Handlarze narkotyków oskarżeni przez warszawskie „pezety”. Dziesięcioro handlarzy narkotyków, współpracujących z gangiem ożarowskim, zostało oskarżonych o sprzedaż w ciągu ostatniej dekady ponad 100 kg substancji odurzających. Narkobiznesem zajmowali się np. taksówkarz, ekonomistka, informatyk czy tokarz. Mieli pecha, bo narkotykowy hurtownik – Robert U., który robił z nimi interesy, wolał sypać niż siedzieć 15 lat w więzieniu. Zdrada U. jest tym bardziej bolesna dla „Ożarowa”, bo jest on kuzynem Piotra S. ps. Sajur, uważanego za bossa tej ekipy. 43-letni Robert U. został zatrzymany przez CBŚP w listopadzie 2016 r., podczas obławy na przemytników i handlarzy narkotyków związanych z gangiem ożarowskim. Wpadły wtedy 24 osoby, związane z „Ożarowem”. Ale to U. był głównym celem śledczych, ponieważ cztery miesiące wcześniej wpadł sam szef podwarszawskiej ekipy – Piotr S. ps. Sajur. A Robert U. cieszył się ogromnym zaufaniem bossa. Od 13 lat był jego wspólnikiem, zajmując się handlem narkotykami na dużą skalę. A ponadto obaj gangsterzy byli spokrewnieni. Za sprawą tych związków, mężczyzna miał doglądać spraw gangu, po zatrzymaniu „Sajura”. Choć nie zdążył się zbytnio wykazać przez te kilka miesięcy. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> Robert U. szybko zorientował się, że tym razem grozi mu wysoki wyrok za handel narkotykami. Śledczy z CBŚP i Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej mieli mocne dowody na udział gangstera w przemycie i wprowadzeniu do obrotu co najmniej 100 kg marihuany i kokainy oraz tysięcy tabletek ekstazy. Przy takich ilościach narkotyków i bogatej karcie karnej mężczyzna mógł być pewien surowego wyroku. Groziło mu do 15 lat więzienia.<b>Miliony w towarze</b> <br><br> Okazało się, że Robert U. nie chce ponownie trafić za kraty. Poszedł na układ z prokuraturą i został tzw. sześćdziesiątką, czyli przestępcą, który w zamian za obszerne wyjaśnienia może liczyć na znaczne złagodzenie kary. Ciekawostką jest fakt, że w półświatku „sześćdziesiątki” są częściej bardziej znienawidzone niż „świadkowie koronni”. Przede wszystkim, dlatego że tych pierwszych jest tak wielu. Zdarza się bowiem, że po zatrzymaniu większej liczby członków jednej bandy, już po pierwszych przesłuchaniach, część zatrzymanych zaczyna targi. Wiedzą zbyt mało, aby dostać „koronę”, ale na tyle dużo, by oskarżać swoich kompanów. A poza tym, wiele „sześćdziesiątek” po odzyskaniu wolności wraca do zbójeckiego rzemiosła. <br><br>W każdym razie U. zaczął sypać. Wszystkich. Bez względu na więzy krwi czy bandycką omertę. Opowiedział, że związał się z grupą ożarowską w maju 2002 r., gdy tylko opuścił zakład karny w Kamińsku. Twierdzi, że „Sajur” zaproponował mu wtedy handlowanie kokainą na Ochocie. Cztery miesiące później Robert U. miał zostać wspólnikiem Piotra S. Do marca 2003 r. U. miał prowadzić magazyn narkotykowy na ul. Etiudy. Zeznał, że często odbierał narkotyki przy barze Paragraf, naprzeciwko sądów przy al. Solidarności w Warszawie. <br><br>Podczas wielogodzinnych przesłuchań Robert U. wyjaśniał, o tym, ile narkotyków przeszło przez jego ręce lub za jego wiedzą. Na podstawie jego słów