
Morze wyrzuca na brzeg zwłoki brytyjskiego oficera, który ma przy sobie ściśle tajne dokumenty zdradzające plany alianckiej inwazji. W Abwehrze pieją z zachwytu, Adolf Hitler umacnia się w przekonaniu, że czuwa nad nim Opatrzność. Nic z tego, całość jest perfekcyjnie przygotowaną akcją dezinformacyjną. Alianci zaskakują Niemców i lądują tam, gdzie wróg się tego nie spodziewa, co pośrednio skutkuje klęską III Rzeszy. Operacja Mincemeat, fascynujący, a nieznany epizod II wojny światowej, wkrótce doczeka się ekranizacji z oscarowym Colinem Firthem.
Gestapo uważało ją za „najgroźniejszego alianckiego szpiega ze wszystkich” i bezskutecznie polowało na nią latami. Choć miała drewnianą protezę...
zobacz więcej
Mistrz Sun Tzu powiedział: „Istnieje pięć rodzajów szpiegów: szpieg miejscowy, szpieg wewnętrzny, szpieg podwójny, szpieg martwy i szpieg żywy. Szpieg miejscowy jest zatrudniany spośród mieszkańców danego miejsca. Szpieg wewnętrzny wywodzi się z nieprzyjacielskich oficerów. Szpieg podwójny to przekupiony szpieg wroga. Szpieg martwy podaje przeciwnikowi nieprawdziwe informacje. Szpieg żywy wraca do swego pracodawcy, by przekazać mu informacje”.
Myśli starożytnego chińskiego filozofa wywarły ogromny wpływ na prowadzenie wojny. Z jego mądrości garściami czerpał choćby Napoleon Bonaparte. Najwyraźniej motyw szpiega martwego zainspirował kpt. Ewena Edwarda Samuela Montagu, który opracował wyjątkowo śmiały plan wywiedzenia III Rzeszy w pole i ułatwienia aliantom lądowania w Europie.
Kariera Montagu nie wyróżniała na tle innych oficerów brytyjskiego wywiadu. Miał arystokratyczne pochodzenie, był synem żydowskiego szlachcica Louisa Samuela Montagu, 2. Barona Swaythling. Podczas I wojny światowej jako nastolatek był instruktorem obsługi karabinu maszynowego w amerykańskiej bazie lotnictwa marynarki wojennej. Po jej zakończeniu studiował na Uniwersytecie Cambridge oraz na Uniwersytecie Harvarda i rozpoczął praktykę prawniczą.
Brat agentem GRU
Po wybuchu II wojny światowej dołączył do wywiadu marynarki wojennej Brytyjskiej Admiralicji w ramach MI5 i tam zapisał swoje nazwisko w historii sztuki szpiegowskiej. Na marginesie można wspomnieć, że jego młodszy brat, Ivor Montagu, również zajął się działalnością szpiegowską, ale innego rodzaju. Zauroczony sowiecką propagandą młody filmowiec już w latach 20. został komunistą i w podczas zimnej wojny donosił GRU.
Ta historia nie ma jednak żadnego związku z Operacją Mincemeat, warto się zatem przenieść od razu do stycznia 1943 r. i konferencji w Casablance. W tym okresie pokonanie Afrika Korps jest już tylko kwestią czasu. Premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill i prezydent USA Franklin Delano Roosevelt zgadzają się, że należy odciążyć toczący osamotnioną walkę z Niemcami w Europie Związek Radziecki. Przywódcy ustalają, że zgodnie z obietnicą złożoną Józefowi Stalinowi nastąpi lądowanie aliantów na Sycylii, co odciągnie część sił niemieckich.
Pilot bombowca, który został szpiegiem. Żołnierz, który pod przykrywką dyplomaty spenetrował niemieckie i sowieckie obozy i uratował około tysiąca...
zobacz więcej
Wyspa ma ogromne znaczenie strategiczne. Kontrolowanie jej ubezpiecza szlak komunikacyjny przez Morze Śródziemne, którym płynie niezbędna do prowadzenia działań wojennych ropa. „Anyone but a fool would realize it’s Sicily” (Tylko głupiec nie zorientuje się, że celem ataku jest Sycylia) – mawia Churchill. Niemcy nie są głupcami, wiedzą, że ta wyspa to wrota do Włoch.
