
Grzywnę 10 tys. zł oraz kolejne 10 tys. zł nawiązki na cel społeczny wymierzył w piątek warszawski sąd liderowi Ruchu Narodowego, posłowi Robertowi Winnickiemu. Sąd uznał go za winnego znieważenia w 2014 r. ówczesnego szefa policji Marka Działoszyńskiego.
„Polscy narodowcy kierują się polską ideą narodową i nauką moralną Kościoła. Głoszenie jakichkolwiek politycznych doktryn ws. rasowych nie jest...
zobacz więcej
W sentencji piątkowego orzeczenia – w sprawie toczącej się z oskarżenia prywatnego – sędzia Anna Kwiatkowska wskazała, że Winnicki znieważył Działoszyńskiego w trakcie udzielania wywiadu mediom „w ten sposób, że nazwał go »bandytą«, »bandytą w mundurze« i dwukrotnie »politycznym pachołkiem«”.
Sąd wymierzył Winnickiemu karę 10 tys. zł grzywny, a także zobowiązał go do zapłaty kolejnych 10 tys. zł nawiązki na rzecz Fundacji Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach. Ponadto zdecydował o podaniu wyroku do publicznej wiadomości i zobowiązał skazanego do zwrotu kosztów procesu i wydatków na pełnomocnika oskarżyciela.
Sprawa przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia toczyła się od początku 2016 r. Uzasadnienie orzeczenia było niejawne. Wyrok nie jest prawomocny.
– Rada Polityczna Ruchu Narodowego wezwała posłów RN do utworzenia koła. W przyszłym tygodniu mamy posiedzenie Sejmu. Zobaczymy, co będzie –...
zobacz więcej
Śledztwo z urzędu
Po tej wypowiedzi zawiadomienie o znieważeniu szefa policji do prokuratury skierował ówczesny szef Biura Spraw Wewnętrznych KGP Ryszard Walczuk, uznając słowa lidera narodowców za obraźliwe i naruszające autorytet policji. Prokuratura uznała wtedy, że interes społeczny, jakim jest ochrona autorytetu policji, przemawia, aby śledztwo w tej sprawie toczyło się z urzędu, a nie w trybie prywatnoskargowym.
Jak wówczas wskazywała prokuratura, słowa Winnickiego poniżyły Działoszyńskiego i naraziły go na utratę zaufania potrzebnego do kierowania policją. Prokuratura uznała, że takie sformułowania wykraczają poza granice dozwolonej krytyki. Za znieważenie funkcjonariusza publicznego poprzez środki masowego przekazu grozi kara grzywny lub do roku pozbawienia wolności.
We wrześniu 2016 r. prokuratura odstąpiła od oskarżenia posła; poinformowała sąd, że „korzystając z uprawnień” ówczesny prokurator okręgowy Paweł Wilkoszewski „odmiennie ocenił kwestię interesu społecznego w tej sprawie”.
Prywatne oskarżenie
Pokrzywdzony, który nie wniósł oskarżenia, mógł jednak wówczas złożyć oświadczenie, że podtrzymuje oskarżenie jako prywatne. Działoszyński skorzystał z tego uprawnienia i zdecydował się kontynuować sprawę.
– Nieprzyjemnością jest zobaczenie, jak w mediach ogólnopolskich moje nazwisko i stanowisko jest dyskredytowane; byłem zniesmaczony wypowiedzią Winnickiego, moi współpracownicy także wyrażali oburzenie z powodu tej wypowiedzi – mówił blisko dwa lata temu przed sądem Działoszyński.
Winnicki wyjaśniał zaś, że jego wypowiedź padła ok. dwie godziny przed rozpoczęciem Marszu Niepodległości 11 listopada 2014, a była podyktowana „pewnym stanem wzburzenia” związanym z wydarzeniami tego dnia. Ocenił, że jego wypowiedź nie podgrzewała nastrojów przed marszem.