oraz wyjaśnień kilku innych skruszonych, śledczy z Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej wyliczyli, że w pierwszej dekadzie XXI wieku gang ożarowski wprowadził do obrotu co najmniej 270 kg narkotyków o łącznej szacunkowej wartości ponad 12,7 mln zł. – W okresie objętym zarzutami członkowie grupy wprowadzili do obrotu: prawie 61 kg heroiny o szacunkowej wartości prawie 5,5 mln zł, ponad 53 kg kokainy o szacunkowej wartości prawie 4,8 mln zł, 58 kg amfetaminy o szacunkowej wartości 580 tys. zł, 80 kg marihuany o szacunkowej wartości prawie 1,3 mln zł, 2 kg haszyszu o szacunkowej wartości 30 tys. zł, 30 tys. tabletek ecstasy o szacunkowej wartości 300 tys. złotych, a także 14 kg mefedronu o szacunkowej wartości 280 tys. zł – informowała Prokuratura Krajowa po zatrzymaniach członków gangu we wrześniu 2018 r. przez funkcjonariuszy CBŚP.<b>Tak handluje „Ożarów”</b> <br><br>Dużą część wspomnianych narkotyków miało wprowadzić na rynek, dziesięcioro handlarzy, których w swoich wyjaśnieniach pogrążył Robert U. Akt oskarżenia przeciwko tym podejrzanym trafił niedawno do sądu. To przede wszystkim hurtownicy średniego szczebla lub poważniejsi dilerzy. Wśród oskarżonych znalazło się dwóch wspólników w narkobiznesie: informatyk Piotr Z. i mechanik samochodowy Patryk N. Robert U. twierdzi, że sprzedał im w sumie 10 kg kokainy, 10 kg marihuany, 10 kg amfetaminy i 9,5 kg kokainy. <br><br>O pomoc w handlu narkotykami została oskarżona ekonomistka Aneta K., partnerka jednego z ożarowskich gangsterów. Według prokuratury, w czerwcu 2010 r. kobieta została ostrzeżona przez konkubenta, że musi pozbyć się z domu wszystkich narkotyków. K wzięła więc torbę z towarem (kilkoma kilogramami kokainy, heroiny, amfetaminy i marihuany) i wyrzuciła ją przez okno swojego mieszkania. Chwilę po tym miała zadzwonić do „Sajura” i powiedzieć mu o „przypale”. Robert U. wyjaśniał, że na polecenie szefa zabrał narkotyki sprzed domu K. Kobieta miała też wskazać gangsterom piwnicę, w której ukochany ukrywał towar. Okazało się jednak, że narkotyków tam nie było. <br><br>Ciekawym oskarżonym jawi się także Radosław R. (monter). Robert U. opowiedział, jak razem „chrzcili” kokainę. Z 200 gramów czystego narkotyku robili 600 gramów towaru na sprzedaż. Do kokainy dodawali różne wypełniacze, a potem prasowali ją w 100-gramowe krążki. W 2015 r. Radosław R. miał załatwić U. dwie sztuki broni oferowanej przez jego znajomych z Grójca. Chodziło o strzelby, które miały mieć obcięte lufy i kolby - tzw. obrzyny. Taka broń stała się symbolem mafii sycylijskiej, a we Włoszech nazywa się ją – lupara. Ożarowscy gangsterzy mieli kupić „obrzyny” płacąc za nie amfetaminą. Po 200 gramów narkotyku za sztukę broni. <br><br>Radosław U. został zatrzymany przez CBŚP w marcu 2015 r. W jego garażu znaleziono 506 gramów kokainy, tabletki ecstasy, ponad 350 gramów amfetaminy i blisko 700 gramów mefedronu. – To na własny użytek – przekonywał śledczych. – Może chciałem zarobić. Może chciałem sprzedać. Mamy trudne czasy, a płacić rachunki trzeba. Ale jeszcze nie podjąłem decyzji. Generalnie były na własny użytek – wyjaśniał R., ale chyba śledczych nie przekonał.