
W intencji ofiar tragedii w kopalni w Stonawie na Zaolziu i ich rodzin modlili się wierni na pasterce w wigilijny wieczór w tamtejszym kościele św. Marii Magdaleny. – Modlimy się, by górników z tej szychty Bóg wprowadził do nieba – mówił ks. Roland Manowski.
Wydobycie węgla w części kopalni CSM w Karwinie w Czechach, niedotkniętej skutkami czwartkowego wybuchu metanu, zostanie wznowione 27 grudnia –...
zobacz więcej
Proboszcz stonawskiej parafii w homilii wygłoszonej w języku polskim i czeskim, mówił, że w radość tegorocznych świąt wpisała się tragedia tych, „którzy na ostatniej szychcie swego życia dokonali życia na ziemi”.
Ks. Manowski zaznaczył, że wielu zadaje sobie pytanie, dlaczego Bóg, który jest dobry i sprawiedliwy, pozwolił, by doszło do tak wielkiej tragedii? – Musimy przyznać, że nie wiemy, dlaczego tak się stało. Nikt z nas (...) nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Wierzymy, że Pan Bóg w swej mądrości powołuje każdego w momencie najlepszym dla człowieka – powiedział.
Wielka loteria
Mimo że obchodzimy radosne święto narodzenia Zbawiciela, to obowiązkiem jest wspomnieć o górniczej braci i niebezpieczeństwach, na które jest ona narażona – podkreślił proboszcz. – Chociaż mamy najlepsze zabezpieczenia, to jednak w starciu z siłami natury tego świata człowiek zawsze przegrywa. Ci, którzy pracowali lub pracują na kopalni (...) mogą powiedzieć, że każdy zjazd „szolą” na szychtę, jest wielką loterią; 50 na 50. Tam grają siły natury. Tam jest świat stworzony nie dla człowieka. Dlatego pobożność naszych ojców za patronkę górniczego stanu wybrała tę, która jest też patronką dobrej śmierci – św. Barbarę – mówił.
Na początku mszy św. oddano hołd tragicznie zmarłym górnikom przed ołtarzem św. Barbary, który znajduje się w świątyni. Podczas pasterki górnicy z Czech i Polski pełnili przy nim wartę.
Pod koniec mszy św. odczytane zostały imiona i nazwiska zmarłych górników. Wierni śpiewali kolędę „Cicha noc” po polsku i czesku. – To była nasza modlitwa i wyraz czci wobec poległych, ale także w intencji ich rodzin. Ci górnicy są już po drugiej stronie życia, ale tutaj zostali ich bliscy, którzy potrzebują opieki – powiedział ks. Manowski.