
Na Sri Lance zaczął obowiązywać stan wyjątkowy, wprowadzony przez władze w związku z niedzielnymi zamachami. W atakach bombowych na kościoły i hotele zginęło 311 osób, a około 500 zostało rannych. Władze aresztowały 42 osoby podejrzewane o związek z zamachami. Zawieszono działanie portali społecznościowych i komunikatorów. Trwa żałoba narodowa.
Policja Sri Lanki znalazła 87 detonatorów bomb w największym mieście kraju - Kolombo. Były umiejscowione w pobliżu głównego dworca autobusowego....
zobacz więcej
Liczba zabitych wzrosła, gdy na skutek odniesionych w zamachu obrażeń zmarły kolejne osoby.
Rzecznik lankijskiego rządu poinformował, że za atakami stoi islamska radykalna organizacja National Thowheeth Jama'ath (NTJ). Śledczy badają, czy do przeprowadzenia ataków otrzymała wsparcie z zagranicy.
Jak informowała policja, przeszukano ponad 20 domów i zatrzymano 42 osoby.
Jak poinformowała agencja Reutera, po przesłuchaniach w związku z niedzielnymi zamachami terrorystycznymi policja zatrzymała w areszcie obywatela Syrii.
Stan wyjątkowy pozwala policji i wojsku na aresztowanie podejrzanych bez nakazu sądowego. Wcześniej wprowadzono godzinę policyjną.
Władze badają też, dlaczego nie zostały podjęte środki ostrożności po tym, jak zagraniczne źródła wywiadowcze poinformowały 11 kwietnia, że NTJ planuje zamachy samobójcze. Jak poinformował rzecznik rządu, ostrzeżenie nie zostało przekazane premierowi ani przedstawicielom rządu.
Spór z prezydentem
– Premier Sri Lanki nie wiedział, że policja ostrzegała przed atakami w kraju, ponieważ przez spór z prezydentem nie miał dostępu do raportów wywiadowczych – wskazał minister zdrowia.
„Przedstawiciele naszego wywiadu informowali, że za krajowymi grupami terrorystycznymi mogą stać zagraniczne organizacje” – napisał w oświadczeniu prezydent Sri Lanki.