
14 osób zatrzymanych oraz pięć osób rannych – w tym trzech policjantów – to bilans poniedziałkowego Marszu Polaków, który został zorganizowany przez środowiska narodowe z okazji Święta Niepodległości. Zgromadzenie zostało rozwiązane m.in. z powodu wznoszenia antysemickich haseł.
Skoro sam prezydent Wrocławia mówi o tym, że powinniśmy się wstydzić pewnych wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat – oczywiście nie wymienia nazwy,...
zobacz więcej
Zgromadzenie, którego jednym z organizatorów był Jacek Międlar, w tym roku przebiegało pod hasłem „Żeby Polska była Polską”. Uczestnicy marszu wyruszyli z Wyspy Słodowej. Mieli przejść ulicą Dubois, mostem Sikorskiego do pl. Jana Pawła II i następnie do pl. Solidarności.
Gdy marsz przeszedł około 200 metrów do skrzyżowania ulic Dubois i Pomorskiej, urzędnicy wrocławskiego magistratu podjęli decyzję o jego rozwiązaniu. Bartłomiej Ciążyński, doradca Prezydenta Wrocławia ds. Tolerancji i Przeciwdziałania Ksenofobii powiedział dziennikarzom, że marsz został rozwiązany z powodu wznoszonych antysemickich haseł oraz użycia materiałów pirotechnicznych.
Po rozwiązaniu marszu policja zaapelowała do jego uczestników o rozejście się. Z tłumu manifestantów w stronę policjantów rzucano petardy oraz puste butelki. Po około 20 minutach policja użyła armatek wodnych, a następnie kordon funkcjonariuszy zepchnął manifestantów w stronę ul. Pomorskiej. Policja użyła też gazu łzawiącego.
Jak poinformował we wtorek rzecznik dolnośląskiej policji, w wyniku podjętych przez policjantów działań zatrzymanych zostało 14 osób. – W trakcie zabezpieczenia manifestacji we Wrocławiu poszkodowanych zostało trzech policjantów oraz dwie inne osoby – dodał Zaporowski. Rzecznik dodał, że zatrzymani odpowiedzą m.in. za naruszenie porządku czy naruszenie nietykalności cielesnej policjantów.