W ostatnim czasie politycy AfD, CDU i FDP są atakowani za „niewłaściwe poglądy”. Niemiecki dziennik „Bild” niepokoi się o wolność słowa w RFN. Powodem są regularne ostatnio ataki na polityków AfD, CDU i FDP, którzy – jak uważają ich przeciwnicy z lewej strony sceny politycznej – mają „niewłaściwe poglądy”. W poniedziałek tłum lewicowych demonstrantów, w tym aktywiści Fridays for Future, nie dopuścili w Getyndze do spotkania autorskiego byłego ministra spraw wewnętrznych Thomasa de Maiziere'a. Około 90 osób zablokowało wejścia do ratusza, gdzie chadecki polityk miał prezentować swoją książkę. Przy tym został on zelżony i musiał w eskorcie policji, która nie poradziła sobie z agresywnym tłumem, uciekać do samochodu.<br><br> W środę członkowie Antify po raz kolejny przerwali wykład współzałożyciela prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD) Bernda Luckego na uniwersytecie w Hamburgu. Pod adresem profesora ekonomii poleciały takie wyzwiska jak „Nazi-Schwein” (nazistowska świnia). <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> Założona w 2013 r. AfD była początkowo partią występującą przeciwko wspólnej walucie euro. Dopiero później doszły w niej do głosu środowiska antyimigranckie i antyislamskie. W 2015 r. Lucke opuścił szeregi ugrupowania i wielokrotnie krytykował jego ksenofobiczne tendencje. Do 2014 r. był profesorem uniwersytetu w Hamburgu, gdzie wziął urlop na czas sprawowania mandatu europosła.Ta sama uczelnia zabroniła też organizacji spotkania z szefem liberalnej partii FDP Christianem Lindnerem. Uniwersytet nie ma jednak nic przeciwko występom Sahry Wagenknecht z postkomunistycznej Lewicy, czy szefa młodzieżówki SPD Kevina Kuehnerta.<br><br> Przewodniczący Bundestagu Wolfgang Schaeuble (CDU) w rozmowie z „Bildem” jednoznacznie potępił ostatnie wydarzenia. „Kiedy samozwańczy demokratyczny mainstream decyduje, o czym można dyskutować, a o czym nie, to jest to ograniczanie wolności słowa. Wolność wypowiedzi zapewnia tylko ten, kto konsekwentnie znosi inne, być może nawet dziwaczne, opinie oraz angażuje się w rzeczową dyskusję” – oznajmił nestor niemieckich chadeków.<br><br> Również posłanka Zielonych Manuela Rottmann jest zdania, że akcje mające nie dopuścić do słowa osoby, które mają „niewłaściwe poglądy”, świadczą o „arogancji i głupocie”.<br><br> <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%" /><br> Była minister środowiska z SPD Barbara Hendriks uważa jednak, że sprzeciw wobec AfD jest demokratycznym obowiązkiem. „Nie ma wolności do rozpowszechniania nacjonalistycznej nienawiści” – powiedziała.