
Władze Kosowa nie przyznały statusu autonomicznego serbskiej mniejszości na północy kraju, chociaż w sobotę upłynął czteromiesięczny termin wyznaczony przez Unię Europejską. Zarówno władze w Prisztinie, jak i w Belgradzie apelują o spokój.
10 lat temu, 17 lutego 2008 roku Kosowo ogłosiło niepodległość i odłączyło się od Serbii. Rząd w Belgradzie deklaruje, że nigdy Kosowa nie uzna....
zobacz więcej
Prezydent Kosowa Hashim Thaci zapewnił w sobotę, że prace nad statusem autonomicznym dla kosowskich Serbów są na ostatnim etapie, a ich wynik zostanie wkrótce przedstawiony. Serbowie stanowią 5 proc. z około 1,8-milionowej ludności Kosowa, jednak w północnej części kraju stanowią większość.
W nocy z piątku na sobotę międzynarodowe siły KFOR, dowodzone przez NATO i stacjonujące w Kosowie od 1999 roku, zablokowały dojścia do sztucznego jeziora Gazivoda, kluczowego dla Prisztiny, na granicy Serbii i Kosowa. Jak pisze agencja DPA, była to najwyraźniej reakcja na spekulacje, że siły specjalne albańskiej policji zamierzają odebrać Serbii kontrolę nad tym strategicznie ważnym zbiornikiem.
– Zwróciłem się do Serbów w Kosowie z prośbą, by nie podejmowali żadnych działań i wytrzymali jeszcze kilka dni – powiedział prezydent Serbii Aleksandar Vuczić. Wcześniej media podawały, że serbska mniejszość po upłynięciu unijnego terminu w sobotę zamierzała ogłosić autonomię jednostronnie. – Mam nadzieję, że siły KFOR zrobią, co do nich należy – dodał Vuczić, nawiązując – zdaniem DPA – do sytuacji wokół Gazivody.
Piątkowe spotkanie Serbii ze Szwajcarią było wręcz naładowane emocjami. Również tymi… politycznymi. W składzie Szwajcarów znalazło się bowiem aż...
zobacz więcej
Liczące 24 kilometry długości sztuczne jezioro powstało po zbudowaniu elektrowni wodnej na rzece Ibar w latach 70. XX wieku, gdy zarówno Serbia, jak i Kosowo należały do Jugosławii. W jednej czwartej jest położone po serbskiej stronie granicy, a w trzech czwartych po kosowskiej, na terenach zamieszkanych przez tamtejszych Serbów.
Zbiornik ten ma strategiczne znaczenie dla Kosowa, które w całości zaopatruje w wodę i prąd. „Kto kontroluje Gazivodę, ten kontroluje całe Kosowo” – napisała w sobotę belgradzka bulwarówka „Kurir”. Kosowo chce przejąć kontrolę nad jeziorem, ale Serbia ten postulat odrzuca.
Kosowo, była serbska prowincja, w lutym 2008 roku jednostronnie oderwało się od Serbii i jest uznawane przez ponad 100 państw, ale nie przez Belgrad i jego tradycyjnego sojusznika - Rosję. Prisztina i Belgrad znajdują pod naciskiem Unii Europejskiej, która domaga się, aby obydwa kraje rozwiązały sporne problemy, w tym wyznaczenia granic, jeśli chcą kiedyś stać się członkami UE.