Wywiad aliantów ocenia, że operacja desantowa i inwazja będzie arcytrudna. Wyspy broni 10 włoskich dywizji oraz dwie doborowe niemieckie, do tego wróg może ściągnąć znaczne siły z samych Włoch. Należy więc działać z zaskoczenia i przede wszystkim zmylić obrońców co do kierunku uderzenia. Zadanie opracowania strategii zmylenia przeciwnika otrzymuje wywiad. Operacja otrzymuje kryptonim „Barclay”.
Armia duchów
Zadanie jest szalenie skomplikowane. Kreatywność trzeba wznieść na najwyższy poziom. Żeby przekonać Hitlera, że atak nastąpi na Bałkany, zostaje nawet utworzona armia duchów – 12 Armia, rzekomo stacjonująca we wschodniej części Morza Śródziemnego. Kwatera główna wymyślonych sił desantowych mieści się w algierskim Oranie. Na papierze siła 12 Armii jest pokaźna – to 12 dywizji, ale istniejących, no właśnie, tylko na papierze.
Żeby uwiarygodnić rzekomo planowany atak, brytyjscy komandosi z Special Operations Executive (SOE) przeprowadzają z greckim wywiadem Akcję Animals – atakują linie kolejowe i inne elementy infrastruktury o znaczeniu strategicznym w Grecji i południowych Bałkanach.
Niemcy są przekonani, że ani chybi to część przygotowań 12 Armii do inwazji. Potwierdza to śledzona przez Abwehrę niezwykle ożywiona komunikacja między dowództwem fikcyjnych wojsk a kwaterą gen. Dwighta Eisenhowera, dowódcy amerykańskich wojsk w Europie. Niemcy łapią przynętę. Naczelne Dowództwo Wehrmachtu jest w zasadzie pewne, że atak nastąpi na Bałkany i że Sycylii nic nie grozi. Potrzebna jest jeszcze jedna zagrywka kartą koloru atu.
Ten atak miał zmienić bieg I wojny światowej i oszczędzić setki tysięcy ludzkich istnień. Dzięki francuskim materiałom wywiadowczym Anglicy...
zobacz więcej
Kilka tygodni później doszło do podobnego incydentu, choć bardziej przypadkowego. Niedaleko Kadyksu rozbiła łódź latająca PBY Catalina z oficerem Królewskiej Marynaryki Wojennej por. Jamesem Turnerem, który miał przy sobie list gen. Marka Wayne'a Clarka, zastępcy szefa sztabu Wojsk Lądowych i zastępcy dowódcy sił alianckich w Afryce Północnej, do gubernatora Gibraltaru Noela Mason-Macfarlane'a. W liście wymienione zostały nazwiska agentów działających w Afryce Północnej oraz podana dokładna data Operacji Torch, planowanego desantu aliantów na okupowanym przez Francję Vichy terytorium Algierii i w Maroku.
Szpiegowska arena
Morze wyrzuciło ciało niedaleko miejscowości Tarifa i przejęły je hiszpańskie służby. Podczas II wojny światowej Hiszpania była terenem rywalizacji szpiegów i niezwykle aktywnie działali tam agenci niemieccy, sprzyjający III Rzeszy Hiszpanie musieli więc przekazać albo chociaż dać Niemcom do wglądu znalezione dokumenty. Co ciekawe, gdy ciało Turnera zwrócono Brytyjczykom, list gen. Clarka do gubernatora nadal znajdował się w kieszeni i eksperci uznali, że nie był otwierany. Oczywiście dla Abwehry zatarcie śladów otwarcia listów czy czytanie ich bez otwierania koperty to betka, ale dlaczego Niemcy nie zapobiegli inwazji? Jedyna racjonalna odpowiedź to taka, że Abwehra szczęśliwie uznała dokumenty za spreparowane fałszywki.
Montagu zapewne wie o tych wydarzeniach, mimo to wraca do pomysłu z trupem, choć zdaje sobie sprawę, że plan Cholmondeleya musi zostać poważnie zmodyfikowany. Oficerowie Komitetu XX ustalają, że spadochroniarz odpada. Abwehra wie, że alianci trzymają się zasady nieprzewożenia ważnych dokumentów drogą lotniczą nad wrogim terytorium. Ale już ofiara katastrofy lotniczo-morskiej przypadkiem mająca cenne materiały to co innego. Oficer przewozi dokumenty, ginie w katastrofie, papiery trafiają do Niemców.
Z wybraniem miejsca podrzucenia trupa nie ma problemu. To musi być zachodnie wybrzeże Hiszpanii. Raz, że dokumenty szybko muszą trafić do Niemców, dwa – brytyjskie samoloty wojskowe często tamtędy latają, omijając oficjalnie neutralną, choć przyjazną wobec III Rzeszy Hiszpanię.
