Wołomin – miasto, które w latach 90-tych jednoznacznie kojarzyło się z szemranymi interesami i mafią – teraz może poszczycić się miejscem jedynym w swoim rodzaju. Budynek z zewnątrz nie zdradza magii, która dzieje się w środku. Dom jakich wiele na przedmieściach Warszawy z sąsiadującym garażem. Właśnie tam Wiesiek Stasiszyn budował najdziwniejsze rzeczy – rowery, a nawet samochody. Jak sam przyznaje, zawsze mógł liczyć na wsparcie swojego ojca, który prócz pieniędzy, inwestował czas aby pomagać synowi w jego najbardziej zwariowanych pomysłach.
Peter Czerwinski, znany w internecie jako Furious Pete (Wściekły Pete), w ciągu swojego życia wygrał walkę z anoreksją i nowotworami. Dzisiaj jest...
zobacz więcej
Praca powinna być pasją, a nie przykrym obowiązkiem.
Wiele pomysłów Wieśka, pomimo realizacji, nie przynosiło nic prócz satysfakcji. Był zmuszony pójść do pracy w korporacji, gdzie zajmował się marketingiem. Jak czas pokazał, wyszło mu to na dobre. Jak przyznaje, podczas swojej przygody w korporacji wielokrotnie spotykał się z sytuacją, w której ktoś przedstawiał nietuzinkowy pomysł, jednak na rynku brakowało firm które mogły wykonać takie zlecenie. Wtedy słyszał: „Wiesiek, a ty byś potrafił zrobić czegoś takiego?”. Jego odpowiedź zawsze brzmiała tak samo: „jasne, to żaden problem”.
Tym sposobem Wiesiek zaczął wracać do swojego garażu i realizować się jako wykonawca pomysłów nie z tej ziemi. Jak sam mówi, w pewnym momencie, tylko za sprawą poczty pantoflowej, miał tyle zleceń, że mógł pozwolić sobie na opuszczenie korporacji.
Sławomir i Kajra to artyści, których nie trzeba nikomu przedstawiać. Gwiazdy Sylwestra Marzeń w Zakopanem są najbardziej rozpoznawalnym małżeństwem...
zobacz więcej
Przyjaźń, pasja, wspólny biznes.
Znajomi i przyjaciele Wieśka, znający go z lat młodzieńczych, jednym głosem wspominają jego zamiłowanie do roweru. To właśnie dzięki niemu poznał Tomka Ziółkowskiego. Razem zjeździli niezliczoną ilość imprez rowerowych, przejechali setki kilometrów i wypili nie jedno kumpelskie piwo.
Podzielali również pasję do majsterkowania. Tomek – podobnie jak Wiesiek – posiadał swój warsztat i stał przed decyzją o rozstaniu się ze swoją korporacją. Panowie doszli do wniosku, że najlepiej połączyć swoje siły. Zwariowanie Wieśka i analityczny umysł Tomka w połączeniu dały „Protech Factory”.
Ciężka praca to recepta na sukces.
Panowie od razu zabrali się do pracy realizując coraz większe i bardziej angażujące projekty. Mowa tu o instalacjach do kampanii reklamowych, eksponatach naukowych, a nawet zamówieniach dla polskiej armii. Pracy było tyle, że dwójka ambitnych, młodych mężczyzn potrzebowała pomocy. Wtedy do załogi „Protech Factory” dołączyła Paulina, dla której była to praca marzeń. Jest wielozadaniowa i co najważniejsze spina prace reszty zespołu. Charakterna kobieta na pokładzie spowodowała, że firma Wieśka i Tomka zaczęła rozwijać się jeszcze prężniej.
O polskim klubie piłkarskim Victorii London występującym na Wyspach porozmawialiśmy z jednym ze współzałożycieli, a zarazem trenerem Emilem Kotem....
zobacz więcej
Oni zrobią coś z niczego.
Bez wątpienia „ojcowie założyciele”, to osoby z ogromną pasją i wizją, jednak czasem nawet oni stają przed nie lada wyzwaniem. Zdarzały się sytuacje, w których musieli zrobić coś z niczego w bardzo ograniczonym czasie. Jak mówi Wiesiek, w takich momentach największym wybawieniem są najprostsze rozwiązania. Zdarzało się, że w poszukiwaniu inspiracji wybierał się do sklepu i oglądał różne przedmioty myśląc jak można można je zastosować w danym projekcie. Takim sposobem z koszy na śmieci powstawały sanie świętego Mikołaja, które w efekcie na koniec driftowały w jednej z reklam telewizyjnych.
Nie ma czasu na odpoczynek, bo jest jeszcze wiele do stworzenia.
„Protech Factory” to podręcznikowy przykład na to, jak wspaniałym paliwem w dążeniu do sukcesu jest pasja i wytrwałość. Rodzinna atmosfera, którą czuje się zaraz po przekroczeniu progu garażu, to jeden z największych sukcesów Wieśka i Tomka. Od niedawna może przekonywać się o tym Marek który dołączył kilka tygodni temu do zespołu i jak mówi, jest mu dobrze wśród tych ludzi.
Polska to więcej, bo wybór drogi, nawet tak ryzykownej jak opuszczenie korporacji, dającej stabilność finansową, może przynieść coś więcej – spełnienie.