
Podczas niedawnej wizyty Xi Jinpinga w Rosji jednym z tematów rozmów była współpraca rosyjsko-chińska w Arktyce. Moskwa zaprasza Chińczyków w ten region, bo potrzebuje inwestycji w rozwój. Jednak Arktyka interesuje Pekin nie tylko z powodów ekonomicznych. Może mieć bardzo duże znaczenie militarne – i to coraz mocniej niepokoi Amerykanów.
Powołanie nowego rządu Mołdawii z prozachodnią premier na czele nie byłoby możliwe bez pomocy Rosji. Kreml wykonał niespodziewany ruch i kazał...
zobacz więcej
„Chiny muszą odgrywać niezbędną rolę w eksploracji Arktyki, bo mamy jedną piątą populacji świata”. Te słowa padły z ust kontradmirała Yin Zhuo już w marcu 2010 roku. Problem w tym, że Chińska Republika Ludowa nie jest państwem arktycznym, to znaczy leżącym w Arktyce lub z nią sąsiadującym. Dlatego celem Pekinu jest umiędzynarodowienie tego regionu jako „wspólnego dziedzictwa ludzkości” – co by oznaczało, że Chiny mają tam te same prawa, co jakiekolwiek inne państwo. Póki co, Państwo Środka ma jedynie status obserwatora w Radzie Arktycznej, organie międzynarodowym skupiającym kraje arktyczne: USA, Kanadę, Rosję, Islandię, Danię, Norwegię, Szwecję i Finlandię. Obecnie strategiczne interesy Chin w Arktyce są związane głównie z gospodarką. Chodzi o dostęp do złóż gazu (szacuje się, że w Arktyce leży jedna trzecia globalnych zasobów) i nowe możliwości transportowe (potencjalnie pozwalające chińskim towarom dotrzeć do Europy dwa razy szybciej niż przez Kanał Sueski).
Już w połowie poprzedniej dekady chiński miliarder Huang Nubo wyraził gotowość nabycia blisko 300 km² ziemi w północnej Islandii, żeby „budować pola golfowe”. Później próbował zakupić podobnie dużą działkę w niewielkim Kirkenes, na norweskim archipelagu Svalbard. W 2016 roku chiński biznesmen próbował z kolei kupić byłą duńską bazę wojskową (zamkniętą w 2014) co już wywołało alarm na Zachodzie. Takie próby wejścia Chińczyków do Arktyki na tyle zaniepokoiły stolice w Europie i Ameryce, że Pekin musiał zmienić strategię. W efekcie od dobrych dziesięciu lat chińscy biznesmeni, dyplomaci i politycy pielgrzymują intensywnie do Danii, Szwecji, Islandii i Finlandii, oferując wyjątkowo lukratywne umowy biznesowe. Chińska Republika Ludowa nie leży w Arktyce, ani z nią nie sąsiaduje, co uniemożliwia pełne uczestnictwo w różnych związanych z regionem procesach decyzyjnych, z Radą Arktyczną na czele. W tej sytuacji Chiny muszą polegać na „soft power” i układać się z państwami arktycznymi. Oczywiście głównym partnerem jest tu Rosja, ale były i są próby działania także w relacjach ze Skandynawami.
W latach 1997-2017 Chiny zorganizowały osiem ekspedycji polarnych i zwiększyły zaangażowanie poprzez Chińsko-Nordyckie Centrum Badań Arktycznych. Jednocześnie Pekin prowadził dyplomatyczną, gospodarczą i naukową ofensywę w stosunkach z Danią, Szwecją, Norwegią, Finlandią i Islandią. W 2013 roku ChRL uzyskała status obserwatora w Radzie Arktycznej i została członkiem międzynarodowej organizacji non-profit Koła Podbiegunowego. Jednak aktywność chińska szybko wzbudziła zaniepokojenie na Zachodzie. Norwegia wycofała się z pomysłu strefy wolnego handlu z Chinami, zaś autonomiczny rząd Grenlandii zablokował dalszą eksploatację przez Chińczyków metali rzadkich na wyspie. Zdemaskowano też chińską hipokryzję odnośnie „obaw” o arktyczny ekosystem – przypominając rabunkową wobec środowiska naturalnego politykę chińskich firm w Afryce. Jednocześnie USA i Kanada kategorycznie odrzuciły możliwość zmiany statusu Chin w Arktyce. Poparcie ze strony Rosji nic w tym względzie nie zmieni (w 2018 roku Pekin obiecał Moskwie zainwestowanie do 10 mld dolarów w rozwój rosyjskiej Dalekiej Północy).
