Wymęczone, ale zasłużone zwycięstwo piłkarzy Jerzego Brzęczka. Uff! Dużo nerwów, dużo niedokładności, ale udało się. Po słabej pierwszej i obiecującej drugiej połowie, Polacy pokonali Łotwę 2:0. Obie bramki padły po uderzeniach głową: najpierw Pavelsa Steinborsa pokonał Robert Lewandowski, a w końcówce spotkania wynik ustalił Kamil Glik. Po dwóch meczach eliminacji do Euro 2020 mamy na koncie sześć punktów. Wiosnę zaczęliśmy udanie. Skromna, ale ważna wyjazdowa wygrana z Austrią (1:0) dała nadzieję, że najgorsze już za naszą reprezentacją. Że Jerzy Brzęczek dotarł do piłkarzy, którzy za chwilę, za moment będą grać tak, jak sobie wymarzył. <br><br> Mecz z Łotwą miał być formalnością. Na palcach jednej ręki można policzyć europejskie reprezentacje, z którymi piłkarze Slavisy Stojanovicia mogliby wygrać. Na Stadionie Narodowym, naszej dumie, w sercu Warszawy? Wykluczone, nie ma mowy. <Br><br> Tak się przynajmniej wydawało. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div>Pierwsza połowa w wykonaniu Polaków wyglądała jednak fatalnie. Dośrodkowania – za lekkie, podania – niedokładne, strzały – niecelne. A jak już piłka zmierzała do bramki, to skutecznie interweniował Steinbors. <br /><br /> Co smutne: nie był to czas biało-czerwonej dominacji. Łotysze mieli swoje okazje, próbowali, kontrowali, ale w kluczowych momentach brakowało im zimnej krwi. Gola mógł strzelić Lewandowski, pięknie przyjął długie podanie Grzegorza Krychowiaka, ale miał za mało miejsca, by odpowiednio ”zakręcić” piłkę i minąć bramkarza. Poza tym: źle lub bardzo źle. Zero do zera. <br /><br /> Druga połowa, na szczęście, to już zupełnie inna historia. Polacy przystąpili do niej zdeterminowani, świadomi celu, jaki jest do wykonania. Rywalom długo nie pozwalali nawet na wyjście z połowy: udało im się raz, ale kontrę Artursa Karasauskasa ofiarnym wślizgiem przerwał w ostatniej chwili Kamil Glik. <br /><br /> Bili, bili, kopali w stronę bramki, aż w końcu się udało. Na kwadrans przed końcem piłkę na lewym skrzydle dostał Arkadiusz Reca, poprowadził ją aż w pole karne i precyzyjnie dośrodkował na siódmy metr. Tam, niczym taran, wbiegł na nią Lewandowski, uderzając nie do obrony w prawy róg bramki. <br /><br /> Zgromadzeni na Stadionie Narodowym kibice oszaleli z radości, a Polacy – już spokojni, zrelaksowani – kontynuowali ataki. W 83. minucie losy spotkania powinien przesądzić Przemysław Frankowski, ale po znakomitym zagraniu Lewandowskiego spudłował z metra. Co nie udało się jemu, udało się Kamilowi Glikowi, który znakomitą „główką” wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego Jakuba Błaszczykowskiego. <br /><center> <iframe width="100%" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/1MmElpVhr4M" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe></center><br> Dwa wiosenne mecze, dwa zwycięstwa. Na papierze – wymarzony początek. Gra Polaków długimi fragmentami nie wygląda jednak dobrze. Wypada wierzyć, że czas zadziała na korzyść reprezentacji... <br /><br /> Kolejne mecze o punkty dopiero w czerwcu: z Macedonią (07.06) i Izraelem (10.06).