Amerykanie odtajnili część materiałów wywiadowczych. Wyścig zbrojeń, wyścig kosmiczny, wojny zastępcze – zimna wojna pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim miała wiele oblicz. Szpiegowanie między supermocarstwami atomowymi było posunięte do tego stopnia, że Amerykanie, jak wynika z odtajnionych materiałów CIA... zbierali kawały polityczne z Sojuza. Absurd? Niekoniecznie. Humor to idealny papierek lakmusowy pokazujący nastroje społeczne. Rosja to osobliwy kraj, w którym rozmaite fenomeny polityczne, społeczne czy kulturowe tłumaczy się mianem „stanu ducha”. Duch tej ziemi zrodził wiele ekstremalnych zjawisk, jak krwawe rządy cara Iwana IV Groźnego, zbrodniczy komunizm w wydaniu stalinowskim czy opanowanie kraju przez układ służb specjalnych, jaki obserwujemy w państwie Władimira Putina. <br><br> Totalitarne rządy towarzyszące Rosjanom od setek lat wytworzyły w ludziach swoisty mechanizm obronny w postaci wyjątkowego humoru, który może dorównywać tylko naszemu, polskiemu. Jedyną ogólnodostępną możliwością odreagowania przez uciskanych jest naigrawanie się z rządzących. Wiadomo, że metoda ta stosowana jest od setek lat. <br><br> Większość żartów z czasów carskich zaginęła w mrokach dziejów, przy czym należy przypuszczać, że i tak były śmieszne jedynie w danym kontekście, o którym szybko zapomniano. Do naszych czasów zachowały się pojedyncze żarty odnotowane w niemieckim piśmie z 1904 roku. Z czego zatem śmiali się ówcześni mieszkańcy imperium? <br><br> <b>Żart z brodą</b> <br><br> Doniesiono władzom, że mężczyzna powiedział: „Mikołaj to kretyn”. Zostaje aresztowany i przesłuchany. „Nie, nie miałem na myśli naszego szanownego cesarza, tylko innego Mikołaja” – bronił się. „Nie próbuj mnie zwieść. Jak mówisz »kretyn«, to my już wiemy, że masz na myśli cara” – argumentował funkcjonariusz. Oczywiście ten żart wyewoluował i znamy go w wielu innych wersjach. <br><br> W czastuszkach, rosyjskich pieśniach ludycznych ze schyłku cesarstwa, również nieraz przemycano humor polityczny. Gdy zapanował ustrój powszechnej szczęśliwości, sytuacja ekonomiczna i społeczna gwałtownie się pogorszyła, zaś komunizm dał znać o swoich rozlicznych absurdach. Absurdy te stały się idealną pożywką dla dowcipów. Co ciekawe, liczba żartów była wprost proporcjonalna do sankcji, które groziły za ich opowiadanie.Za dowcipy groziła nawet kara śmierci, co wynikało wprost z niesławnego artykułu 58 kodeksu karnego Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Paragraf 10 obejmował kawały polityczne traktowane jako „działalność propagandową wymierzoną przeciwko ZSRR”. Żartownisie stawali się z automatu „wrogami ludu”, co w najczarniejszych czasach stalinowskich nierzadko oznaczało wyrok „10 lat więzienia bez prawa do korespondencji”, czyli de facto egzekucję przeprowadzaną bez zbędnych ceregieli tuż po zakończeniu przewodu sądowego. <br><br> Sędzia wychodzi z sali rozpraw, śmiejąc się do rozpuku. Kolega pyta go o przyczynę tej wesołości. „Właśnie usłyszałem najzabawniejszy dowcip na świecie” – mówi sędzia. „To opowiadaj!” – prosi kolega. „Nie mogę, właśnie dałem komuś za niego 10 lat!”