Najpierw był „zbieg okoliczności” - wysłannicy UE, USA i Rosji pojawili się w Kiszyniowie tego samego dnia. Potem były nocne rozmowy, ukryte kamery...
zobacz więcej
Polarny Jedwabny Szlak?
Jednak to właśnie współpraca z Rosją jest dla Pekinu jedyną opcją wejścia do Arktyki. Chiny tylko w latach 2012-2017 zainwestowały w Arktyce prawie 90 mld dolarów, m.in. we wspólne z Rosjanami projekty energetyczne, w tym zakładu skraplania gazu i terminale eksportowe LNG. To ma być kluczowy element infrastruktury Północnej Drogi Morskiej. Ten wiodący wzdłuż północnych brzegów Rosji szlak, zdecydowanie skracający trasę między Pacyfikiem a Atlantykiem, z roku na rok będzie coraz łatwiejszy dla żeglugi ze względu na topnienie pokrywy lodowej w Arktyce. Chiny chcą być aktywnym udziałowcem tego wielkiego projektu. Jeszcze do niedawna największy lodołamacz świata Xue Long (Śnieżny Smok) pływał pod banderą nie rosyjską, a chińską. Z kolei na początku czerwca tego roku zwodowano pierwszy zbudowany w chińskich stoczniach lodołamacz. Trwają prace nad następnymi. Własna flota lodołamaczy ma uniezależnić Chiny od Rosji. W Sankt Petersburgu chińskie i rosyjskie spółki podpisały porozumienie, które uczyni Chiny coraz ważniejszym dostawcą tankowców LNG i innych statków na potrzeby Północnej Drogi Morskiej. Z roku na rok Chiny wysyłają więcej statków Północną Drogą Morską i rozwijają infrastrukturę dla nich w swych portach.
Moskwa przyjmuje arktyczne ambicje Chin z zadowoleniem, bo tylko zaangażowanie chińskie może pomóc Północnej Drodze Morskiej rozwinąć się do poziomu, jakiego oczekuje Putin. Wspólne zaangażowanie z Pekinem w Arktyce ma też umocnić sojusz obu państw. Wicepremier Maksym Akimow stwierdził, że PDM może stać się drugim, wodnym, „Jedwabnym Szlakiem”. Przemawiając na Forum Pasa i Szlaku w Pekinie (25-27 kwietnia), Putin oznajmił, że Rosja „rozważa połączenie Północnego Szlaku Morskiego z chińską inicjatywą Morskiego Szlaku Jedwabnego”, co zaowocuje „powstaniem globalnie konkurencyjnej drogi łączącej północno-wschodnią, wschodnią i południowo-wschodnią Azję z Europą”. Nieco wcześniej, podczas V. Międzynarodowego Forum „Arktyka: terytorium dialogu” w Sankt Petersburgu (9-10 kwietnia) Putin przedstawił nowy harmonogram rozwoju rosyjskiej Arktyki do 2035 roku. Jest on bardzo ambitny, ale już wiadomo, że Rosja samodzielnie nie będzie w stanie zrealizować zakładanych celów. Gospodarcza ekspansja w tym regionie wymaga gigantycznych nakładów finansowych. Trudno jednak oczekiwać od Pekinu, że będzie finansował to w większości. A nawet przy podziale kosztów na pół, Rosja i tak nie ma takich środków. Jak więc może wyglądać docelowo sojusz rosyjsko-chiński w Arktyce? Może przyjąć formę partnerstwa wojskowo-ekonomicznego. Rosja zapewnia bezpieczeństwo militarne, Chiny zapewniają pieniądze na rozwój.
Takiego majątku na łapówkach nie zbił dotychczas żaden mundurowy w Rosji. Blisko 186 mln dolarów – a to może być nie wszystko. Nie ma się jednak co...
zobacz więcej
Nawet jeśli Północna Droga Morska rozwinie się zgodnie z ambicjami Moskwy i Pekinu, będzie potrzebne zapewnienie bezpieczeństwa transportu morskiego. A tu Chińczycy muszą w pełni polegać na Rosjanach. Sami nie będą zdolni także w przyszłości operować wojskowo w Arktyce bez aprobaty rosyjskiej. Jest to chyba jedyny obszar współpracy rosyjsko-chińskiej, gdzie to Pekin występuje w roli petenta i młodszego partnera. Zapewnienie w przyszłości bezpieczeństwa żegludze chińskiej trasą PDM będzie wymagało bliskiej współpracy z Moskwą, która w ostatnich latach latach mocno inwestuje w uzbrojenie i sprzęt przeznaczone do działania w warunkach polarnych. Rosjanie produkując zmodyfikowane, arktyczne wersje różnych typów broni. Ale też budują specjalnie przystosowane do warunków polarnych. Przykładem może być okręt patrolowy Iwan Papanin (Projekt 23550) – nie mająca analogii na świecie jednostka przeznaczona do ochrony wód terytorialnych i wyłącznej strefy ekonomicznej Rosji w Arktyce. Ma być gotowy do 2023 roku, a w skład uzbrojenia wchodzi działko 100 mm i – uwaga – pociski manewrujące 3M-54 Kalibr mające zasięg nawet do 1500 km (można je uzbroić w głowice termojądrowe).
