Bryluje w mediach społecznościowych, odwiedza studia telewizyjne, a ostatnio wrócił do polityki i został twarzą Koalicji Europejskiej. Kazimierz Marcinkiewicz zdaje się jednak nie przejmować niepłaceniem alimentów byłej żonie Izabeli. Byłemu premierowi grozi sąd, jeżeli nie spłaci gigantycznego długu. Choć powinien miesięcznie przelewać 4 tys. zł, do tej pory nie zapłacił ani złotówki – relacjonują reporterzy programu „Alarm!”.
– Jest poczciwy i pomocny – mówi o Stefanie Niesiołowskim Kazimierz Marcinkiewicz, niegdyś, podobnie jak ten pierwszy, działacz ZChN. – Co to za...
zobacz więcej
Kazimierz Marcinkiewicz nie chciał rozmawiać z dziennikarzami „Alarmu!” na temat niepłacenia alimentów byłej żonie. Chodzi o 112 tys. zł zaległości. Były premier ignoruje prawomocny wyrok sądu w tej sprawie, który zapadł trzy miesiące temu.
Chociaż Marcinkiewcz dziś chętnie komentuje wiele spraw, m.in. dotyczących praworządności i wymiaru sprawiedliwości w Polsce, w kwestii swoich długów alimentacyjnych pozostaje powściągliwy.
Były premier wraca też do polityki. Niedawno został jednym z filarów opozycyjnej Koalicji Europejskiej. Jego była żona obserwuje to jednak z niesmakiem. Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz ma niesprawną rękę po wypadku samochodowym. Jak twierdzi, doszło do niego z powodu załamania psychicznego po odejściu męża. Jej tezę potwierdzają lekarze. Na podstawie diagnoz sąd nakazał byłemu premierowi płacić alimenty.
– Od półtora roku nie dostałam ani złotówki od byłego męża. Naiwnie czekałam, że po wyroku prawomocnym i po apelacji będzie wiedział, że ma zapłacić i nie będzie szukał sposobów na omijanie prawa – mówi Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz.