
74 lata temu przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze stanęło 22 niemieckich zbrodniarzy wojennych. Nie wszystkich spotkała jednak zasłużona kara. – Sytuacje bywały różne. Heinz Reinefarth, czyli jeden z katów Warszawy, został burmistrzem na niemieckiej wyspie Sylt – mówi portalowi tvp.info dr Adam Buława, historyk wojskowości z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
20 listopada 1945 r. rozpoczął się przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze proces 22 nazistowskich przywódców Niemiec, którym...
zobacz więcej
Proces norymberski, który rozpoczął się 20 listopada 1945 r., był bezprecedensowy. Jakie zarzuty postawiono oskarżonym?
Dr Adam Buława: Alianci przygotowali kilka podstawowych grup oskarżeń wobec głównych zbrodniarzy Trzeciej Rzeszy. Podsądnym zarzucono przygotowanie i podżeganie do konfliktu zbrojnego, zbrodnie przeciw pokojowi i zbrodnie przeciw ludzkości.
W ramach zbrodni przeciwko pokojowi mieściło się planowanie i rozpętanie wojny agresywnej, co było właściwie nawiązaniem do traktatu wersalskiego i późniejszego układu Brianda-Kellogga, dotyczącego wyrzeczenia się wojen. Ta zbrodnia polegała zatem na pogwałceniu przez Niemców międzynarodowych traktatów.
Jeśli chodzi o zbrodnię wojenną, to już starożytni stosowali określenie „barbarzyństwa wojennego”. Takich norm międzynarodowych było dużo jeszcze w XIX w. Samo pojęcie „zbrodni wojennej” zostało natomiast wprowadzone po raz pierwszy w odniesieniu do I wojny światowej.
Na warszawskiej Woli uczczono Polaków zamordowanych przez Niemców. Uroczystość odbyła się przy pomniku Pamięci 50 tys. Mieszkańców Woli...
zobacz więcej
Zbrodnia przeciwko ludzkości dotyczy z kolei bardzo konkretnej grupy społecznej. Może to być grupa etniczna, rasowa, wiekowa, światopoglądowa czy religijna.
Jakie wyroki zapadły w sprawie głównych oskarżonych?
Oprócz głównego procesu w Norymberdze były też procesy następcze, w których sądzono m.in. lekarzy, prawników, pracowników ministerstw i Einsatzgruppen (grup operacyjnych niemieckiej policji bezpieczeństwa – red.).
W procesie głównym 12 osób skazano na karę śmierci. Taki wyrok usłyszeli m.in. gen. Alfred Jodl, Hans Frank, Alfred Rosenberg, Joachim von Ribbentrop, Martin Bormann i Hermann Göring. Oprócz tych dwóch ostatnich, pozostali zostali powieszeni 16 października 1946 r.
Zasądzono także karę dożywotniego więzienia dla trzech panów, chociażby dla Ericha Raedera. Kolejnym wyrokiem było 20 lat pozbawienia wolności. Taką karę otrzymał na przykład Albert Speer. Zapadły ponadto wyroki 15 i 10 lat więzienia. Trzy osoby, w tym Franza von Papena, uniewinniono.
Wiele osób nie osądzono w ogóle. W gronie tym znaleźli się z wiadomych powodów Joseph Goebbels i sam Adolf Hitler. Oprócz tego trybunał uznał za przestępcze cztery organizacje: NSDAP, SS, SD i gestapo.
W czasie procesu pojawił się argument o nieskazitelnym Wehrmachcie, który wykonywał jedynie rozkazy. Jak ta koncepcja wypadała w zderzeniu z rzeczywistością?
Pod koniec 1940 r. Adolf Hitler rozważał rozszerzenie dotychczasowej współpracy z Sowietami. Podczas rozmów toczonych w Berlinie od 12 do 13...
zobacz więcej
Oczywiście wiemy, że zbrodnie Wehrmachtu rozpoczęły się już w 1939 r. Ta argumentacja w Norymberdze była pewną próbą wybielenia czy też pozostawienia sił zbrojnych bezpośrednio tej formacji. W archiwach znaleziono jednak chociażby protokoły z podsłuchów jeńców wojennych, z których wynikało, że sytuacja wyglądała zupełnie inaczej niż przedstawiali ją oskarżeni.