. To był śmiech przez łzy. <br><br> <b>Machina humorogenna</b> <br><br> Socjolog i badacz sowieckiej Rosji Ben Lewis w książce „Śmiech i młot” wykazał, że sytuacja polityczna w ZSRR, naturalnie dynamiczna, ale niezmiennie wroga wobec szarego obywatela, była odpowiedzialna za rozwój wyjątkowego, zjadliwego humoru. „Komunizm był machiną humorogenną. Jego teorie ekonomiczne i system represji stwarzały z natury zabawne sytuacje. W faszystowskich Włoszech i nazistowskich Niemczech również one występowały, ale te systemy nie kreowały takiej liczby absurdów jak komunizm” – dowodził. <br><br> Według Lewisa nie ma najmniejszych szans, żeby jakikolwiek represyjny reżim był w stanie zatkać ten wentyl bezpieczeństwa, jakim jest dowcip polityczny. Wskazał, że nawet świadomość grożących w stalinizmie kar nie mogła go wyrugować, o czym świadczą przypomnienia ze strony władz. W przeddzień wielkiej czystki stalinowski aparatczyk Matwiej Szkiriatow grzmiał na zebraniu KC, że „kawały przeciwko Partii, to agitacja przeciwko Partii”. Ale i więksi szli na wojnę z wiatrakami. „Wytępimy żart polityczny” – odnotował w swoim pamiętniku w 1939 roku Heinrich Himmler. Ani jemu, ani nikomu innemu ta sztuka się jednak nie udała.Humor polityczny w ZSRR zmieniał się w zależności od sytuacji społeczno-politycznej i tego, kto stał na czele. Za Włodzimierza Lenina, gdy szalał głód, wiele żartów koncentrowało się na tym zjawisku. Delegacja głodujących wieśniaków odwiedza Wodza Rewolucji. „Wkrótce będziemy zmuszeni jeść trawę, jak konie” – żali się jeden. „I zaczniemy rżeć jak konie” – uzupełnia drugi. „Nie martwcie się” – uspokaja Lenin – „my słodzimy herbatę miodem i jakoś nie bzyczymy jak pszczoły”. <br><br> W przypadku Stalina dowcipy koncentrowały się na zorganizowanym przez niego terrorze, paranojach i całkowitej pogardzie dla ludzkiego życia. Koba gubi swoją ulubioną fajkę. Kilka dni później szef NKWD Ławrientij Beria pyta: „Znaleźliście swoją fajkę?”. „Tak, była pod sofą”. „To niemożliwe! Skazaliśmy już za kradzież trzy osoby”. <br><br> <b>Krynica dowcipów</b> <br><br> Następca Stalina Nikita Chruszczow był wykpiwany głównie z powodu swojego prostackiego zachowania, nieudolnych prób naprawy sowieckiej gospodarki, szczególnie rolnictwa oraz oderwane od rzeczywistości plany budowy komunizmu. „Dlaczego dzieci radzieckie kochają Chruszczowa? Bo nie każe jeść kaszy manny i opowiada bajeczki”. <br><br> W przypadku Leonida Breżniewa śmiano się przede wszystkim z jego demencji i wygłaszania bzdurnych przemówień czytanych z kartek. Po przemówieniu Breżniew sztorcuje swojego sekretarza: „Mieliście mi ułożyć 15-minutowe przemówienie, a trwało 45 minut”. „Dałem wam trzy kopie...” – skamle pracownik. Albo tak: Pukanie do biura Breżniewa, gensek podchodzi do drzwi, nakłada okulary, wyjmuje kartkę z kieszeni i czyta: „Kto tam?”. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej </span><span>Polub nas</span></div><iframe src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546" height="27" scrolling="no" frameborder="0" allowTransparency="true" ></iframe></div> Rządzący po Breżniewie Jurij Andropow i Konstantin Czernienko byli wyśmiewani ze względu na swój wiek, którego objawy były jeszcze bardziej widoczne niż u towarzysza Nikity. Depesza agencji TASS: „Dziś, ze względu na zły stan zdrowia, nie odzyskawszy przytomności Konstantin Ustinowicz Czernienko objął obowiązki sekretarza generalnego KC KPZR”.Jeżeli chodzi o Michaiła Gorbaczowa, śmiano się przede wszystkim z jego prób naprawy skompromitowanego systemu i bankrutującej, beznadziejnie niewydajnej gospodarki. Kolejka do sklepu monopolowego po wprowadzeniu przez KC wyższych cen wódki (co miało pomóc w walce z powszechnym alkoholizmem w ZSRR – przyp. red.). Jeden z kolejkowiczów traci cierpliwość i krzyczy: „Mam tego dość! Nienawidzę Gorbaczowa. Pójdę na Kreml i go zabiję!”