Bezwzględny gangster na razie górą nad prokuraturą. Stołeczny Sąd Apelacyjny uchylił wyrok dożywotniego więzienia dla domniemanego szefa gangu obcinaczy palców – Wojciecha S. ps. Wojtas vel Kierownik. Choć sąd uznał, że zeznania skruszonych przestępców obciążających „Wojtasa” są wiarygodne, to jednak podczas pierwszego procesu doszło do pewnych błędów proceduralnych. Wojciech S. odpowiadał za udział w brutalnym zabójstwie dwóch członków gangu piaseczyńskiego oraz podżeganie do zastrzelenia bossa gangu żoliborskiego. Z ustaleń portalu tvp.info wynika, że o uchyleniu wyroku wobec Wojciecha S. zadecydowało podniesione przez obronę gangstera naruszenie przez Sąd pierwszej instancji prawa oskarżonego do obrony. Chodzi o to, że w czasie procesu jeden z mecenasów bronił „Wojtasa”, ale także przez jakiś czas reprezentował drugiego z oskarżonych – Tomasza R. ps. Garbaty. <br /><br /> Pod koniec procesu S., który nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów, oświadczył, że brał udział w uprowadzeniu dwóch osób, które potem zostały zamordowane. Tym samym, de facto obciążył „Garbatego”, który do takich czynów się nie przyznał. W takim wypadku sąd powinien zdecydować o zmianie obrońców obu podsądnych, by nie doszło do kolizji ich interesów. Jednak ciągłe substytucje obrońców, spowodowały, że sprawa ta umknęła sądowi I instancji.<b>Wiarygodni skruszeni</b><br /><br /> Sąd Apelacyjny uchylił wyroki skazujące Wojciecha S. i Tomasza R. „Wojtas” został skazany wcześniej na dożywotnie więzienie z możliwością zwolnienia po 40 latach. „Garbatego” skazano w pierwszym procesie na 9 lat i 6 miesięcy więzienia. Teraz ich proces rozpocznie się od nowa. <br /><br /> Jednocześnie Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok dożywotniego pozbawienia wolności dla Robert M. ps. Ternit. Będzie on mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie z więzienia po 30 latach. Prawomocny jest już także wyrok 11 lat więzienia dla Sławomira B. ps. Biały. <br /><br /> Co ciekawe, Sąd Apelacyjny uznał, że zeznania obciążające wszystkich podsądnych są wiarygodne i gdyby nie wspomniany błąd, to podtrzymałby wyroki skazujące także na „Wojtasa” i „Garbatego”.<b>Krwawe przesłuchanie</b><br /><br /> Główną zbrodnią obciążającą oskarżonych było uprowadzenie i zabójstwo dwóch piaseczyńskich przestępców: Tomasza M. ps. Max i Jacka P. ps. Postek, którzy zniknęli jesienią 2002 r. Jak twierdził Rafał B., obaj zostali zwabieni 23 października 2002 r. na spotkanie w okolicach Karczmy Słupskiej (później Sowa i Przyjaciele – przyp. red.) w Warszawie. Tam „Bukaciak” i jego kompani, w przebraniu policjantów uprowadzili obu mężczyzn i wywieźli do lasu w okolicach Konstancina. <br /><br /> W porwaniu mieli brać także udział „Garbaty” i „Biały”. Tortury porwanych trwały wiele godzin, a oprawcami byli, według skruszonych, „Wojtas” i Robert M. ps. Ternit. Ponoć „Mokotów” chciał przesłuchać „Maxa” i „Postka”, aby dowiedzieć się, gdzie się ukrywają „Mutanci” i kto dokładnie stał za zamachami na gangsterów związanych z grupą mokotowską. <br /><br /> Niedługo potem Wojciech S. miał także namawiać podwładnych do „sprzątnięcia” Szymona K. z Łomianek, jednego z bossów gangu żoliborskiego. „Szymon” przeżył tylko dlatego, że został zatrzymany przez policję.<b>Bezwzględny</b><br /><br /> 44-letni Wojciech S. ps. Wojtas vel. Kierownik, mechanik silników samochodowych z warszawskiego Mokotowa był, zdaniem prokuratury, jednym z inicjatorów stworzenia gangu porywającego ludzi dla okupu. Pod koniec 2002 r. miał wejść w komitywę z Grzegorzem K. ps. Ojciec i razem stworzyli gang kidnaperów. W październiku 2004 r. „Wojtas” brał udział w próbie porwania niejakiego „Siwego”. Mężczyzna ten współpracował z wymiarem sprawiedliwości i prawdopodobnie miał zniknąć na zawsze. Moment porwania widzieli policjanci, którzy przypadkiem byli w okolicy. Wojciech S. trafił do aresztu, który opuścił po roku. <br /><br /> Z informacji operacyjnych policji wynika, że razem z Arturem N. ps. Archi byli zaufanymi bossów gangu mokotowskiego: „Korka” i „Daksa”. Mieli nawet realizować zdania specjalne, w tym kierować potyczkami z konkurentami. <br /><br /> W półświatku Wojciech S. uchodzi za specjalistę od mokrej roboty. To on, według policjantów, miał kierować wojną gangu mokotowskiego z innymi bandami stołecznego podziemia kryminalnego. Przypisuje mu się także udział w grupie, która planowała na przełomie 2007 i 2008 roku zamachy na prokuratorów i policjantów rozpracowujących gang mokotowski. Na celowniku gangsterów znalazło się dwóch ostrołęckich i dwóch warszawskich prokuratorów oraz policjanci z CBŚ. Gangsterzy chcieli nawet porwać jednego z oficerów CBŚ, aby torturami wymusić wszystko, co wie o sprawie. Później policjant zostałby brutalnie zamordowany.