Nowym zmartwieniem zarządu klubu są grupy skrajnie nacjonalistycznych pseudokibiców. Najstarszy klub stolicy, Polonia Warszawa nie od dziś boryka się z problemami. Drużyna ta nigdy nie miała kolorowo. Przydomek – Czarne Koszule – dobrze oddaje pewne etapy jego historii. Już w czasach komuny chwała Polonii gasła przy innym stołecznym klubie, wspieranym patronatem wojska. Obecnie największym jej problemem są skrajnie nacjonalistyczne grupy pseudokibiców. Zarówno w PRL, jak i w wolnej Polsce klub z Konwiktorskiej był często doświadczany. Miasto stołeczne Warszawa nie chciało inwestować w zespół. Nieuczciwi właściciele go ograbiali. To doprowadziło do degradacji klubu i spadku do niższych lig. Trudna sytuacja Polonii, chociaż przykra dla jej sympatyków, wzmacnia oddanie kibiców. Nie przez przypadek na warszawskich ulicach można usłyszeć, że „legionistą może być każdy, ale żeby kibicować Polonii trzeba mieć charakter”.<br><br> Swoją wierność klubowi kibice udowadniali wielokrotnie, z takim samym oddaniem przychodząc na mecze ekstraklasy, jak na rozgrywki trzeciej ligi. Na meczach rozgrywanych na stadionie przy Konwiktorskiej 6 można było zobaczyć pełen przekrój społeczny, etniczny, wyznaniowy czy światopoglądowy stolicy. Obok siebie zasiadali biali i czarni, wysocy i niscy, grubi i chudzi, prawica i lewica. Dla każdego w ciągu tych 90 minut najważniejsza była Polonia Warszawa i marzenie o jej powrocie na piłkarskie salony. Wszystko się jednak zmienia.<br><br> W tle ciągłego zamieszania we władzach klubu, do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić pseudokibice, którzy zamiast pomysłu na jego rozwój oferowali cios w pysk. Po aktach przemocy wobec innych kibiców, rozpoczęła się wielka inwigilacja osób chodzących na Polonię. Sprawdzanie, co kto lubi na Facebooku i eliminacja tych, których zainteresowania nie są „odpowiednie”. O zgrozo, dostawało się nawet kobietom i dzieciom.<b>Selekcja jak w nocnym klubie</b><br><br> Od pewnego czasu na trybunach Polonii istnieje nieoficjalny „urząd selekcyjny”, który w jedynie sobie znany sposób dokonuje selekcji: kto jest godzien dopingować Polonię, a kto ma [tu cytat] „wypie*****ć z trybuny”. Przykładem takiego zachowania niech będą ostatnie derby z rezerwami Legii Warszawa. Jeden z „selekcjonerów” wyprosił z trybuny grupę mężczyzn, bo ci ewidentnie nie wpisywali się w kanon kibica najstarszego klubu stolicy, który ten sobie wymyślił. Sytuacja niepokojąca, a na tym się nie skończyło. Prawdziwym skandalem jest to, co opisywał na swoim profilu na Twitterze, Grzegorz Popielarz. Chłopiec z Indii, który trenował na Polonii został zaproszony przez swoich kolegów na mecz seniorskiej drużyny. Wybrał się z ojcem. W pewnym momencie do zagranicznych gości podszedł „selekcjoner” i kazał im „wypie*****ć bo to biała trybuna”. <br><br> <img src=" https://s.tvp.pl/repository/attachment/5/c/3/5c3aff2b4c64424253ef892a2f67492e1560432406237.png" width="100%" /><b>Wszyscy wiedzą i nic się nie dzieje</b> <br><br> Na trybunach na temat rosnącej patologii panuje zmowa milczenia, która może być odbierana jako ciche przyzwolenie na tego typu zachowania. Kibice piszą o nich na forach, wymieniają się swoją frustracją podczas spotkań… i na tym się kończy.<br><br> O problemach na trybunach Polonii wie również prezes Peter Kaluba. W rozmowie ze mną nie krył swojego rozgoryczenia zaistniałą sytuacją i zapewnił, że pracuje nad tym, żeby odszukać osoby odpowiedzialne za tego typu zachowania. Ostrzegł również że nie zawaha się użyć swojego najmocniejszego prawa, jakim jest nałożenie zakazu stadionowego dla osoby dopuszczającej się ataków. <br><br>Problem pojawia się w momencie próby weryfikacji, kto dokładnie stoi za poszczególnym atakiem. Polonia Warszawa rozgrywa swoje mecze w trzeciej lidze, gdzie frekwencja oscyluje w granicach 200 (w porywach do 300) osób na meczu, nie jest więc imprezą masową. <br><br>Co za tym idzie klub nie musi spełniać wielu wymagań, jakie niesie za sobą impreza masowa, takich jak np. monitoring. Tak, kamery na obiekcie Polonii są wyłączone, o czym poinformował mnie sam prezes Kaluba. W połączeniu z zastraszaniem innych kibiców przez grupę osiłków, odszukanie winnych to dla klubu nie lada wyzwanie.<b>„Normalsi” pomiędzy dwiema stołecznymi skrajnościami</b><br><br> W ostatnich wyborach samorządowych mieszkańcy Warszawy na swojego prezydenta wybrali Rafała Trzaskowskiego. Polityk do tej pory zasłynął głównie wprowadzeniem karty LGBT+, udzieleniem patronatu nad Paradą Równości i szeroko zakrojonymi akcjami mającymi uczynić Warszawę miastem „tolerancyjnym” i „dla wszystkich”. <br><br>Za kadencji Trzaskowskiego rozstrzygnięto konkurs na budowę nowoczesnych obiektów sportowych przy ul. Konwiktorskiej 6, a miasto stało się sponsorem klubu, umieszczając swoje logo na czarnych koszulach. Wbrew temu, co publicznie prezentuje prezydent Warszawy i jego zastępca Paweł Rabiej, otwartość i tolerancja to słowa coraz częściej zapominane, a wręcz wypierane na trybunach Polonii. Powstaje również pytanie o logikę działania stołecznego ratusza: po co budować stadion na ponad 15 tys. miejsc, kiedy najprawdopodobniej niebawem na Polonii zostanie garstka „selekcjonerów” i ich kolesi? <br><br> Spadek frekwencyjny widać gołym okiem i owszem, po części można zrzucić to na grę w niższej lidze, ale stały powolny odpływ kibiców z Polonii to skutek zmęczenia „normalsów” całą sytuacją. Jest coś głęboko przygnębiającego w tym, że po stadionie uświęconym krwią powstańców warszawskich (na stadionie Polonii powstańcy byli przez Niemców rozstrzeliwani) paradują mięśniaki w koszulkach z trupią czaszką, wziętą wprost z nazistowskich mundurów i pozdrawiających się na różnego rodzaju wyjazdach gestem „Heil Hitler”. Polonia Warszawa to klub z ogromną tradycją, szkoda byłoby oddawać tę historię ludziom, którzy Czarne Koszule zamienili na brunatne.