Pamiętajmy, że milion żołnierzy znalazło się w niewoli aliantów zachodnich, którzy w specjalnych ośrodkach podsłuchali ich rozmowy. Ich opowieści wskazują na to, jak ta prawda wyglądała. Formalnie byli to żołnierze z poboru, szacowni ojcowie rodzin, a de facto wystąpiło u nich coś, co nazwalibyśmy utratą oporu. Można wręcz powiedzieć, że ten przelew krwi zaczął ich ekscytować.
Uczestnicy egzekucji czy piloci Luftwaffe używali sformułowań, które dziś mogą szokować. Mówili oni na przykład, że ściganie uciekających żołnierzy za pomocą karabinów maszynowych było „rozkoszą przed śniadaniem”. Mamy też relację lotnika, który brał udział w Bitwie o Anglię. Przechwalał się on, że rozwalał wszystko, niszczył autobusy i kosił każdego rowerzystę.
W przypadku wielu z tych żołnierzy można użyć nawet takiego makabrycznego określenia, jak „turystyka egzekucyjna”. Jeden z poruczników Luftwaffe mówił, że „SS zaprosiło ich na rozstrzeliwanie” i każdy mógł sobie wybrać osobę, którą chce zabić. W tym przypadku chodziło konkretnie o rozstrzeliwanie ludności żydowskiej.
Trudno zawęzić zatem grono zbrodniarzy i powiedzieć, że tylko esesmani, gestapowcy, Einsatzgruppen, czy bataliony specjalne policji, to byli ci z krwią na rękach.
Wielu zbrodniarzy uniknęło jednak zasłużonej kary.
Sytuacje bywały różne. Heinz Reinefarth, czyli jeden z katów Warszawy, został burmistrzem na niemieckiej wyspie Sylt. Była to postać zdecydowanie złowroga. Jego związki z ziemiami polskimi nie dotyczyły tylko tłumienia powstania warszawskiego, bo Krzyż Żelazny otrzymał za kampanię wrześniową.
Reinefarth był też w sztabie Dowódcy SS i Policji w Kraju Warty. Najbardziej złowrogo zapisał się jednak bez wątpienia z powodu stworzenia zgrupowania bojowego i przybycia do Warszawy. Miał na sumieniu 50 tys. cywilów podczas rzezi Woli. Jeśli dodamy do tego ofiary ze Starego Miasta, Powiśla i Czerniakowa to mógł on odpowiadać za śmierć nawet 100 tys. ludzi.
Po wojnie strona polska żądała wydania Reinefartha, jednak alianci anglosascy odmówili, gdyż uznali, że może być on potraktowany jako świadek w Norymberdze. Przez pewien czas był aresztowany, ale ostatecznie sąd hamburski zwolnił go z powodu braku dowodów. W 1951 r. został on wybrany burmistrzem Westerland na wspomnianej wyspie Sylt. Stworzył tam jeden z kurortów Niemiec Zachodnich.
Warto podkreślić, że jego służba w SS i zbrodnie wojenne były powszechnie znane. Władze RFN konsekwentnie odmawiały jednak jego wydania, a potem otrzymał on nawet rentę generalską.
Jak przebiegał proces tzw. denazyfikacji?
Sprawa denazyfikacji jest dosyć trudnym pojęciem. Chodziło oczywiście tak formalnie, zgodnie z zapowiedziami z Jałty i Poczdamu, o wykorzenienie zasad, ustaw i organizacji o charakterze nazistowskim z życia polityczno-społecznego.