Przybyły z Madrytu por. Salvador Augustus Gómez-Beare sugeruje okolice Huelvy, gdzie są odpowiednie prądy dające gwarancję wyrzucenia ciała na brzeg oraz gdzie działa niemiecki szpieg Adolf Clauss. Clauss to syn niemieckiego konsula, oficjalnie ekspert doradzający w sprawach rolnictwa i zapalony kolekcjoner motyli. Operacja otrzymuje kryptonim „Mincemeat”, czyli mięso faszerowane – brytyjski humor w pełnej krasie.
Kluczowa sprawa to znalezienie odpowiednich zwłok, które Niemcy bez podejrzeń wezmą za topielca. Niby trwa wojna i spirala śmierci kręci się w najlepsze, ale o dobre ciało nie jest tak łatwo. Bezcenne są tu rady patomorfologa Bernarda Spilsbury’ego. Trup się znajduje i, co jest szczególnie fascynujące, będzie „żył” jeszcze długo po wojnie. „Szpieg zza grobu” umiera – jak się wówczas wydaje – na zapalenie płuc, więc płyny w jego płucach są podobne do tych, które tworzą się w płucach topielca, gdy ten dość długo przebywa w morzu.
– Komuniści są jak krokodyle, które kiedy otwierają paszcze, nie wiesz: albo się uśmiechają, albo chcą cię pożreć – powiedział kiedyś sir Winston...
zobacz więcej
Major Martin
Trup zostaje majorem Williamem Martinem z Royal Marines, brevetem z prawem do przewożenia tajnych dokumentów służącym w Dowództwie Operacji Połączonych (COHQ). Według „legendy” urodził się w walijskim Cardiff w 1907 r., „ma” więc 36 lat. Wiek optymalny – młodszy oficer nie mógłby mieć rangi majora, a niższy stopniem nie miałby dostępu do dokumentów, które miano mu spreparować.
Mjr Martin otrzymuje mundur ze wszystkimi niezbędnymi dystynkcjami i naszywkami, buty i płaszcz. Przez trzy miesiące mundur nosi Cholmondeley, ubiór ma być bowiem odpowiednio znoszony; nie za bardzo, ale też nie może być za nowy. Do dokumentów trafia zdjęcie jednego z żołnierzy. Tu nie trzeba być aż tak skrupulatnym, jeżeli ciało ma przez pewien czas znajdować się w wodzie, to wiadomo, że nastąpi rozkład, który uniemożliwi porównanie twarzy nieboszczyka z osobą ze zdjęcia.
W pracy szpiegowskiej najważniejsze są szczegóły. Montagu i jego ludzie myślą o wszystkim. Według „legendy” mjr Martin ginie tragicznie, nie doczekawszy najważniejszego dnia w swoim życiu, ma bowiem wziąć ślub z narzeczoną, filuterną Pam. Jej zdjęcie trzyma w portfelu (to w rzeczywistości urzędniczka MI5 Jean Leslie), ma też liściki miłosne i list od ojca, również majora, który uważa, że Pam to dla syna nieodpowiednia partia. Oficer ma też przy sobie klucze, bilety do kina sprzed kilku dni, a nawet ostrzeżenie z banku, że ma debet, niezapłacony rachunek oraz przepustkę do siedziby COHQ, która niedawno straciła ważność.
W chwili „katastrofy” Martin ma przy sobie list wiceprzewodniczącego Imperialnego Sztabu Generalnego gen. Archibalda Nye’a do głównodowodzącego sił brytyjskich w Afryce Północnej gen. Harolda Alexandra. Wywiad uznaje, że prywatny list będzie dla Niemców bardziej wiarygodny niż oficjalne dokumenty sztabowe. Nye „informuje” kolegę, że szykuje się do ataku na Sardynię, a potem Korsykę w ramach Operacji Brimstone, co ma być wstępem do inwazji na południową Francję.
Wojna psychologiczna
Generał wyjawia również, że gen. Henry Maitland Wilson zaatakuje południową Grecję, co będzie Operacją Husky. W rzeczywistości „Husky” to kryptonim uderzenia na Sycylię (faktycznie Wilson uderzy we wrześniu 1943 r. na Grecję – już po inwazji na Sycylię – ale fatalnie prowadzona operacja zakończy się porażką – przyp. red.). Niemieccy agenci mogli przy okazji zasłyszeć nazwę tej operacji, więc list musi utwierdzić Abwehrę w przekonaniu, że to Grecja, a nie Sycylia jest celem inwazji.