. Wychodzi, wraca po 40 minutach i ponownie zajmuje miejsce w kolejce. Pytają go, czy zrealizował swój cel. „Nie. Wprawdzie dostałem się na Kreml, ale kolejka do zabicia Gorbaczowa była dłuższa niż ta przed tym sklepem”. <br><br> <b>Absurd goni absurd</b> <br><br> Naturalnie przywódcy nie byli jedynym źródłem dowcipów politycznych. Sytuacja społeczno-ekonomiczna w Sojuzie była tak zła, że każdy absurd dotyczący kłopotów z aprowizacją, wybitnie niewydajnej dystrybucji dóbr czy stosunków międzyludzkich rodził nowe. „Tato, dasz mi kluczyki do samochodu?”. „Tak, ale ich nie zgub, bo już za siedem lat odbiorę auto”. <br><br> Wszelkie osobliwości sowieckiego komunizmu tłumaczono również na żarty w fikcyjnym Radiu Erewań, rzekomo prezentującym informacje w duchu sowieckiej propagandy. Telefon do Radia Erewań: „Czy to prawda, że poeta Majakowski sam się zastrzelił?”. „Tak, to prawda, ponieważ jego ostatnie słowa brzmiały: »Towarzysze, nie strzelajcie!«”. Albo: „Czy to prawda, że zarówno radziecka, jak i amerykańska konstytucja gwarantują wolność wypowiedzi?”. „Tak, to prawda, ale amerykańska gwarantuje również wolność po wypowiedzi”. <br><br> Dowcipy polityczne dawały doskonały wgląd w stosunki panujące w ZSRR, nic zatem dziwnego, że zainteresowała się nimi CIA. Znaczenie mogła mieć bowiem każda informacja, która pomagała znaleźć słabe punkty wroga. Żarty skupiały je niczym w soczewce. Niedawno agencja odtajniła dokumenty wskazujące, że agenci zbierali zasłyszane żarty i przysyłali je do Langley w oficjalnych raportach.Ważnym powodem gromadzenia tego typu materiałów jest fakt, że jedyne powszechne wybory w Sojuzie, do Rady Najwyższej ZSRR, miały charakter fasadowy i nie odzwierciedlały układu sił, kierunków rozwoju państwa czy odbioru władz w społeczeństwie. Taką funkcję doskonale spełniały żarty polityczne. <br><br> O wadze dokumentów świadczy fakt, że były adresowane do zastępcy dyrektora CIA. Ze względu na swoją naturę należy przypuszczać, że raporty krążyły poza drogą urzędową również między najwyższymi organami władz. Na jakiej podstawie można wysnuć takie wnioski? Wiadomo, że co najmniej jeden dowcip dotarł na biurko prezydenta Ronalda Reagana i do tego stopnia przypadł mu do gustu, że potem często go powtarzał. <br><br> <b>„Do diabła z Ronaldem Reaganem!”</b> <br><br> Amerykanin mówi Rosjaninowi, że w Stanach Zjednoczonych jest taka wolność, że może nieniepokojony przez funkcjonariuszy stanąć przed Białym Domem i krzyczeć: „Do diabła z Ronaldem Reaganem!”. „To nic nadzwyczajnego” – odpowiada Rosjanin – „Też mogę stanąć obok Kremla i krzyczeć: „Do diabła z Ronaldem Reaganem!”. Właśnie ten dowcip tak spodobał się ówczesnemu prezydentowi USA. <br><br> Nie wiadomo dokładnie, kiedy CIA zaczęło gromadzić te nietypowe materiały wywiadowcze. Regułą jest, że agencja odtajnia dokumenty po 25 latach, ale do mediów trafiły raporty z końca lat 80., a więc schyłku ZSRR. Naturalnie, jednym z obiektów drwin w tej sytuacji musiał być Gorbaczow. Wśród przysłanych żartów jest też ten o niecierpliwym kolejkowiczu.Na liście znalazł się również inny dowcip pokazujący fatalną sytuację gospodarczą panującą w Sojuzie. Mężczyzna wchodzi do sklepu i pyta: „Nie macie jakiegoś mięsa?”. „Nie” – pada odpowiedź sklepikarki. – „Nie mamy ryby, to sklep naprzeciwko nie ma mięsa”. Przysłano także żart wytykający nieudane reformy Gorbaczowa. „Czym się różni Gorbaczow od Dubčeka (Alexandra Dubčeka, który chciał wprowadzić liberalne reformy w Czechosłowacji w 1968 roku, ale skończyło się sowiecką interwencją – przyp. red.)?”