
Z Księżyca możemy czerpać surowce naturalne - np. hel mogący być paliwem do elektrowni jądrowych. Dalsza ekspansja w kosmos pozwoli sprowadzić na Ziemię metale rzadkie. Takie górnictwo kosmiczne da oddech naszej gospodarce – uważa szef Polskiej Agencji Kosmicznej dr hab. Grzegorz Brona.
W Polsce będą budowane podzespoły do satelitów i statków kosmicznych – zakłada umowa podpisana w piątek w Warszawie przez Śląskie Centrum Naukowo...
zobacz więcej
Prezes PAK wyjaśnił, że Księżyc to najbliższe ciało niebieskie, na którym możemy wylądować i z którego możemy czerpać surowce naturalne - np. hel. – Hel-3 to jeden z najlżejszych pierwiastków, który na Ziemi występuje w nieco innej odmianie izotopowej. Na Księżycu jest bardzo dużo helu-3, który może posłużyć w przyszłości jako paliwo dla elektrowni jądrowych, a ściślej dla elektrowni fuzyjnych, które mogą być przyszłym dość czystym źródłem energii elektrycznej – wskazał i dodał, że prace nad takimi elektrowniami trwają.
– Np. we Francji jest budowane największe urządzenie, które ma po raz pierwszy przedstawić realność takiego źródła energii. Aby napędzić nowe reaktory fuzyjne, potrzebny jest właśnie hel-3, a na Księżycu jest go najwięcej – powiedział.
Według Brony Księżyc to miejsce, z którego w przyszłości prawdopodobnie wyruszy szersza ekspansja na Układ Słoneczny - w kierunku Marsa i asteroid. – Asteroidy to są z kolei ciała bardzo bogate w rzadkie pierwiastki, takie jak złoto, platyna, ale też pierwiastki ziem rzadkich. W związku z tym wydaje się, że poprzez podbój Księżyca osiągniemy również możliwość dalszej ekspansji w przestrzeń kosmiczną – mówił.
19 listopada 2018 r. na rakiecie Falcon 9 firmy SpaceX z Kalifornii na orbitę okołoziemską mają zostać wyniesione satelity PW-Sat2 i ICEYE-X2....
zobacz więcej
Największym problemem jest, jak podkreśla Brona, wyniesienie takiego obiektu w przestrzeń kosmiczną. – To tak naprawdę przynajmniej połowa kosztów podboju kosmosu na tę chwilę – ocenił. I dodał, że gdyby udało się zbudować pewne obiekty na orbicie, posiadać fabryki przynajmniej niektórych komponentów na stacjach kosmicznych czy też na Księżycu, który ma znacznie mniejszą grawitację niż Ziemia - dlatego problem z wynoszeniem w przestrzeń kosmiczną jest znacznie mniejszy - to moglibyśmy obniżyć koszty związane z podbojem kosmosu o połowę, a może nawet, przy odpowiednio wydajnej seryjnej produkcji, dziesięciokrotnie. Wówczas to, co widzimy na filmach science fiction, stałoby się prawdą; kosmos należałby do człowieka – ocenił.
Jak mówi Brona, wyniesienie jednego kilograma ładunku na orbitę okołoziemską (mówimy o dość niskiej orbicie LEO) kosztuje parę tysięcy dolarów. – Dzięki użyciu tzw. rakiet wielokrotnego użytku, w czym specjalizują się Amerykanie, a konkretnie firma Elona Muska, udało się już zmniejszyć cenę wynoszenia z ok. 20 tys. dolarów za kilogram do 5 tys. Wciąż są to jednak koszty gargantuiczne – podkreślił. Dodał, że program budowy rakiet wielokrotnego użytku mają już również Chińczycy.
– Tego materiału rzeczywiście musimy wynieść tony w przestrzeń kosmiczną, żeby myśleć o podboju kosmosu. A być może nawet setki ton, jeśli myślimy o podboju dalszych jego zakątków, o budowie bazy księżycowej czy marsjańskiej. Przekłada się to na kwoty, z którymi, niestety, musimy się zmierzyć – zaznaczył.
Jego zdaniem w przyszłości trzeba będzie znaleźć sposób minimalizacji kosztów podboju kosmosu poprzez obniżenie kosztów wynoszenia. – Budowa przyczółka na Księżycu, sprowadzenie asteroid na orbitę okołoziemską i wykorzystanie tamtego materiału może być takim celem i sposobem obniżenia kosztów, tak żeby wykorzystanie jednego kilograma materiału na orbicie nie kosztowało 5 tys. dol., a 5 dol. – ocenił.
Europa, jak podkreślił Brona, jest trzecim liderem globalnym najsilniej wspierającym wyścig kosmiczny, poza Ameryką i Chinami. Dodał, że państwa europejskie specjalizują się przede wszystkim w usługach związanych z wykorzystaniem przestrzeni kosmicznej - zobrazowaniach satelitarnych czy nawigacji satelitarnej.
– System Galileo, który niedawno wszedł w fazę w pełni funkcjonalną, dostarcza 10 razy bardziej dokładnych danych nawigacyjnych niż system nawigacyjny GPS – podkreślił. Dodał jednak, że udział Europy w podboju kosmosu nie ogranicza się wyłącznie do usług związanych z satelitami.
Jak zaznaczył, ambitne programy związane z eksploatacją dalszego kosmosu ma Europejska Agencja Kosmiczna (ESA). Celem jest nie tylko Księżyc czy Mars. Np. sonda Juice ma za 5 lat lecieć w kierunku Jowisza.
Chińscy naukowcy Uniwersytetu Tsinghua ogłosili, że stworzyli i opatentowali wyjątkowo wytrzymały materiał. Twierdzą, że jest zdolny do utrzymania...
zobacz więcej
– Również Polska, która współpracuje z Europejską Agencją Kosmiczną, realizuje obecnie kilkadziesiąt projektów związanych z eksploracją dalszego kosmosu – powiedział. Zastrzegł, że ESA nie jest naszym jedynym partnerem. – Trzy lata temu nawiązaliśmy relacje z Chinami. Jeden z instrumentów, który wylądował niedawno wraz z sondą Change'4 na Srebrnym Globie, był współtworzony w Polsce, w szczególności system zasilania tego instrumentu, który w tej chwili bada powierzchnię Księżyca, powstał w Centrum Badań Kosmicznych PAN – podkreślił.
Jak zaznaczył, świadczy to o tym, że Polacy potrafią nie tylko myśleć o kosmosie w perspektywie krótkoterminowej (dostarczanie usług satelitarnych), ale mówimy również i myślimy o eksploracji w perspektywie 10, 20 czy nawet 50 lat – wskazał.
Na początku 2019 roku na niewidocznej stronie Księżyca po raz pierwszy wylądował obiekt zrobiony przez człowieka - przypomniał Brona. – Była to wytworzona przez Chiny sonda Chang'e 4. – powiedział.
W następnych latach Chiny zamierzają wysłać kolejne dwa próbniki, które mają pobrać próbki.
Dzięki temu po raz pierwszy od ponad 40 lat będziemy mieć próbki z Księżyca. Według Brony oznacza to rozpoczęcie nowego wyścigu kosmicznego. – W grudniu 2018 roku szef NASA zapowiedział bowiem, że Stany Zjednoczone mają zamiar znów wysłać człowieka na Księżyc; ma to nastąpić do 2028 roku – podsumował.