Chiny i Rosja kontra USA
Niektórzy rosyjscy eksperci zaczęli jednak wyrażać obawy, że Chiny mogą w przyszłości chcieć budować bazy wojskowe wzdłuż korytarzy tranzytowych tworzonych jako element Inicjatywy Pasa i Szlaku. Kilka lat temu chiński obiekt wojskowy pojawił się w Dżibuti. Problem w tym, że w przypadku Arktyki może chodzić o coś więcej, niż tylko zabezpieczenie chińskiej żeglugi. O tym, że Pekin może mieć tu ukryte cele, świadczy oddźwięk, z jakim spotkał się artykuł rosyjskiego historyka wojskowości Aleksandra Szirokorada opublikowany w maju tego roku w poświęconym bezpieczeństwu i wojsku dodatku „Niezawisimoj Gazety”. Szirokorad wskazuje, że ChRL posiada obecnie sześć okrętów podwodnych Typu 094 – każdy może przenosić 12 międzykontynentalnych pocisków balistycznych drugiej generacji JL-2 mających zasięg 8000-9000 km. Pekin twierdzi też, że uruchomi produkcję bardziej zaawansowanych okrętów podwodnych Typ 096 (początek służby 2022-2023) uzbrojonych każdy w 24 pociski JL-3. Wejście chińskich okrętów podwodnych na wody arktyczne oznaczałoby drastyczne zmniejszenie dystansu do strategicznych celów w USA. Dla przykładu: Szanghaj i Nowy Jork dzieli 11,8 tys. km. Ale z rejonu bieguna północnego do Nowego Jorku jest już tylko 3400 km. Bardzo ostro na ten artykuł zareagowała ambasada ChRL w Moskwie, żądając usunięcia tekstu ze strony internetowej „NG” i grożąc umieszczeniem autora na czarnej liście osób z zakazem wjazdu do Chin.
Dzień Zwycięstwa to dla mieszkańców byłego Związku Sowieckiego, przede wszystkim dla Rosjan, chyba najważniejsze święto. Przypomina, że byli...
zobacz więcej
Potencjalne militarne zagrożenie związane ze wzrostem obecności chińskiej w Arktyce dostrzegają już Stany Zjednoczone. Niedawno Departament Obrony USA ostrzegał, że Chiny rozbudowują swoją flotę lodołamaczy oraz statków pełniących rolę stacji polarnych, i mogą próbować wykorzystywać te jednostki do zaznaczania swojej obecności na terenach arktycznych. Otwarcie chińskie ambicje polarne zaatakował Mike Pompeo podczas 11. Rady Arktycznej w Rovaniemi (7 maja). Szef amerykańskiej dyplomacji zawetował uczynienie Chin (obecnie obserwatora) pełnoprawnym członkiem tego organu. Wskazał, że nie jest to państwo arktyczne i nie może mieć „szczególnego statusu” w Arktyce. Sekretarz stanu USA nie zostawił też suchej nitki na Rosji, która zachęca Pekin do inwestycji na Dalekiej Północy i traktuje to jako kolejny czynnik zacieśniania sojuszu z Chinami. W wywiadzie dla fińskiej telewizji Pompeo zwrócił uwagę, że zwiększona obecność wojskowa Rosji i blokowanie ruchu statków w regionie jest naruszeniem prawa międzynarodowego, a USA są za wolnym i sprawiedliwym ruchem morskim w Arktyce. Obawy amerykańskie Pekin odrzuca, zapewniając, że militaryzacja Arktyki Chin nie interesuje, bo Rosja ma wystarczające zdolności, aby samodzielnie zapewnić bezpieczeństwo w Arktyce. Wątpliwe, by to miało uspokoić Waszyngton. Sądząc bowiem po militaryzacji Dalekiej Północy przez Rosjan, Arktyka może stać się jednym z frontów potencjalnej wielkiej wojny.