<b>Ośmiu wspaniałych?</b> <br><br> W akcie oskarżenia przeciwko dziesięciorgu kontrahentów „Ożarowa” znalazł się także opis struktury gangu w latach 2015-2016. Z wyjaśnień Roberta U. wynika, że po wyjściu z więzienia w 2015 r., Piotr S. ps. Sajur „chciał zaktywizować członków grupy i poszerzyć wpływy”. Do zysków z handlu narkotykami miały dojść dole z napadów i haraczy (m.in. agencji towarzyskich, uważanych przez stołeczne gangi za „dojne krowy”). Według U., grupą kierował „Sajur”, a gdy trafiał za kraty, bossem miała być jego żona – Justyna. Najważniejszymi osobami w ekipie ożarowskiej mieli być (poza Robertem U. i „Sajurem”): Sławomir S. ps. Sobol, Tomasz G. ps. Góral, Bartosz K. ps. Bartek z Bródna, Robert S., Robert K. ps. Kozioł i Piotr S. ps. Skiba. Każdy z tej listy miał dostawać co miesiąc pensję. Jej wysokość zależała ponoć od bossa. – Najpierw zbierano pieniądze od opłacających się, potem przeliczano je i dzielono. Część zysków inwestowano – wyjaśniał U. <br><br>Co do pensji, to wg skruszonego, Bartosz K. miał dostać np. od 3,7 tys. zł do 4,2 tys. zł. Należy przyjąć, że każdy z wierchuszki ożarowskiej ekipy miał większe zyski, bo trudno uznać wspomniane zarobki za warte kilkuletniej odsiadki. Według danych GUS, średnie wynagrodzenie netto we wrześniu 2019 r. wynosiło ok. 3,6 tys. zł. <br><br>Po zatrzymaniu „Sajura” w 2016 r., do jesieni 2018 r. na czele gangu miała stać Justyna S. Akt oskarżenia przeciwko niej i jej mężowi ma być gotowy w ciągu kilku miesięcy. Kobieta jest podejrzana o kierowanie gangiem, a skruszeni obciążają ją jeszcze organizowaniem handlu narkotykami, głównie kokainą.<b> Gang o mocnych korzeniach</b> <br><br>„Ożarów” pojawił się na mapie polskiego półświatka już w latach 80. za sprawą jego charyzmatycznego lidera Andrzeja Kolikowskiego ps. Pershing. Grupa z podwarszawskiego Ożarowa zaczynała od włamań do sklepów i rozbojów, by w latach 90. zająć się napadami na hurtownie i transporty z przemycanym spirytusem. <br><br>Gang szybko rósł w siłę i w pierwszej połowie lat 90. połączył się z gangiem pruszkowskim. W ramach jednej grupy, „ożarowscy” cieszyli się dużą autonomią, ale musieli oddawać część zysków do wspólnej kasy „Pruszkowa”. Jednak już pod koniec dekady doszło do rozdziału grupy ożarowskiej od silniejszego sojusznika. <br><br>W nowe stulecie gang wszedł mocno przetrzebiony i ograniczył się do utrzymania wpływów w części Warszawy. Przed kilku laty gang ożarowski przeniósł część swoich interesów do woj. lubelskiego, głównie do stolicy regionu. Bandyci stworzyli sieć handlarzy i przemytników narkotyków, uruchomili nawet kilka własnych laboratoriów amfetaminowych. Gang ożarowski współpracował także z półświatkiem na Dolnym Śląsku i Pomorzu. W Warszawie robił interesy z grupą mokotowską, która obecnie powoli odzyskuje swoje wpływy. <br><br>Od kilku lat, mimo uwięzienia większości osób z kierownictwa grupy, „Ożarów” jest uważany za wiodący gang w stołecznym podziemiu kryminalnym. Specjalizuje się w dystrybucji amfetaminy produkowanej w laboratoriach gangu lub przez „niezależnych chemików”. <br/> <br/> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%" />