List, oprócz mydlenia Niemcom oczu, jest też elementem wojny psychologicznej. Dowództwo Wehrmachtu musi być poczuć trwogę zdając sobie sprawę, że alianci mogą przeprowadzić równolegle dwie wielkie i skomplikowane logistycznie operacje desantowe.
Był największą gwiazdą muzyki przełomu lat 30. i 40. ubiegłego wieku. Wylansował więcej numerów 1 niż Elvis Presley i Beatlesi. Subtelnym jazzem...
zobacz więcej
W ręce Niemców wpadnie też drugi list uwiarygadniający pierwszy. Szef COHQ lord Louis Mountbatten pisze do głównodowodzącego na obszarze Śródziemnomorza adm. Andrew Cunninghama, że ten mjr Martin jest cenionym ekspertem od operacji desantowych oraz że ma przy sobie list, który jest zbyt ważny, by można było posyłać go kanałami innymi niż przez zaufanego oficera.
Wszystko gotowe, można realizować. Montagu i Cholmondeley przewożą furgonetką ciało szpiega, który nie istniał, do bazy Royal Navy w szkockim Holy Loch. Jest odziane w mundur, obłożone suchym lodem i schowane w cylindrycznym pojemniku z napisem „przyrządy optyczne”. Martin trafia na pokład okrętu podwodnego HMS Seraph. Wtajemniczony jest jedynie dowódca jednostki por. Norman Jewell, który ma doświadczenie w realizacji misji specjalnych, oraz kilku jego zastępców.
Okręt wypływa z portu 14 kwietnia, 30 kwietnia o godz. 4.30 nad ranem wynurza się w odległości kilkuset metrów od hiszpańskiego brzegu. Jewell każe wydobyć cylinder i tłumaczy załodze, że to ściśle tajny pomiarowy instrument meteorologiczny, tak tajny, że marynarze muszą zejść pod pokład. Oficerowie otwierają pojemnik, otwierają zawory kamizelki ratunkowej i dołączają do pasa teczkę z dokumentami. Po odczytaniu Psalmu 39 mjr Martin zostaje wypuszczony do wody.
Przesyłka doręczona
Jest jeszcze problem z zatopieniem blaszanego cylindra, oficerowie używają do tego celu plastiku, po czym HMS Seraph znika pod wodą. Por. Jewell wysyła do centrali radiogram o treści „Mincemeat wykonane”, zaś po dobiciu do Gibraltaru do Montagu zostaje wysłana pocztówka o treści: „Przesyłka doręczona”.
„Człowiek jak cień przemija / na próżno tyle się niepokoi / gromadzi, lecz nie wie, kto to zabierze” – brzmi jeden z wersów Psalmu 39. W przypadku mjr Martina już po pięciu godzinach okazało się, „kto to zabierze”. Ciało znajduje o godz. 9.30 rybak Jose Antonio Rey Maria z wioski Punta Umbria i natychmiast powiadamia lokalną policję. Funkcjonariusze nie są tak pilni jak rybak i dopiero wieczorem przekazują zwłoki brytyjskiego oficera wojskowym, a ci nazajutrz zawożą je do Huelvy.
Brutalne polowania na Niemców przedstawione w filmie „Bękarty Wojny” Quentina Tarantino to opowieść ciekawa, ale fikcyjna. Znacznie bardziej...
zobacz więcej
Zgodnie z oczekiwaniami Montagu, o znalezisku szybko dowiaduje się rezydent Abwehry, miłośnik motyli Adolf Clauss. Sekcję zwłok w kostnicy na cmentarzu Nuestra Senora de la Soledad przeprowadzają lekarze dr Eduardo Fernandez del Torno i dr Eduardo Fernandez Contioso pod nadzorem por. Pascuala del Pobila z hiszpańskiej marynarki wojennej. Na zabieg zaproszony jest również amerykański lotnik William Watkins, który kilka dni wcześniej lądował awaryjnie pod Huelvą, a także brytyjski wicekonsul w Huelvie Francis Haselden. Watkins oświadcza, że nie zna zmarłego, a poza tym i tak leciał sam, gdyż jego myśliwiec Bell P-39 Airacobra nie zabiera pasażerów.
