraw zakończyło się złożeniem z urzędu. W większości przypadków – kiedy spraw nie umorzono – zarządzono upomnienia, nagany, zmniejszenie uposażenia czy karne przeniesienie. <br><br> Niektóre środowiska sędziowskie, politycy opozycji oraz media twierdzą, że w Izbie Dyscyplinarnej SN rozpatrywane są sprawy sędziów czy prokuratorów, którzy sprzeciwiają się reformom sądownictwa, przeprowadzanym przez PiS. Ze statystyki wynika co innego.Spośród ponad 260 spraw zaledwie trzy – rozpatrywane przez Izbę Dyscyplinarną, a nie niższą instancję – dotyczą – jak twierdzą media – „zarzutów politycznych”. Chodzi o sprawę byłego już sędziego Wojciecha Łączewskiego, sędzi Aliny Czubieniak z Gorzowa Wielkopolskiego oraz prokurator Beaty Mik z Łodzi, która pisała teksty dla „Rzeczpospolitej”. <br><br> Sprawa Łączewskiego przed Izbą Dyscyplinarną dotyczyła jego immunitetu, była to sprawa karna. Po pierwszym posiedzeniu sprawa utknęła w kwestiach prawnych. W międzyczasie Łączewski zrezygnował z bycia sędzią, postępowanie umorzono. <br><br> Sprawa sędzi Czubieniak dotyczyła wypuszczenia przez nią na wolność 19-letniego niepełnosprawnego mężczyzny, który był podejrzany o molestowanie seksualne 9-latki. Rzecznik dyscyplinarny uznał, że Czubieniak dopuściła się przewinienia służbowego. <br><br> Sąd dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjny we Wrocławiu uniewinnił ją od tego zarzutu. Od tego wyroku odwołał się minister sprawiedliwości. Sprawa trafiła do Izby Dyscyplinarnej SN. Izba uznała, że sędzia złamała prawo, ukarała ją upomnieniem. Sędzia zaczęła wówczas kwestionować legalność Izby.Trzecia sprawa dotyczy prokurator Beaty Mik, która pisała teksty prawnicze do „Rzeczpospolitej”. Według rzecznika dyscyplinarnego prokuratorów Mik łamała przepisy, bo nie informowała przełożonego o zamiarze publikacji tekstów. Prokurator została uniewinniona przez Izbę Dyscyplinarną. <br><br> Warto dodać, że sprawa olsztyńskiego sędziego Pawła Juszczyszyna – który we wtorek pojechał do Warszawy by sprawdzić listy poparcia do KRS, czego jednak nie zrobił, bo prezes jego sądu cofnął mu delegację – nie jest prowadzona przez Izbę Dyscyplinarną. Pozostaje na poziomie rzecznika dyscyplinarnego. <br><br> W Izbie Dyscyplinarnej SN przeważają głównie sprawy dotyczące przewinień „alkoholowych”. 10 sędziów Izby prowadzi lub prowadziło różne sprawy, z czego większość – w przeciwieństwie do tego, co twierdzą niektórzy sędziowie, politycy i media – nie dotyczy spraw związanych z polityką czy reformami sądów.Jedna ze spraw dotyczy szefa prokuratury, któremu kochanka przekazywała pieniądze od gangstera. Mężczyzna nadużył stanowiska, kierował groźby karalne względem policjantów. <br><br> Kolejnym przykładem jest zachowanie pijanej sędzi, która – jak sama tłumaczyła – pokazywała koleżance manewry samochodem. Policję zawiadomiła para Ukraińców. Kolejny przykład sprawy z Izby – radca prawny obrażał sąd w pismach procesowych. Kolejna – sędzia kazała sporządzać protokoły z rozpraw, których nigdy nie było. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> Kolejnym zarzutem, jaki media i politycy kierują wobec Izby Dyscyplinarnej SN jest to, że jej sędziowie zarabiają 40 procent więcej niż sędziowie pozostałych izb. Faktycznie sędziowie Izby Dyscyplinarnej średnio zarabiają ponad 26 tys. zł brutto. Z kolei sędziowie innych izb – ponad 19,5 tys. <br><br> Sędziowie Izby Dyscyplinarnej – w przeciwieństwie do pozostałych – nie mogą pobierać świadczeń za inne dodatkowe prace. I tak – analizując oświadczenia sędziów innych izb – dochód, jaki sędziowie pozostałych izb wykazują to dodatkowo około 100, 200 tys. zł. I Prezes SN z tytułu innych dochodów wykazała, że w 2018 roku zarobiła ponad 240 tys. <br><br> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%" />