Proch kompozytowy polskiej produkcji będzie można stosować m.in. w amunicji czołgowej. Technologię wytwarzania prochu kompozytowego, która może posłużyć do produkcji m.in. amunicji czołgowej i artyleryjskiej, opracowali naukowcy z WAT. Obecnie nasz przemysł zbrojeniowy nie jest w stanie produkować samodzielnie prochu na potrzeby nowoczesnego uzbrojenia; nowa technologia znacząco redukuje problem. Naukowcy z Wydziału Nowych Technologii i Chemii WAT pod kierunkiem dziekana tego wydziału prof. Stanisława Cudziły, opracowali technologię produkcji tzw. prochu kompozytowego. – Proch ten będzie można wykorzystać do produkcji nowoczesnej amunicji czołgowej np. dla czołgów Leopard i T-72, będących na wyposażeniu polskiej armii, a także szerokiej gamy amunicji artyleryjskiej oraz snajperskiej – opowiada Cudziło. <br/><br/> Jak wyjaśnia, choć proch kompozytowy jest znany w wielu armiach, a jako pierwsi zastosowali go w latach 70. XX w. Amerykanie, to Polska nie dysponowała do tej pory taką technologią. <br/><br/> Tego typu prochy są bardziej energetyczne, trwalsze i bezpieczniejsze w użytkowaniu, a parametry procesu ich spalania w mniejszym stopniu zależą od temperatury otoczenia, niż ma to miejsce w przypadku obecnie najczęściej stosowanych prochów z dużą zawartością nitrocelulozy. <div class="facebook-paragraph"><div><span class="wiecej">#wieszwiecej</span><span>Polub nas</span></div><iframe allowtransparency="true" frameborder="0" height="27" scrolling="no" src="https://www.facebook.com/plugins/like.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Ftvp.info&width=450&layout=standard&action=like&show_faces=false&share=false&height=35&appId=825992797416546"></iframe></div> Ponadto temperatura spalania prochu opracowanego przez naukowców z WAT wynosi ok. 2600 stopni Celsjusza i jest o 600 stopni niższa od temperatury, w której spala się niemiecki proch JA-2, stosowany w amunicji do czołgów Leopard. – Ma to korzystny wpływ na żywotność luf armatnich, które dzięki temu ulegają mniejszej erozji podczas strzelania i można je rzadziej wymieniać, co znacząco obniża koszty eksploatacji czołgów – podkreśla naukowiec.<b> Skazani na zakupy</b> <br/><br> Inną nie mniej istotną zaletą nowego środka miotającego jest to, że w 80 proc. składa się on z heksogenu, materiału wybuchowego produkowanego przez polski przemysł. To istotne, bo – jak wyjaśnia Cudziło – obecnie w Polsce na potrzeby naszej armii produkuje się proch nitrocelulozowy – tzw. jednobazowy, w którym nitroceluloza stanowi nawet 97 proc. składu. Problem w tym, że ten główny składnik jest kupowany za granicą. Prochy bardziej zaawansowane są kupowane od obcych dostawców jako gotowy produkt. <br/><br/> Tym samym proch do amunicji, z której strzelają polscy żołnierze, od strzeleckiej do artyleryjskiej, jest w całości lub w części wyprodukowany przez zagranicznych producentów. – W Polsce produkowany jest samodzielnie tylko proch czarny, ten jednak stracił zastosowanie militarne w XIX w. Obecny brak możliwości autonomicznej produkcji prochu dla współczesnego wojska oznacza, że w sytuacji konfliktu, po wyczerpaniu zapasów amunicji nie będzie miało ono z czego strzelać, bo podczas wojny nikt nam prochu lub jego składników nie sprzeda – ocenia Cudziło. <br/><br/> <b> Problem zredukowany do 10 proc. </b> <br/><br/> Technologia opracowana na WAT nie rozwiązuje całkowicie tego problemu, jednak znacząco go redukuje, bo do wyprodukowania prochu kompozytowego potrzeba tylko 10 proc. nitrocelulozy. <br/><br/> Polska próbowała pozyskać dla polskiego przemysłu technologię produkcji nowoczesnych prochów podczas negocjacji offsetowych dotyczących zakupu francuskich śmigłowców wielozadaniowych EC-752 Caracal. Ta próba jednak się nie powiodła, a umowa nie doszła do skutku. <br/><br/> Zdolność do samodzielnej produkcji prochu ma wiele państw europejskich, m.in. Finlandia, Czechy, Słowacja czy Szwajcaria. Największym producentem nowoczesnych prochów do zastosowań wojskowych są Stany Zjednoczone. W Europie liderem są Niemcy.