Lekarze spieszą się z autopsją. Kostnica jest mała, a ciało strasznie śmierdzi. „Młody brytyjski oficer wpadł do wody jeszcze za życia, nie wykazywał oznak stłuczeń i utonął w wyniku uduszenia spowodowanego zanurzeniem w wodzie. Ciało przebywało w wodzie od ośmiu do dziewięciu dni” – oceniają lekarze.
Lista w „The Times”
Teraz czas na Montagu. Zleca wysłanie nazwiska poległego majora Williama Martina do dziennika „The Times”, który publikuje listy ofiar po stronie brytyjskiej podczas II wojny światowej. Niemieccy szpiedzy mogą bowiem tam sprawdzić, czy rzeczony oficer faktycznie zginął w okolicach Huelvy.
Jak się okaże, Abwehra podejmie znacznie więcej czynności mających sprawdzić autentyczność ciała, wywiadowcy sprawdzają nawet daty odcinków biletów kinowych i potwierdzają ich autentyczność. Martin znajduje się na liście poległych obok oficerów, których samolot rozbił się 24 kwietnia w drodze do Gibraltaru, dwa dni po rzekomej wizycie Martina w kinie. Tragedia rodzin tych wojskowych dodatkowo uprawdopodobnia „legendę” szpiega.
Admiralicja wysyła pilne depesze do ambasady Zjednoczonego Królestwa w Madrycie. Domaga się odzyskania dokumentów z teczki poległego oficera, ale musi to zostać przeprowadzone niezwykle dyskretnie, wiadomo, wróg nie śpi. Ambasada otrzymuje teczkę 13 maja wraz z zapewnieniem od hiszpańskich służb, że „niczego w niej nie brakuje”. MI5 oczywiście ma nadzieję, że Niemcy znają już treść dokumentów Martina, w tym listu Nye'ego do Alexandra.
Montagu ponownie ma rację. Agent Clauss, choć nie bez trudności, dociera do teczki 11 maja. Zostaje ona delikatnie otworzona, zaś listy i dokumenty sfotografowane, po czym teczka zostaje oddana hiszpańskim wojskowym. Zdjęcia w trybie pilnym Clauss wysyła do centrali Abwehry, do analizy.
Do analizy, ale już przeprowadzonej przez brytyjskich ekspertów, trafia też sama teczka. Brytyjczycy muszą mieć pewność, że Niemcy gmerali w przesyłce. Zostaje to ustalone ponad wszelką wątpliwość. Cwany Montagu chowa w jednej z kopert dwie rzęsy, które po otwarciu wypadają, co jednak uchodzi uwadze Claussa. Eksperci potwierdzają, że listy zostały otwarte, a następnie ponownie złożone i zapieczętowane.
Obrona Wizny, bitwa pod Hodowem w 1694 roku, gdzie czterystu Polaków pokonało około 40 tys. Tatarów – w naszej historii nie brakowało starć...
zobacz więcej
Admiralicja ma dowód, że Abwehra zna zawartość teczki. „Mielonka połknięta w całości” – depesza o takiej treści dociera do Churchilla przebywającego w tym okresie w Stanach Zjednoczonych. Premier wie, że Niemcy wzmocnią teraz obronę wybrzeża Grecji, zaś niczego się niespodziewających obrońców Sycylii czeka wkrótce przykra niespodzianka. Nieświadomość przyszłych zdarzeń jest tak wielka, że Niemcy odsyłają nawet z Sycylii łodzie patrolowe.
Kłótnia Hitlera z Mussolinim
10 lipca 1943 r. alianci lądują na Sycylii. Jeszcze dwa tygodnie po inwazji na włoską wyspę dowództwo Wehrmachtu jest przekonane, że to tylko operacja pozorowana, mająca odciągnąć uwagę od Grecji i Sardynii, więc ani chybi alianci wkrótce zaatakują „właściwe cele”. Sam Hitler wdaje się w kłótnię się z Benito Mussolinim, który twierdzi, że Amerykanie i Brytyjczycy wylądują na Sycylii.
Hitler wie lepiej od pożal się Boże włoskiego skrzypka. Oprócz wiary w rzekomo czuwającą nad nim Opatrzność, jest też przekonany o prawdziwości dokumentów mjr Martina. Zamiast na Sycylię, führer wysyła marszałka Erwina Rommla do Aten, gdzie ma organizować nową Grupę Armii, która ma stawić czoła aliantom. „Lis pustyni” otrzymuje nawet dwie dywizje Wehrmachtu i włoski II Korpus, odesłane z frontu wschodniego w przededniu bitwy na Łuku Kurskim. Wojsko jest, tylko nie bardzo ma z kim walczyć.