. „Niczym, tylko Gorbaczow jeszcze tego nie wie”. <br><br> Albo taki, doskonale oddający charakter kolejnych genseków. Pociąg wiozący Lenina, Stalina, Chruszczowa, Breżniewa i Gorbaczowa zatrzymuje się, po tym jak maszynista zauważa, że kończą się tory. Każdy z przywódców opracowuje własne rozwiązanie. Lenin zbiera chłopów i robotników z okolicy i zmusza ich do budowy torów. Stalin każe rozstrzelać załogę. Chruszczow rehabilituje wybitą załogę i każe jej zebrać tory, po których pociąg już przejechał i położyć je przed nim. Breżniew zasłania zasłony w wagonie i rusza się do przodu i tyłu, udając, że pociąg jedzie. Gorbaczow natomiast zwołuje wiec przed lokomotywą i intonuje pieśń „Nie ma torów! Nie ma torów! Nie ma torów!”. <br><br> <b>Prezent świąteczny</b> <br><br> Peter Clement, były wysoki rangą oficer CIA, w latach 80. pracujący w biurze analiz odpowiedzialnym za ZSRR, przyznał, że przysyłane dowcipy krążyły po agencji, będąc źródłem rozrywki dla funkcjonariuszy. – Ambasada w Moskwie zwykle przysyłała je na koniec roku, zaznaczając co lepsze żarty. Był to dla nas dobry prezent świąteczny, ale i ważne źródło informacji odzwierciedlające nastroje tam panujące. Zawsze czekaliśmy na te dokumenty – przyznał. <br><br> Prof. Nina Chruszczowa, wykładowczyni stosunków międzynarodowych na nowojorskim New School University i wnuczka Nikity Chruszczowa, przyznała w rozmowie z serwisem Quartz.com, że odtajnione materiały CIA zawierają dowcipy, które ona sama pamięta z dzieciństwa. – W czasach sowieckich żadna impreza nie mogła się obejść bez opowiadania żartów, żadna rozmowa kuchenna nie mogła się wręcz bez nich obejść. Wszystko to były dowcipy polityczne, ponieważ wszystko w ZSRR było polityczne – wyjaśniła.Chruszczowa stwierdziła, że w czasach Gorbaczowa dowcipy polityczne stały się nieodłącznym elementem życia społecznego. <br/> – W czasach Stalina byłoby to niemożliwe. Gdyby znał on źródło żartów, ci ludzie musieliby zginąć – podkreśliła. – Pod koniec lat 80. i na początku 90. system na tyle zelżał, że sami przywódcy opowiadali dowcipy polityczne. Raz Gorbaczow osobiście mi opowiedział jeden na swój temat, właśnie ten z Dubčekiem. <br><br> <b>Martwy system</b> <br><br> Wnuczka Chruszczowa zwróciła uwagę, że humor nie tylko oddawał atmosferę polityczną ZSRR, ale był również formą oporu. – Wszyscy wiedzieli, że Związek Radziecki się wali. W powietrzu dało się wyczuć, że ten system jest już w zasadzie martwy – tłumaczyła nastroje ostatnich lat komunizmu w Rosji i na terenach okupowanych. <br><br> Zdaniem ekspertki żarty z Putina nie są jednak tak popularne (Stalin nawiedza Putina we śnie i mu oświadcza: „Zamierzam zabić wszystkich ludzi i pomalować Kreml na niebiesko”. „A dlaczego akurat na niebiesko?” – pyta prezydent), gdyż jego system – argumentowała – nie jest aż tak represyjny jak sowiecki i przeciętny Rosjanin czuje mniejszą potrzebę naigrawania się z polityki. – Jeżeli twoje otoczenie jest otwarte, nie musisz sięgać po dowcipy, jeżeli zaś zaczyna się zamykać, właśnie w ten sposób zaczynasz sprzeciwiać się reżimowi – dowodziła. <br><br> Można się nie zgodzić z Chruszczową, gdyż wiemy już dobrze, że system stworzony przez Putina jest dość represyjny, o czym świadczą choćby doniesienia o opozycjonistach torturowanych w katowniach FSB, które przywodzą na myśl najczarniejszy okres komunizmu. Po drugie, choć system w ZSRR był szczególnie represyjny, to jednak humor brał się w znacznej mierze z permanentnych problemów gospodarczych. Dowodem jest niezwykle bogata historia dowcipu politycznego w PRL, wszak to Polska była najweselszym barakiem w socjalistycznym obozie.