Wierni modlili się za ofiary katastrofy. W intencji ofiar tragedii w kopalni w Stonawie na Zaolziu i ich rodzin modlili się wierni na pasterce w wigilijny wieczór w tamtejszym kościele św. Marii Magdaleny. – Modlimy się, by górników z tej szychty Bóg wprowadził do nieba – mówił ks. Roland Manowski. Proboszcz stonawskiej parafii w homilii wygłoszonej w języku polskim i czeskim, mówił, że w radość tegorocznych świąt wpisała się tragedia tych, „którzy na ostatniej szychcie swego życia dokonali życia na ziemi”. <br><br> Ks. Manowski zaznaczył, że wielu zadaje sobie pytanie, dlaczego Bóg, który jest dobry i sprawiedliwy, pozwolił, by doszło do tak wielkiej tragedii? – Musimy przyznać, że nie wiemy, dlaczego tak się stało. Nikt z nas (...) nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Wierzymy, że Pan Bóg w swej mądrości powołuje każdego w momencie najlepszym dla człowieka – powiedział. <br><br> <b>Wielka loteria</b> <br><br> Mimo że obchodzimy radosne święto narodzenia Zbawiciela, to obowiązkiem jest wspomnieć o górniczej braci i niebezpieczeństwach, na które jest ona narażona – podkreślił proboszcz. – Chociaż mamy najlepsze zabezpieczenia, to jednak w starciu z siłami natury tego świata człowiek zawsze przegrywa. Ci, którzy pracowali lub pracują na kopalni (...) mogą powiedzieć, że każdy zjazd „szolą” na szychtę, jest wielką loterią; 50 na 50. Tam grają siły natury. Tam jest świat stworzony nie dla człowieka. Dlatego pobożność naszych ojców za patronkę górniczego stanu wybrała tę, która jest też patronką dobrej śmierci – św. Barbarę – mówił. <br><br> Na początku mszy św. oddano hołd tragicznie zmarłym górnikom przed ołtarzem św. Barbary, który znajduje się w świątyni. Podczas pasterki górnicy z Czech i Polski pełnili przy nim wartę. <br><br> Pod koniec mszy św. odczytane zostały imiona i nazwiska zmarłych górników. Wierni śpiewali kolędę „Cicha noc” po polsku i czesku. – To była nasza modlitwa i wyraz czci wobec poległych, ale także w intencji ich rodzin. Ci górnicy są już po drugiej stronie życia, ale tutaj zostali ich bliscy, którzy potrzebują opieki – powiedział ks. Manowski. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej </span><span>Polub nas</span></div><iframe src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546" height="27" scrolling="no" frameborder="0" allowTransparency="true" ></iframe></div> Parafia św. Marii Magdaleny w Stonawie na Zaolziu powstała na przełomie XIV i XV w. Obecnie jest to obszar kanoniczny czeskiej diecezji ostrawsko-opawskiej. W okolicy mieszka liczna mniejszość polska. Neogotycki kościół parafialny został wzniesiony w 1910 r. jest uważany za „perłę” architektury sakralnej w regionie. Msze św. odprawiane są w nim w języku polskim i czeskim. <br><br> Świątynia położona jest w pobliżu kopalni, w której doszło do tragedii. – Nasza parafia utrzymuje bliski kontakt z kopalnią, bo niemal wszyscy parafianie się o nią otarli lub w niej pracowali. (...) Kopalnia, w której wydarzyła się ta straszna tragedia, leży na terenie stonawskiej parafii. Choć ci, którzy zginęli, nie byli naszymi parafianami, to jest rzeczą naturalną, iż to właśnie w tym kościele posługa duchowa miała miejsce podczas pasterki – wyjaśnił ks. Manowski. <br><br> Do wybuchu metanu w kopalni CSM w Stonawie doszło w czwartek wieczorem. Górnicy znajdowali się 800 metrów pod ziemią. Zginęło 13 osób – 12 Polaków i Czech. Ciała dziewięciu ofiar wciąż znajdują się pod ziemią. W wybuchu rany odniosło 10 górników. W szpitalu w Ostrawie przebywa jeszcze dwóch z nich. Obaj są Polakami. <img src="https://s.tvp.pl/repository/attachment/4/4/6/446ae7032ad7145311025c27ebb077441541685773263.jpg" width="100%" />