Dopiero kiedy zaczęłam pisać książkę i rozpoczęłam zbieranie materiałów do niej, dowiedziałam się, co robili wtedy niemieccy policjanci na ziemiach...
zobacz więcej
Przede wszystkim stosowano pewną weryfikację. W poszczególnych strefach wyglądała ona jednak nieco inaczej. Najbardziej oficjalnie prowadzono ją w strefie amerykańskiej, gdzie były specjalne oddziały sądów. Weryfikowały one urzędników i członków aparatu władzy w Trzeciej Rzeszy.
Wprowadzono różne klasy obciążenia winą. Uwolnieni od zarzutów otrzymywali odpowiedni dokument. Ci z najwyższej klasy stawali natomiast przed sądem.
Jeśli chodzi o strefę radziecką, to wykonano tam nawet kilkakrotnie więcej wyroków śmierci niż w strefach zachodnich. Sporo osób ginęło w trakcie przesłuchań i tortur. Można powiedzieć, że ta denazyfikacja przebiegała tutaj najszybciej. Wielu spośród nazistów uciekało w tej sytuacji do stref zachodnich.
Po wojnie alianci przeprowadzili także analogiczny proces w Tokio.
Proces japońskich przestępców odbył się przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym dla Dalekiego Wschodu. Analogicznie jak w Norymberdze wskazano tam trzy kategorie przestępstw: zbrodnie przeciwko pokojowi, zbrodnie wojenne oraz zbrodnie przeciwko ludzkości.
Spośród 70 tysięcy zbrodniarzy z obozów śmierci, skazano mniej niż 2 tysiące. Z reguły usłyszeli bardzo niskie wyroki, często i tak skracane. W...
zobacz więcej
Zarzuty postawiono 28 osobom. Wśród nich znaleźli się m.in. premier Japonii w latach 30. Kōki Hirota i gen. Hideki Tojo, czyli premier i minister wojny, a wcześniej także szef sztabu Armii Kwantuńskiej.
Siedmiu oskarżonych zostało skazanych na karę śmierci. Wyrok wykonano pod koniec grudnia 1948 r. 16 skazano na karę dożywotniego więzienia. Trzech z nich zmarło, a resztę zwolniono przedterminowo.
Efraim Zuroff z Centrum Szymona Wiesenthala przygotowuje coroczny raport najbardziej poszukiwanych zbrodniarzy wojennych. Jakie podstawowe cele stawiają sobie tzw. „łowcy nazistów”?
Wspomniane raporty powstają od początku XXI w. i zawierają informacje, ile z poszukiwanych osób jeszcze żyje. Przykładowo raport z 2016 r. zawierał 10 nazwisk. Oczywiście skład tych osób na listach ulegał zmianie, ponieważ niektórzy zmarli lub zostali już osądzeni przez wymiar sprawiedliwości.
Podstawowym celem Centrum Szymona Wiesenthala jest ochrona praw człowieka i zachowanie pamięci o Holokauście. Kolejny cel to piętnowanie i ściganie zbrodniarzy wojennych.
Centrum ściga jednak nie tylko zbrodniarzy niemieckich.
Jak najbardziej. W 1998 r. Efraim Zuroff naciskał na ekstradycję przebywającego w Argentynie Chorwata Dinko Šakicia. Należał on do ustaszy – ruchu, który w 1941 r. objął władzę w tzw. Niepodległym Państwie Chorwackim. Šakić był najpierw zastępcą komendanta, a potem komendantem obozu koncentracyjnego.
Po wojnie wyjechał do Ameryki Łacińskiej, gdzie wspierał prezydenta Juana Perona. W latach 90. pokusił się o ujawnienie swojej przeszłości wobec jednej z dziennikarek chorwackich.
Policja argentyńska aresztowała Šakicia. Został on przewieziony do Chorwacji i skazany na 20 lat więzienia, aczkolwiek podczas odbywania kary zmarł w szpitalu. Šakić jest w każdym razie przykładem na to, że nie tylko osoby pochodzenia niemieckiego, ale wszystkich, którzy mają na sumieniu czyny przeciwko ludzkości, dopadnie kiedyś sprawiedliwość. Oczywiście pod warunkiem, że zostanie wykazana pewna determinacja.