
Obowiązkowym feminatywom sprzeciwia się 50 proc. ankietowanych. Przychylnie do takiego rozwiązania ustosunkowało się 22 proc. badanych – wynika z badania pracowni Social Changes, przeprowadzonego na zlecenie portalu wpolityce.pl. Co ciekawe, elektoraty PiS i PO mają w tej sprawie podobne zdanie.
Kilka dni temu posłowie i posłanki lewicy wywalczyli w Sejmie prawo do używania formy „posłanka” na oficjalnych drukach sejmowych. Słowo „posłanka”...
zobacz więcej
Postawione w badaniu pytanie brzmiało: „Jak ocenia Pani/Pan pomysł obowiązkowego używania żeńskich form w odniesieniu do wszystkich funkcji i stanowisk jeśli pełni je kobieta, np. premierka, marszałkini, gościnni, profesorka, itp.?”.
Przychylnie do takiego rozwiązania ustosunkowało się 22 proc. badanych, w tym 7 proc. „zdecydowanie je popiera”, a 15 proc. „raczej je popiera”.
Obowiązkowym feminatywom sprzeciwia się 50 proc. ankietowanych, z czego 26 proc. „zdecydowanie ich nie popiera”, a 24 proc. „raczej nie popiera”. 28 proc. nie miało zdania na ten temat.