Kilkaset kilometrów dalej Sycylia do 9 sierpnia zostaje zdobyta, a dwa tygodnie później Mussolini obalony. Dalej jak po sznurku – wprawdzie trudna kampania włoska, ale alianci wiążą znaczne siły niemieckie, których brakuje na froncie wschodnim, co ułatwia Rosjanom prowadzenie wojny i pośrednio przyczynia się do klęski III Rzeszy. Zasługi mjr Martina są niepodważalne.
Pytanie, kim był bohater mimo woli? Po wojnie badacze John i Noreen Steele przekonywali, że majorem Martinem został John „Jack” Melville, 37-letni marynarz, który zginął podczas tajemniczej eksplozji na lotniskowcu eskortowym HMS Dasher. Faktycznie taki wybuch miał miejsce 27 marca 1943 r. w zatoce Firth of Clyde w Szkocji. Nie wiadomo do końca, co go wywołało, bo władze tuszowały sprawę. Wiadomo, że śmierć poniosło 379 z 528 członków załogi; znaczna część utonęła w zimnych wodach zatoki. Znalezienie wśród nich topielca nie byłoby zatem żadnym problemem.
Wyścig zbrojeń, wyścig kosmiczny, wojny zastępcze – zimna wojna pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim miała wiele oblicz....
zobacz więcej
Bezdomny alkoholik
Dopiero ponad pół wieku po wojnie ustalono prawdziwą tożsamość szpiega, który wywiódł Hitlera w pole. W 1996 r. historyk-amator Roger Morgan dowiódł, że majorem Martinem był niejaki Glyndwr Michael, zmarły 24 stycznia 1943 r. w Londynie walijski bezdomny i alkoholik. Urodził się 4 stycznia 1909 r. w Aberbargoed w hrabstwie Monmouthshire w południowej Walii. Przed wyjazdem z miasta pracował jako robotnik i ogrodnik. Jego ojciec, górnik – żaden major, popełnił samobójstwo, gdy Glyndwr miał 15 lat, zaś matka zmarła, gdy miał 31 lat.
Bez pieniędzy, z nałogiem alkoholowym, wyjechał do Londynu. Został znaleziony w opuszczonym magazynie w okolicach King's Cross. Lekarze ustalili, że zatruł się trutką na szczury zawierającą fosfor. Zmarł dwa dni po przewiezieniu do szpitala St. Pancras. Być może chciał popełnić samobójstwo, a być może był tak głodny, że zjadł kromki chleba wysmarowane trutką, które miały być przynętą dla szczurów.
Major Martin został pochowany ze wszystkimi żołnierskimi honorami w sekcji San Marco na cmentarzu Nuestra Senora w Huelvie. Na kamieniu wyryto napis: „William Martin, born 29 March 1907, died 24 April 1943, beloved son of John Glyndwyr Martin and the late Antonia Martin of Cardiff, Wales, Dulce et Decorum est pro Patria Mori, R.I.P.” (William Martin, urodzony 29 marca 1907, zmarły 24 kwietnia 1943, ukochany syn Johna Glyndwyr Martina i zmarłej Antonii Martin z Cardiff, w Walii. Dalej jest łacińska sentencja Horacego: Słodko i zaszczytnie jest umrzeć za ojczyznę).
Po ustaleniu prawdziwej tożsamości szpiega, w 1998 r. na wniosek brytyjskiego rządu na nagrobku dopisano: „Glyndwr Michael; Served as Major William Martin, RM” (Glyndwr Michael; służył jako Major William Martin, z Royal Marines). W rodzinnym mieście Michaela na pomniku poświęconym poległym w II wojnie światowej umieszczono tabliczkę z wymownym napisem „Y Dyn Na Fu Erioed”, co po walijsku oznacza: „Człowiek, którego nigdy nie było”.
Taki też był tytuł książki, którą po wojnie wydał Montagu. Na jej podstawie powstał film z 1956 r. o tym samym tytule, w którym w epizodycznej roli wystąpił sam pomysłodawca Operacji Mincemeat. Teraz Montagu zagra Colin Firth.
Czy to będzie początek renesansu filmów szpiegowskich z okresu II wojny światowej? Pozostaje mieć nadzieję, że tak będzie, gdyż jest wiele epizodów z tej wojny aż proszących się o takie upamiętnienie. To przecież choćby działalność polskiej arcyagentki Krystyny Skarbek, pierwowzoru co najmniej dwóch postaci z książek Iana Fleminga o przygodach agenta 007...