
Meble pamiętają późnego Gierka, a łazienki, choć niektóre zostały wyremontowane, w części dysponują starymi wannami – opowiada o życiu w hotelu sejmowym sekretarz generalny SLD Marcin Kulasek. Narzeka też na ubogie wyżywienie, co generuje – zdaniem posła – dodatkowe koszty. – Proponuję spróbować utrzymać się w Warszawie za 6,5 tys. zł na rękę, plus dieta 2,5 tys. zł – dodaje polityk lewicy.
Politycy Konfederacji chcą odwołania Włodzimierza Czarzastego z funkcji wicemarszałka Sejmu. – Głosowaliśmy od początku przeciwko niemu. Dziwię...
zobacz więcej
Marcin Kulasek do Sejmu dostał się po raz pierwszy w tegorocznych wyborach parlamentarnych. Zdecydował się na zamieszkanie w Domu Poselskim. Wyraźnie nie jest jednak zadowolony z sejmowego lokum.
– W pokoju mogę zrobić sobie jedynie herbatę, poza tym muszę stołować się na mieście – mówi poseł i dodaje, że to wszystko generuje koszty.
– Gdybym chciał sobie zrobić śniadanie, to mam to utrudnione. Nie mogę sobie ani podgrzać parówki, ani usmażyć jajecznicy, bo nie ma gdzie – ocenia.
Jego zdaniem to duże wydatki dla parlamentarzysty, szczególnie w Warszawie. – Proponuję spróbować utrzymać się w Warszawie za 6,5 tys. zł na rękę, plus dieta 2,5 tys. zł – ocenia.
Posłom przysługuje także dieta na wynajęcie własnego lokum w wysokości 2,5 tys. zł. Kulasek przyznaje, że „oczywiście, da radę za to wynająć kawalerkę”, jednak z uwagi na nocne posiedzenia czy liczne prace w komisjach nie jest to optymalne rozwiązanie. Posłowie chcą pracować, nie chcemy być figurantami – zapewnia.
Szanowni Państwo
— Marcin Kulasek (@MarcinKulasek) December 5, 2019
Sens wypowiedzianych przeze mnie słów był inny, nigdy nie powiedziałem, że z pensji posła nie można utrzymać się w Warszawie.Uważam, że posłowie zarabiają dobrze. Rozmowa nie była autoryzowana.Wszystkich przepraszam i obiecuję zawsze autoryzować swoje wypowiedzi.