
Hiszpańskie służby medyczne opublikowały w poniedziałek wyniki autopsji dwuletniego Julena, który w styczniu wpadł do dziury po odwiercie w okolicach Malagi. Z dokumentu wynika, że dziecko zmarło 50 minut po upadku.
W Maladze odbył się w niedzielę pogrzeb 2,5-letniego Julena, który 13 stycznia wpadł do niezabezpieczonej dziury po odwiercie. Jego ciało wydobyto...
zobacz więcej
Wyniki autopsji kończą ostatecznie spekulacje mediów na temat bezpośredniego powodu śmierci chłopca, który 13 stycznia został uwięziony na głębokości ponad 70 metrów. Próby wyciągnięcia Julena okazały się nieskuteczne. Ratownikom dopiero 26 stycznia udało się dotrzeć do ciała chłopca.
Ekspertyza medyczna będzie ważnym elementem procesu sądowego prowadzonego z urzędu przeciwko właścicielowi nieruchomości, na której doszło do wypadku. Zaprzyjaźniony z rodzicami Julena mężczyzna, który wiedział o istnieniu głębokiej dziury po odwiercie, podczas jednej z rozpraw zarzucał ekipie ratowniczej niewłaściwe działania podczas prób wyciągnięcia dziecka. Twierdził, że prawdopodobną przyczyną śmierci chłopca było uderzenie go przez spuszczony do odwiertu kilof.
Z autopsji wynika, że śmierć chłopca nastąpiła o godz. 13.50, czyli 50 minut po upadku. Zgon nie nastąpił od razu, gdyż w wąskiej dziurze o średnicy 25 centymetrów dziecko spadało stopniowo, „z uwagi na tarcie jego ubrań o nierówną powierzchnię odwiertu”.
W dokumencie napisano, że w efekcie upadku Julen doznał dwóch poważnych złamań kości czaszki. Nie stwierdzono innych uszkodzeń ciała, które miałyby dowodzić rzekomej winy ratowników.
Pierwszą próbę wydostania Julena rozpoczęto cztery godziny po jego upadku. Nazajutrz do dziury wprowadzono sondę. Odnalazła ona m.in. torebkę po cukierkach, które przed wypadkiem jadł Julen, a także kilka jego włosów.